XI. Wrócić do piekła i zostać aniołem cz. 3

27 3 2
                                    

-Twój wzrok... Patrzysz się na mnie, jakbym była opętana. Miała w sobie złego ducha, ale to nie jest złe... Czuję się szczęśliwa.

Ktoś mógłby zobaczyć, że Ksiądz Kowalski patrzy się na mnie ze smutkiem. Jednak ja widziałam coś innego. Był to zawód. Poczułam jego porażkę. Zrobił w moim kierunku krok do przodu. Wtedy ja zrobiłam tak samo krok, ale krok do tyłu w kierunku wyjścia. Powiedział do mnie:

-To co czujesz, to w żadnym wypadku nie jest szczęście. Nie możesz czuć czegoś do kogoś, kto nie istniał i nie istnieje. To złudzenie. Ten demon wie, czego tak naprawdę pragniesz i wykorzystuje to przeciwko tobie.

-To jest wasza droga. Zdałeś ją, odnajdując mnie dzięki dokonanym przez mnie uzdrowieniom. Teraz masz inne zadanie. Musisz jej pomóc - powiedziało to dziecko do księdza.

-Jak to będzie wyglądało? Zostanę przywiązana do łóżka i zostaną nade mną odprawione egzorcyzmy? 

-Tak to wygląda, kiedy jest już za późno. Otwórz się na Boga - próbował mnie przekonać. 

Ponownie zrobił krok do przodu, a ja wtedy zrobiłam ich znacznie więcej. Powiedziałam:

-Zbyt wiele ludzi straciłam w moim życiu. Ojca w wypadku, brat jest w śpiączce, a z mamą nie rozmawiałam od ponad miesiąca, bo siedzi przy nim w szpitalu. 

-Masz mnie - odpowiedział wtedy wprost.

-Księdza? Przecież to nasza przyjaźń była złudzeniem, gdyż wszystko zmierzało do tego, aby mnie zakneblować i odprawiać nade mną zdrowaśki. Nie wieżę, że za każdym razem, kiedy mnie widziałeś nie przypominałeś sobie o swoich koszmarach ze mną w roli głównej. 

Zaniemówił. Wtedy, zupełnie jakbym chciała go dobić powiedziałam do niego:

-I co? Prawda w oczy kole? Nie po to zostałam księdza pomocnikiem podczas egzorcyzmów, aby teraz sama być egzorcyzmowana!

Po moich słowach usiadł przy łóżku. Schował twarz w dłoniach. Zrobił to, aby ukryć swoje łzy. Załamanym głosem powiedział:

-Ten duch namieszał Ci w głowie. Prawda wygląda zupełnie inaczej...

-Prawda jest jedna. I teraz ja coś wyjawię. Wszystko zapisywałam sobie w tym pamiętniku, który ciągle noszę przy sobie. W pewnym momencie zrozumiałam, że oddalamy się od siebie, a potrzebowałam kogoś bliskiego. Dlatego postanowiłam się otworzyć w tym pamiętniku i dlatego tak bardzo zależy mi na Anicie.

Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągnęłam "Pamiętnik egzorcysty". Byłam tak zdenerwowana, że upuściłam go na ziemię. Kiedy go odniosłam, zajrzałam do niego. Wtedy oniemiałam. Był zapisany, ale to niebyła moja historia, lecz słowa, a raczej imiona:

"Abaddon, Abalam, Aim, Ainu kaisei, Alloces..."

Ze zdziwienia powiedziałam do siebie:

-Co jest?

Każde słowo, włącznie z datami u rogu strony i nagłówkami, było zastąpione imionami. Przesortowałam  dalej:

"Legion, Leraje, Lewiatan, Lilith, Lucifuge Rofocale..."

Moje pismo i mętlik w głowie. Wszystkie strony zapisane imionami. Usłyszałam:

-Co jako ostatnie pamiętasz, przed przyjściem do szpitala?

-Na plebanii ksiądz powiedział mi, że doszło do cudownych uzdrowień. Przyszliśmy tutaj, aby to wyjaśnić...

-Nie, przyszliśmy tutaj, aby rozdać paczki chorym dzieciom. Nie mówiłem ci o uzdrowieniach...

Wskazał palcem w róg pokoju. Znajdowały się tam paczki z pluszowymi zabawkami. Pojawiły się tutaj, jakby ktoś je wyczarował, a według słów księdza to my tutaj je przynieśliśmy. Zapytał się ponownie:

-Co jeszcze pamiętasz?

-Przez cały, okrągły rok pomagałam księdzu w egzorcyzmach...

-Nie droga Julio. Znamy się od tygodnia i nie mógłbym Cię dopuścić do egzorcyzmów. 

Moją głowę nie wypełniała pustka, ani mętlik, tylko ten głos. Ten zabawny i taki śmiech, jakby ktoś komuś zrobił psikusa. Był to śmiech Anity.

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz