XII. A na deszczu diabły rosną, diabły sieje wiatr cz.2

21 3 0
                                    

Do domu wracałam jak w amoku. Mijałam jedną ulicę, drugą ulicę. Deszcz nadal padał. Kiedy spoglądałam pod nogi w kałużach nie widziałam swojego odbicia. Widziałam jak demony uderzały w ścianę lustra, jakby chciały przedostać się do tego świata. Zrobiło mi się słabo. Musiałam oprzeć się o znak drogowy. Wtedy jeszcze raz usłyszałam w głowie ten szyderczy śmiech. Trzeba było iść dalej.

Weszłam do domu cała mokra. Drzwi były otwarte. Znalazłam się w dużym przedpokoju. Po prawej stronie były schody, które prowadziły na górę, gdzie znajdował się mój pokój. Na wprost miałam widok na naszą kuchnię. Siedziała tam odwrócona do mnie tyłem moja mama. Na stole zauważyłam butelki z alkoholem. Zrobiłam kilka kroków w jej kierunku. Zatrzymałam się przed schodami, kiedy kątem oka zobaczyłam schodzącą z góry Anitę. Miała na ustach palec wskazujący, który oznaczał jedno. Mam zachować ciszę. Po prostu tam stałam, a ona nadzwyczajnie w świecie weszła w moje ciało. 

Kiedy ponownie spojrzałam na moją mamę, ona stała odwrócona do mnie przodem z telefonem przy uchu. Powiedziała do telefonu:

-Jakimś cudem wyrwała się z łóżka. Przybądź jak najszybciej!

Wyglądała okropnie, a najgorsze w tym wszystkim było jedno - bała się mnie. Wyrzuciła z siebie:

-Dlaczego naszą rodzinę spotkała taka tragedia. Przecież to wszystko twoja wina. Co się wtedy wydarzyło w tym samochodzie, że tylko ty przeżyłaś?

Moja własna matka zarzuciła mi to, że przyczyniłam się do śmierci mojego ojca i brata. Mogłam powiedzieć tylko jedno z łzami w oczach:

-To nie prawda. Ja niczego nie pamiętam. Nie wiem już co jest prawdziwe, a co nie. Ja chciałam tylko pomóc, naprawić to, do czego się przyczyniłam. Chciałam pomóc w egzorcyzmach, tym dzieciom, którym sprzedałam amulety. Anicie i innym ludziom, na których spadło przez mnie zło. Pogubiłam się w tym wszystkim...

Chciałam zakryć twarz dłońmi. Kiedy zbliżałam je do góry, zobaczyłam na swoich nadgarstkach rany. Skóra na moich nadgarstkach była sina i czerwona. Były to ślady po kneblach. Spoglądnęłam na siebie. Mój ubiór był inny niż ten, w którym wróciłam do domu. Była to luźna nocna suknia. Przepocona i poplamiona różnego koloru plamami. Usłyszałam za sobą głos, który powiedział:

-Nie było żadnych opętań innych dzieci. W niczym mi nie pomagałaś. Tylko ty byłaś opętana i to na tobie przez cały czas przeprowadzam egzorcyzmy. 

Odwróciłam się za siebie. Stał tam ksiądz Kowalski. Był ubrany w koszulę z krótkim rękawem i nie był wcale mokry od deszczu. Chciałam coś powiedzieć. Cokolwiek. Jednak nic nie odpowiedziałam, gdyż z znienacka zostałam ochlapana wodą w twarz przez księdza Kowalskiego. W taki sposób straciłam przytomność.

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz