Fioletowa ściana, ogromne łóżko i ja... Jak ja się tu...? A faktycznie, to przez koszmary nocne. Tylko brakuje mi tutaj jeszcze jednego elementu, a mianowicie zielonowłosego, umięśnionego i do tego nieziemsko przystojnego faceta.
- Joker! - krzyczę najgłośniej, jak tylko potrafię.
Odpowiada mi cisza. Wstaję i wychodzę z fioletowego raju.
- Joker, kretynie, gdzie jesteś?! - nawet na takie określenie nikt nie reaguje.
Nagle zauważam kartkę na lodówce.
Wrócę niebawem. O 20.00 bądź gotowa na przejażdżkę. Twój J.
- No, to naprawdę niebawem... - burczę sama do siebie.
Zadzwoniłabym do Ivy, ale niestety nie kupiłam sobie jeszcze telefonu. Kretynka ze mnie. Mogłam to zrobić, gdy byłyśmy w sklepie. Postanawiam zjeść śniadanie. Tradycyjnie płatki z mlekiem. Później siadam przed telewizorem. W wiadomościach mówią o jakimś przyjęciu, które będzie organizował milioner Bruce Wayne. Następnie wchodzi temat mój i Jokera. O wczorajszej nocy nie ma żadnej wzmianki. Podejrzewam, że jeszcze długo nikt się o niczym nie dowie. Joker już to bardzo dobrze zaplanował.
Po dwóch godzinach spędzonych przed telewizorem idę się przebrać w strój sportowy. Muszę pobiegać, bo już dawno tego nie robiłam. Obok rezydencji znajduje się wielki las. Idealny na poranny trening. Kiedy już tam jestem, zauważam jakiegoś człowieka. Mężczyzna w wieku może dwudziestu lat idzie z psem. Z młodym dobermanem. Nagle zatrzymuje się i przywiązuje psa do drzewa. Sam odchodzi. Pies szczeka i wyje. Nie wytrzymuję.- Ej ty! Co robisz?! - na moje słowa odwraca się z lekkim uśmiechem.
- Nie twoja sprawa laleczko.
- A myślę, że jednak moja. Czym ci ten pies zawinił?
- Po prostu nie chcę go już i tyle. Mały, niewychowany, jeszcze nic nie rozumie.
O nie, tego już za wiele! Rzucam się na faceta z pięściami. O dziwo walka idzie mi nawet dobrze. W końcu on leży, a ja siedzę na jego brzuchu i wyciągam mały nożyk, który wzięłam na wszelki wypadek.
- Ostatnie słowo? - wykrzywiam usta w psychopatyczny uśmiech.
- Głupia, walnięta suka!
- Oj, nie ładnie - przykladam mu nóż do gardła, a on próbuje się wyrwać. Jego ręce przytrzymuję kolanami. Nożykiem jeżdżę po jego całej krtani. Zaczynam się śmiać.
- Zejdź ze mnie dziwko!
Wbijam mu nóż w tętnicę. Po chwili wykrwawia się i umiera.
- Cii - szepczę do pieska i go uwalniam.
Postanawiam wrócić do domu. Po drodze spostrzegam, że to jest suczka. Mały dobermanek, będzie naprawdę bardzo trudny do wychowania. Z tego, co pamiętam, to te psy są bardzo inteligentne, ale i uparte, ale skoro mieszkam z Jokerem i nadal żyję, to takie coś to pikuś. Trochę się boję reakcji Jokera, ale cóż... Nie mogłam jej tak zostawić. Psinka skacze i przygryza smycz. Przychodzę do domu i szukam małej miski. Kruszynce na pewno chce się pić.
- Kurczę, nie mam nic dla ciebie psinko. Musimy coś wykombinować.
Nagle słyszę otwierające się drzwi wejściowe. Wybiegam z kuchni i widzę wysokiego mężczyznę w czarnym garniaku.
- Szef kazał sprawdzić, czy nic ci nie jest i czy czegoś nie potrzebujesz.
