W jego gabinecie znajdowała się gablota, w której znajdowały rzeczy z jego życia. Każdy z tych "artefaktów" skrywał jakąś tajemnicę i historię. Podszedł do gabloty i powiedział:
-Tak jak większość moich kolegów po fachu, swoją przygodę z kapłaństwem zaczynałem od zostania ministrantem, a potem lektorem. I tutaj zapewne Cię Julko zaskoczę, bo zostałem wyrzucony z lektorów.
-Ksiądz? Za co?
-Za zgubienie tego dzwoneczka, który zgubiłem w czasie kolędy. Znalazłem go wiele lat później.
Kowalski wziął dzwoneczek do ręki i zadzwonił nim. Powiedział następnie:
-Czasami, jak sobie o tym pomyślę, to stwierdzam, że diabeł musiał maczać w tym swoje palce. Jak widać, z marnym skutkiem, skoro zostałem księdzem. Pewnego razu w seminarium rozmawialiśmy o momencie, w którym poczuliśmy powołanie. Moje objawiło się na pielgrzymce i mogę je porównać do uderzenia pioruna. Udałem się na nią, aby spróbować czegoś nowego, poznać podobnych mi ludzi, a może nawet poznać kogoś, z kim zwiążę się na całe życie. Na końcu tej drogi odkryłem swoje powołanie. I już wiedziałem, komu chcę oddać swoje życie. Dzień przed dotarciem na Jasną Górę odbyła się msza i pewien ksiądz wygłosił kazanie, w którym powiedział czym jest zło na tym świecie i jakie zadania czekają przed tymi, którzy chcą zostać księdzmi. Poświęcenie względem innych. Kosztem kochającej żony i dzieci. Od naszej nauki będzie zależało to, czy ludzie będą przychodzić czy odchodzić od Kościoła. Od wspólnoty, gdzie samotni znajdą spokój, a nieszczęśliwi szczęście. Jeszcze w ten sam dzień spotkałem pewnego misjonarza, który porwał mnie i moją grupę swoją charyzmą. Opowiedział wiele o dalekich krajach w których głosił Słowo Boże. Pomagał innym, a zarazem nauczał. Był dla nich nadzieją zesłaną przez Boga. Jeden dzień droga Julio. Gdyby tak nie wyglądał, nie rozmawialibyśmy teraz.
Wtedy sobie uświadomiłam, jak wiele zależy od naszych decyzji. Mają one wpływ nie tylko na nas, ale też na ludzi, którzy są wokół nas. Nigdy się nie dowiem, co by było gdyby ksiądz Kowalski nie wybrałby się na tą pielgrzymkę. Kto by pomagał tym wszystkim dzieciakom, na które sprowadziłam to nieszczęście. Porozglądałam się jeszcze po gablotce.
Były tam zdjęcia z przeprowadzanych lekcji w prostych salach z samą tablicą. Fotografie z budowy szkół i studni. Były zdjęcia z dzikimi zwierzętami i jedno, na którym ksiądz trzyma małego lwa. Znajdowały się też tam różnego rodzaju figurki i amulety, które były zrobione przez dzikie plemiona. Wśród nich znalazłam jeden z amuletów, po którym poczułam strach na swoich plecach:
-Czyyy to ten amulet? - zapytałam się drżącym głosem.
Egzorcysta pokiwał głową. Był to pęknięty amulet na wzór słońca, w którego w środku znajdowała się postać człowieka. To te amulety sprawiły, że doszło do opętań.
CZYTASZ
Pamiętnik egzorcysty
Terror"Walka z szatanem, tak charakterystyczna dla Archanioła Michała, jest ciągle aktualna, gdyż szatan ciągle żyje i działa wśród ludzi". - Św. Jan Paweł II. Nastoletnia Julia, która obwinia siebie o serie opętań w swojej miejscowości, postanawia od...