V. Diabli złego nie biorą cz.3

66 6 0
                                    

Na szczęście jutro jest sobota i będę mogła na chwilę odpocząć od egzorcyzmów i szkoły. Wróciłam do pustego domu. Było w nim ciemno, a z salonu świeciła się nocna lampka. Zauważyłam, że nie było butów i płaszczu mojej mamy. Mogła być tylko u Tomka w szpitalu. Usiadłam padnięta na komodzie w przedpokoju. W domu było cicho, jednak w głowie nadal rozlegał mi się rechot opętanej Oliwii i wyzwiska, jakie padały pod moim adresem. Jakoś się zerwałam i udałam się do pokoju, aby zrzucić z siebie ubranie i wziąć gorący prysznic. Poczułam lekki odór. Zgadłam - to śmierdziało od moich ubrań. Postanowiłam je sama wyprać, a w tym czasie wziąć gorący prysznic. To trochę mnie zrelaksowało.

Otwierałam i zamykałam oczy. Za każdym razem wpatrywałam się w zegarek przy moim łóżku. Czas stał w miejscu. A w głowie nadal ten rechot. Nie wytrzymałam i podniosłam się. Wtedy zadałam sobie pytanie: "Czy ja dam dalej sobie radę?".

W końcu zasnęłam, ale kiedy się obudziłam była już piętnasta. Nadal nie miałam na nic ochoty. Na naukę, na odpisywanie wiadomości, na czytanie książek... Obejrzałam sobie tylko zaległe seriale. Oglądałam, a na koniec i tak nic nie zapamiętałam. Koniec dnia, godzina dwudziesta.

Znowu byłam sama. W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi się przed kimś naprawdę wyżalić i otworzyć. Jednak ja nie miałam przed kim. Wtedy moją uwagę przykuły szkolne zeszyty. Przypomniało mi się, jak prowadziłam kiedyś pamiętnik. Moją ostoję w trudnych czasach. I one chyba ponownie wróciły. Odtworzyłam szufladę i znalazłam tam zeszyt z zapisanymi kilkoma stronami. Kolejny zeszyt do angielskiego musiał jeszcze zaczekać. Teraz przyszła pora na kolejny pamiętnik w moim życiu. 

Na "Pamiętnik egzorcysty".

Zaczęłam pisać. Zaczęłam wszystko opowiadać. Zaczęłam przelewać kawałek mojej duszy na papier. Zaczęłam od słów: "Tą historię rozpocznę od wstrząsu, jakiego doznałam w pierwszy dzień posługi pomocnika egzorcysty". Napisałam o Marcinie, o tragedii Lidki, o rozmowach z księdzem Kowalskim, o moich problemach i teraz o Oliwii. Pisałam całą noc i kiedy zerknęłam na zegarek, była już czwarta nad ranem. Na koniec postanowiłam go przejrzeć. Wtedy zauważyłam, że na początku skleiłam dwie kartki. Wyszło na to, że pierwsza strona nie została jeszcze zapisana. Na nią przyjdzie jeszcze czas. Potem zastanowiłam się nad strukturą tego pamiętnika. Przypominał bardziej książkę, niż wspomnienia. Moją własną autobiografię.

Postanowiłam jeszcze się zdrzemnąć i wstać tak przed południem, aby jeszcze coś zyskać z tego weekendu. Poczułam, że mogłam się położyć spać z czystym sumieniem. Miałam taki spokojny sen. Poniedziałek z rana, zawsze wygląda tak samo. Wszystko na szybkiego. Kiedy zbiegałam ze schodów do wyjścia, poczułam, że czegoś jakbym zapomniała. Przejrzałam swoją torebkę i wszystko się zgadzało. Postanowiłam jeszcze wrócić do swojego pokoju i jeszcze raz sprawdzić, czy czegoś nie zapomniałam. Rozglądając się, zauważyłam swój pamiętnik. Coś mną ruszyło, aby zabrać go ze sobą. Widocznie to gryzło mnie w moje sumienie.

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz