VII. Jak cierpią anioły? cz.1

48 4 0
                                    

Codziennie mija się multum ludzi. Jednak zapomina się, że pod tą starszą kobietą z zakupami, chłopakiem ze słuchawkami na uszach, zmęczonym listonoszu kryje się jakaś historia. Mogli zaznać jakiejś straty lub wielkiego szczęścia. Czasami zbyt szybko i krytycznie oceniamy takich ludzi. Sama niekiedy byłam tak oceniana i dopuszczałam się takich pochopnych ocen. Do kolejnej doszło na jednej z przerw w szkole.

Wraz z koleżankami siedziałyśmy pod ścianą na szkolnym korytarzu w podręcznikach. Przynajmniej przez pierwsze pięć minut długiej przerwy. Potem moje koleżanki przerzuciły się na komórki, a ja w tym czasie uzupełniałam "Pamiętnik egzorcysty" w rozłożonej książce. Ola była wyjątkową plotkarą. Jej uwagę zwróciła pewna dziewczyna, która siedziała kawałek dalej:

-Widzicie tamtą dziewczynę? Straciła w wypadku samochodowym brata i ojca. Jechała razem z nimi i jej stary stracił panowanie nad samochodem. Cudem przeżyła. 

Wszystkie odwróciłyśmy się w jej kierunku i zaczęłyśmy się przyglądać całej ubranej na czarno dziewczynie obok grupki innych dziewczyn. Jej usta i paznokcie również były w tym samym kolorze. Nie kojarzyłam jej, ale o wypadku słyszałam. Powiedziałam:

-Mówisz, że cudem przeżyła, a tak wygląda. Przypatrzcie się jej!

One nie widziały w tym nic niezwykłego. Zapytałam:

-A jak wyglądała przed wypadkiem?

-Normalnie. - usłyszałam.

-A teraz wygląda jak satanistka.

-To teraz Julka dowaliłaś. Sporo jej brakuje do satanistki. - to powiedziała kolejna z moich koleżanek, czyli Karolina.

-Jest kilka wersji ich wypadku. Pierwsza mówi o tym, że jej ojciec się gdzieś śpieszył. Kolejna mówi o tym, że to ona zawiniła w tym wypadku. Podobno się kłócili i jej ojciec nie zauważył dziury na drodze i wpadli w poślizg. - opowiedziała Ola.

-Skąd to możesz wiedzieć?

-Czytałam na jej blogu. 

Szukając przywołanego bloga zaczęła kontynuować:

-Rozpoczęła go pisać miesiąc po wypadku. W jej wpisach jest sporo żalu i rozważań o śmierci. Pamiętam, że była dość otwartą dziewczyną. W tych postach widać, że o coś się obwinia. Nie pisze nic wprost, ale czuć w nich coś, że w pewnej chwili swojego życia bardzo mocno zawiniła. Żałuje pewnych słów, po których zaznała nieodwracalnej straty. Wątpi w słuszność istnienia Boga, skoro spotkała ją taka tragedia. Zastanawia się co może być po drugiej stronie, kogo tam może spotkać i czy to jest na pewno koniec. Nawet w jednym zdaniu wyczytałam, że mogłaby sprzedać duszę diabłu, aby cofnąć czas. No... Tak mniej więcej...

Gdyby ta dziewczyna tylko wiedziała, co tak naprawdę diabeł by z nią zrobił. Ola na swojej komórce pokazała mi tego bloga. Nazwała go "Jak cierpią anioły?". Nie zagłębiając się w lekturę również zauważyłam jej wpisy są pełne smutku, żalu i cierpienia.

Usłyszałyśmy dzwonek. Jeszcze przed lekcją postanowiłam skorzystać z ubikacji. To był dobry moment, abym mogła się jej przyglądnąć w drodze do ubikacji. Kiedy obok niej przeszłam - zamarłam. Do czarnej torebki miała przyczepiony amulet. Ten amulet, który otwierał duszę demonom. Może na horyzoncie znalazłam kolejną ich ofiarę...

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz