IX. Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni cz.3

27 3 4
                                    

Ostatniej nocy uciekłam z miejsca pobicia. Dzisiaj rano idę spokojnie do szkoły. Ostatniej nocy zmywałam krew z rąk. Po południu tymi samymi rekami napisałam rozprawkę. Ostatniej nocy prawie zabiłam człowieka. Teraz skończyłam pisać wypracowanie na temat szacunku dla drugiego człowieka. To będzie szczyt hipokryzji i zakłamania w moim życiu. O mały włos nie przekroczyłem pewnej granicy. Chociaż kto wie...

Bóg, los, przeznaczenie. Ktoś się mną musi bardzo bawić i sprawia to wielką przyjemność. Na prawie trzydzieści osób, polonistka musiała wybrać akurat mnie. Kończyliśmy cykl zajęć dotyczący lektur, które w szczególności dotyczyły zła, jakie jeden człowiek może wyrządzić drugiemu. Dlatego taki był temat tego wypracowania, które czytałam na środku klasy. Nie wierzyłam w żadne swoje słowo. Nie zdziwiłabym się, gdyby wszyscy nagle zaczęli wyzywać mnie od kłamcy. 

Przeszłam się po szkole. Po raz kolejny siebie oszukałam, gdyż to nie był zwykły spacer. Szukałam Anity. Nie było jej w szkole. Chodząc po korytarzu zauważyłam grupki, które oglądały jakiś filmik. Czasami słyszałam ich komentarze, które dotyczyły zdziwienia tym, że autor postanowił to nagrać. Jakoś nie przywiązałam do tego wagi, gdyż myślałam, że to kolejny jakiś głupi challenge jakiegoś youtubera lub inne wariactwo. 

Ostatnia lekcja. W końcu. Sala była otwarta i nauczycielka nie musiała jej otwierać. Sprawdzałam ostatnie notatki kiedy dosiadła się Ola:

-Widziałaś ten filmik?

Kiedy zobaczyła moje zdziwienie, włączyła wspomniane nagranie na swoim telefonie. Ukazała się kobieta, która miała podbite oko i wiele zadrapań na twarzy. Była zmęczona i podłamana. Tą kobietą była mama Marcina. Zamarłam. To co powiedziała w tym nagraniu, było jej wyznaniem. Przyznała się do tego, że ściągnęła do miasta media. Zrobiła to tylko z jednego powodu. Z problemów finansowych. Wiedziała, że to co robi, jest złe. Inaczej chciała, aby to wszystko się potoczyło. Pragnęła zachować anonimowość, ale za większą kwotę postanowiła się ujawnić. Nie skłamała na temat dokumentacji medycznej, którą widział zresztą ksiądz Kowalski. Doskonale zrozumiała to, jak ludzie zareagowali na jej działania. Powiedziała, że zniosła każdą groźbę i każde wyzwisko na jej temat. Jednak nie spodziewała się tego, że znajdzie się ktoś, kto ją pobije. 

Powiedziała potem do kamery tak, jakby mówiła tylko do swojego oprawcy. Mnie. 

Rozpoczęła od jednego słowa: "Przepraszam". Uznała, że nie warto nakręcać karuzeli nienawiści pomimo tego, że posiada nagranie z jej napaści.

Moje serce stanęło. Byłam zamaskowana i już dawno ktoś by mi powiedział, że to ja byłam sprawcą napaści. Wierzyłam, że to wystarczyło, aby nikt mnie nie rozpoznał. 

Mama Marcina pokazała nagranie z kamerki, która znajdowała się nad garażem naprzeciwko jej domu. Nagranie nie było najlepszej jakości i nie mogłam zostać rozpoznana. Byłaby to jakaś poszlaka dla policji, ale zbyt mała, aby mnie oskarżyć. W głębi duszy bardzo mocno się ucieszyłam, ale zaraz bardzo mocno się zdziwiłam. Nagranie przedstawiało całą akcję napadu. Byłam na nim tylko ja. Nie było tam Anity. 

Mama Marcina sama się potknęła, a nie została przewrócona przez Anitę. Na nagraniu wyglądało to tak, jakbym odepchnęła od niej powietrze, a nie nią. Wszystko wyglądało tak, jakby jej tam nie było, jakby nie istniała...

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz