Pierwszy egzorcyzm cz.2

25 4 1
                                    

Nawet nie wiedziałam kiedy przeniosłam się w mrok. Znalazłam się w mrocznej przestrzeni. Nerwowo zaczęłam się obracać wokół siebie. Nic tylko ciemność. Stałam na podłożu. Potem zaczęłam dotykać swojego ciała i spojrzałam na swój tułów oraz ręce. Byłam tam obecna w pełnej okazałości. W pewnym momencie usłyszałam stukanie. Obróciłam się na prawą stronę. Tam zobaczyłam widok, skąd dochodziło owe stukanie. Znajdowało się tam łóżko. Do tego łóżka była przywiązana dziewczyna, która próbowała dosięgnąć i przegryźć więzy, które ją krępowały na wysokości jej głowy. Stukała zębami po tym, jak nie mogła dosięgnąć sznura. 

Podeszłam bliżej, aby zobaczyć jej twarz, która była przykryta czarnymi włosami. W pewnym momencie przestała, gdyż poczuła czyjąś obecność. Szybko oderwała głowę od podłoża i popatrzyła się w moim kierunku. Odsłoniła przy tym połowę swojej twarzy. Tyle wystarczyło, aby ją rozpoznać. To byłam ja. Krzyknęłam:

-Znowu do mnie przyszliście, wy chu**!

Obróciłam się za siebie. W jednej sekundzie przeniosłam się do swojego pokoju. Przed drzwiami stanęli ksiądz Kowalski i jego pomocnik. Wspomnienia okazały się koszmarem. To nie ja stałam nad łóżkami wszystkich tych dzieci, których chciałam uratować. To ja byłam do niego przywiązana i to mi chcieli pomóc. W czasie tych rozmyśleń mój wzrok utknął na podłodze ze schyloną głową. Wtedy rozległ się huk. 

Dobiegł z rogu mojego pokoju. Spowodowała go szafka z moimi pamiątkami. Na na niej stali ksiądz Kowalski i jego pomocnik, a ja ... znajdowałam się w rogu pokoju, tuż nad sufitem. Zupełnie tak jak Oliwia. Wiedziałam, co się wydarzyło jeszcze podczas tego rytuału. Mocno zacisnęłam oczy, aby niczego nie widzieć. Usłyszałam swoje okrzyki:

-Chcecie się dobrać do mojej c**y? Wystarczy poprosić!

Potem wyzwiska za wyzwiskami. Krzyki i odgłosy szarpaniny. Aż w końcu krzyk. Otwierając oczy wiedziałam, co zobaczę. Młody wikary upadł na ziemię i trzymał się za krwawiące ucho. Ksiądz Kowalski stał zdezorientowany pomiędzy nim, a moją opętaną osobą. Śmiałam się głośno i szyderczo. Nie mogłam tego wytrzymać i odwróciłam się za siebie.

To niebyły wszystkie osoby w moim pokoju. Była tam jeszcze moja matka. Smutna i zmęczona. To były jedyne słowa, które mogły ją opisać. Do tych egzorcyzmów doprowadziły błędy. Medaliony były przewodnikami, przejściem dla demonów z Piekła do ludzkiej duszy. Jednak ta dusza musiała zostać osłabiona wydarzeniami z życia, które oderwały ją od Boga i miłości. Sprowadzenie tych medalionów przeze mnie z Afryki nie było tym, od czego to wszystko się zaczęło. W moim życiu musiało wydarzyć się coś, co osłabiło moją duszę. Muszę się domyślić który to był moment. 

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz