III. Diabeł tkwi w szczegółach

77 5 0
                                    

Nie wszystko jest takie, co może się wydawać na pierwszy rzut oka. Na tym świecie jest wiele rzeczy i spraw, do których mogę się odnieść. Nie każdy człowiek jest zły, chociaż na takiego wygląda. Ludzie zbyt szybko ulegają pozorom. Walka z pozorami - ona także odnosi się do pracy egzorcysty.

Komórka wcześnie zagrała. Wczoraj do późna nadrabiałam zaległy materiał do szkoły, więc z trudem otworzyłam oczy. Jednak nie był to budzik, lecz telefon. Dzwonił ksiądz Kowalski. Mógł zadzwonić o tej porze tylko z jednego powodu... znowu chciał ze mną pobiegać.

Trasa wiodła przez park, a następnie kilkaset metrów za miasto. Można było stamtąd oglądać wschody i zachody słońca, które tak uwielbiałam. Często je fotografowałam. Przypominały mi o początku i końcu. O tej ciągłości, że po każdej nocy przychodzi dzień. Świt to nadzieja, która nas prowadziła w walce ze złem. Stanęliśmy na uboczu. Zaczęliśmy się rozciągać. Mój wzrok przykuł wschód słońca. Zamyśliłam się. Jak na wyciągnięcie ręki widziałam kulę, która wstaje nad naszym miastem. Kiedy się oderwałam od tego widoku, zobaczyłam, że ksiądz Kowalski też spogląda na wschód słońca. Zupełnie zastygł w rozkroku, rozciągając ramię w łokciu nad głową. Zapytałam się go:

-O czym ksiądz myśli?

-Przypomniało mi się jak byłem misjonarzem.

Wtedy zaczął opowiadać:

-Prawie całą swoją młodość spędziłem w Afryce. Niewielu moich przyjaciół tuż po seminarium postanowiło wyjechać w najbiedniejsze rejony świata, aby nieść pomoc. Z każdym wschodem słońca nad Sawanną rozpoczynała się moja misja. Opiekowałem się chorymi, uczyłem dzieci - wszystko to ze wsparciem Boga. Kiedy spoglądałem z kolei na zachody słońca to wiedziałem, że w tym dniu zrobiłem wszystko co mogłem i modliłem się dalej, aby na następny dzień zrobić więcej. Zachody słońca były nagrodą, tak jak uśmiechy dzieci, które najmocniej cierpiały.

Wiedziałam, że też wtedy ksiądz Kowalski został tym, kim jest teraz:

-I to wtedy ksiądz został egzorcystą?

-Tak. I pamiętam, że na takie zło nie byłem gotowy.

Zamyślił się. Mogłam się tylko domyślić, jakie obrazy miał teraz przed sobą. Spotkał się z prawdziwym złem w miejscu, gdzie jest tyle ludzkiego cierpienia. Liczyłam, że kiedyś mi o tym opowie. Wtedy zadzwonił mi telefon. Było to powiadomienie o projekcie z biologii. Przypomniało mi się, że miałam wprowadzić ostatnie poprawki. Gdybym go zapomniała, koleżanki z grupy by mnie zabiły. Musiałam szybko wracać do domu. Zrobiłam sobie coś jeszcze na śniadanie. Wyciągnęłam z szuflady nóż, aby rozsmarować nim masło. Trzymając go w ręce zauważyłam, że był taki sam, jak u Marcina, którym rozcięliśmy więzy. Przed wyjściem jeszcze wszystko sprawdziłam kilka razy, czy czegoś nie zapomniałam. Tak zaczął się dzień zwykłej nastolatki. Wieczór zapowiadał się już zupełnie inaczej. Wieczorem musiałam pomóc mojemu przyjacielowi w egzorcyzmach...

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz