Podeszłam do lustra. Stałam i wpatrywałam się w siebie jak wryta. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam, czy czegoś nie przeoczyłam w czasie napadu na mamę Marcina. Nagranie przedstawiało prawdę, ale moje wspomnienia co innego. Jednak wszystko by się zgadzało, gdyby nie fakt, że ktoś jeszcze tam musiał być. Przecież ona musiała być prawdziwa. Rozmawiałam z nią, czytałam jej bloga, zrozumiałam ją. Muszę ją dzisiaj znaleźć w szkole i porozmawiać z nią. Muszę wszystko wyjaśnić z Anitą.
Zaczekałam na nią przed jej klasą. Miałam to szczęście, że jeszcze nie zaczęłam zajęć. Rozległ się dzwonek i jej koledzy zaczęli wychodzić z klasy. Oczywiście - jej nie było. Zaglądnęłam do pomieszczenia i zobaczyłam, że znajdowała się tam tylko nauczycielka. W pewnym momencie ruszyła w kierunku drzwi. Schowałam się za ścianę, aby nie wzbudzać podejrzeń i zaczęłam udawać, że przeglądam coś na komórce. Nauczycielka wyszła z sali nie zauważając mnie. Kiedy poznałam Anitę, trochę postanowiłam się o niej czegoś dowiedzieć. Teraz musiałam zacząć wszystko od nowa. Właśnie nadarzyła się pierwsza okazja. Nauczycielka zostawiła otwarty dziennik lekcyjny jej klasy. Szybko wbiegłam do sali i zaczęłam jej szukać na spisie uczniów.
Dokładnie czytałam każde nazwisko za imieniem. To była ta klasa, gdyż znałam kilka dziewczyn z imienia i nazwiska, które tutaj chodziły. Niestety Anity, na tej liście nie było...
Wtedy do mnie doszło, że już coś zaczęło się ze mną dziać. Nie wiem ile tak stałam nad otwartym dziennikiem. Do klasy wróciła nauczycielka, która mnie stamtąd wygoniła. Jeszcze mi zagroziła, że poskarży się dyrektorowi, że zaglądam do nieswoich dokumentów. Nic nie odpowiedziałam. Tylko wyszłam.
Przemierzałam szkolne korytarze w czasie przerwy. Mijałam twarze, które mogły nie istnieć. Musiałam sprawdzić jeszcze jedno miejsce na dowód tego, czy nie zwariowałam. Budynek był podzielony na podstawówkę i liceum. W części, gdzie znajdowała się podstawówka wisiały tabla z absolwentami. Znalazłam się przy ścianie wzdłuż schodów. Szybko znalazłam tą tablicę ze zdjęciami. Tam też jej nie było. Załamana usiadłam na schodach. Nawet nie myślałam o tym, czy ktoś mnie może się na mnie przewrócić. Powiedziałam do siebie:
-Nie było jej na nagraniu. Niema jej w dzienniku, na zdjęciach...
I jeszcze dodałam:
-Blog...
Szybko wyciągnęłam komórkę. Przejrzałam zakładki i znalazłam się na jej stronie internetowej. "Jak cierpią anioły?" istniało naprawdę. Żaden jej wpis nie został skasowany, ale dopiero teraz się domyśliłam, że nie było tam żadnego zdjęcia autorki.
Wszystkie znaki na ziemi i niebie sugerują, że Anita jest wytworem mojej wyobraźni, może nawet choroby. Dlatego musiałam się zwrócić do koleżanki, która mi ją przedstawiła...
CZYTASZ
Pamiętnik egzorcysty
Terror"Walka z szatanem, tak charakterystyczna dla Archanioła Michała, jest ciągle aktualna, gdyż szatan ciągle żyje i działa wśród ludzi". - Św. Jan Paweł II. Nastoletnia Julia, która obwinia siebie o serie opętań w swojej miejscowości, postanawia od...