Rzeka zaczęła zmieniać swój bieg. Płynęła ona we mnie, a tym nurtem była nienawiść. W drugą stronę płynęło inne uczucie. Była nią miłość. Wszystko zaczęło się zmieniać. W prawdziwym świecie byłam przykuta do łóżka i były odprawiane na mnie egzorcyzmy. Wewnątrz siebie, przeżywałam swoje życie na nowo. Tym razem z miłością i ciepłem rodziny.
Wszystko zaczęło się od wakacji u babci. Nasza rodzina była razem. Tyle wystarczyło. Nie potrzebne były żadne drogie wakacje, tylko spotkanie w rodzinnym gronie w małym miasteczku. Dom babci był już trochę zaniedbany. Nie miała już siły, aby dbać o dość duży dom, jak i o ogród. Cała moja rodzina uznała, że nie przyjechaliśmy tutaj w gościnę jak do jakiegoś kurortu, ale aby pomóc. Wysprzątanie całego domu i ogrodu zajęło kilka dni. Wieczorami po skończonej pracy siadaliśmy do ogniska i rozmawialiśmy. Długo i na wiele tematów. Słuchaliśmy historii babci, o tym co się działo u mnie w szkole przez ostatni rok i trochę o pracy rodziców. Przyszedł czas na każdy temat i żaden nie dominował więcej. A zwłaszcza pieniędzy.
Demon słabł. Miłość zwyciężała.
W nowym roku szkolnym najważniejszym wydarzeniem było przedstawienie. Przygotowywałam się do niego razem z mamą. Razem z nią uczyłam się tekstu zupełnie tak, jakby to ona miała wystąpić, a nie ja. Rodzice załatwili wcześniej wolne w pracy i przyrzekli, że pojawią się na przedstawieniu. Tuż przed samą sztuką zerkałam za kulis na widownię, czy gdzieś tam są. Kiedy zrobiło się już ciemno i jedyne światła zaczęły padać na scenę nie mogłam już dostrzec widowni. Miałam nadzieję, że przyszli w ostatniej chwili. Zaczęłam się denerwować i martwić, czy będę miała dla kogo grać. Nadszedł mój akt. Wyszłam na scenę. Przez kilka sekund zaczęłam się rozglądać. Zobaczyłam dwa puste miejsca po mojej prawej stronie. Załamałam się. Moi rodzice nieprzyszli.
Jednak po chwili usłyszałam głos mojej matki. Dobiegł z mojej lewej strony. Podpowiedziała mi początek mojego tekstu. To było jak natchnienie. Dalej wypowiedziałam bezbłędnie moją część tej sztuki. Nie zbiegłam ze sceny z płaczem. Dostałam wsparcie moich bliskich.
Kątem oka spojrzałam za kulisy. Stało tam grono aktorów biorących udział w dzisiejszym przedstawieniu. Wśród nich stał demon, który nie mógł uwierzyć w to co widzi.
Takie chwile mogły przygotować naszą rodzinę na najgorsze. Tą chwilą było odejście mojej babci do wieczności. Na jej pogrzeb zjechała nasza dalsza rodzina oraz wszyscy Ci, którzy ją znali. Kiedy staliśmy nad jej trumną w rozkopanym grobie nie było wśród nas smutku. Wszyscy wiedzieli, jaką była kobietą, ile przeżyła i jaka była dla wszystkich tutaj zgromadzonych dobra. Nie chciała, abyśmy się smucili i przeżywali tragedię. Cieszyliśmy się, że poznaliśmy ją, że była dla nas matką i babcią.
Jedyne krzyki i wrzaski rozpaczy przeżywał demon. Upadł na kolana z rękami wyciągniętymi do nieba. Potem przewrócił się na plecy i zaczął się wiercić po ziemi. Zamiast cieszyć się ze smutku, płakał, że jest świadkiem takiej miłości.
Wróciłam do swojego łóżka w takiej pozycji, w jakiej demon leżał na ziemi. Dyszałam i trzęsłam się z zimna. Podniosłam głowę i zobaczyłam klęczącego przy łożu księdza Kowalskiego. Za nim stała moja matka. W nerwowy sposób próbowałam złapać oddech. Kiedy moja matka to zobaczyła podeszła do mnie i dotknęła dłonią mojego serca, tak jakby chciała pomóc mi oddychać. Powiedziała do mnie:
-Nie martw się, jest już lepiej.
Tutaj ksiądz Kowalski odprawiał na mnie egzorcyzmy. W środku toczyłam walkę ze swoim demonem. Zwycięstwo było już blisko.
CZYTASZ
Pamiętnik egzorcysty
Terror"Walka z szatanem, tak charakterystyczna dla Archanioła Michała, jest ciągle aktualna, gdyż szatan ciągle żyje i działa wśród ludzi". - Św. Jan Paweł II. Nastoletnia Julia, która obwinia siebie o serie opętań w swojej miejscowości, postanawia od...