- Spadłeś mi z nieba! Jedziemy do zoologicznego. Chodź kruszynko! - wołam do suczki. Ona biegnie do mnie radośnie. - Mamy małą księżniczkę w domu.
- Pan J chyba nie będzie zachwycony...
- To już mój problem. A tak przy okazji, jak masz na imię?
- Ben.
- Mel, miło mi - podaję mu dłoń.
Wsiadamy z moim maleństwem do samochodu i jedziemy. Trzymam ją na kolanach, bo boi się jeszcze trochę jazdy, a poza tym sierść na siedzeniu to nie najlepszy pomysł.
Kupujemy legowisko, miskę, nową smycz, obróżkę, dwa kilo jedzonka dla młodych dobermanków i już mam wychodzić, gdy księżniczka dorwała jakiś sznurek.
- Ech... i ten sznurek pani doliczy.
Wsiadam do auta i ruszamy.
- Jak długo pracujesz u Jokera?
- Parę lat - odpowiada krótko.
- A wiesz coś może o jego relacjach z Harley?
- Nie mogę o tym rozmawiać. Jeśli szef nic ci nie powiedział, to znaczy, że nie powinnaś nic wiedzieć.
O nic więcej nie pytam. Ten facet jest taki sztywny. Co on robi u Jokera? Totalne przeciwieństwo. W końcu dojeżdżamy do domu. Psinka wychodzi ze swoim sznurkiem w pysku. Kładę jej legowisko w salonie, a miskę w kuchni.
Ledwo się ogarniam na 20.00. Zakładam poszczępione jeansowe krótkie spodenki i czarną koszulkę na ramiączkach. Lekko widać mi w niej brzuch. Do tego czerwone tenisówki. Robię kocie oko, a usta maluję oczywiście na czerwono.
- Mel skarbie! - słyszę znajomy głos.
Zostawiam psinkę u siebie w sypialni i biegnę na dół.
- Hej kochanie! - rzucam mu się na szyję. Może jak będę miła, to nie będzie aż tak zły, gdy dowie się o psie.
- Co dziś porabiałaś myszko?
- No wiesz... byłam w lesie pobiegać i zabiłam człowieka i mamy nowego członka rodziny...
- Że co?! Czy ja o czymś nie wiem?
- Źle to może zabrzmiało... chodź na górę, zobaczysz o co mi chodzi - próbuje go uspokoić i ciągnę go za ramię.
Joker wręcz wlatuje na górę, a ja za nim. Otwieram drzwi do sypialni i modlę się żeby mnie nie zabił.
- To jest nasza nowa lokatora.
Mała podbiega do Jokera i uważnie go obwąchuje. Ten patrzy na nią, ale o dziwo nie jest zły. Kuca i zaczyna ją głaskać. Bierze ją na ręce i patrzy w moje oczy.
- Jak się wabi?
- Jeszcze nie ma imienia... może Kruszynka?
Joker uśmiecha się.
- Śmieszne imię jak dla takiego psa, ale w sumie może być.
- Czyli nie jesteś zły? - pytam, aby się upewnić.
- Nie skarbie. Przyda ci się ona, tylko musimy ją dobrze wychować. Masz pilnować swojej pani - ostatnie zdanie kieruje do Kruszynki.
Zostawiamy małą z Benem i idziemy do auta. Jedziemy ponad 200 km/h. Joker naprawdę się gdzieś bardzo śpieszy. Po chwili moim oczom ukazuje się napis ACE CHEMICALS.
- Po co my tu przyjechaliśmy?
- Zobaczysz - uśmiecha się tajemniczo.
Wewnątrz jest duszno od oparów.
- To siarkowodór - wskazuję na jedną kadź - a tam chlorowodór...
- Powiedzmy, że nadrobisz dziś braki z chemii - śmieje się zielonowłosy. - Swoją drogą chyba się na niej trochę znasz.
- Byłam na bio- chemie, trochę pamiętam.
- Widzisz, mamy kolejną rzecz wspólną. Ja tu kiedyś pracowałem i to dzięki temu miejscu jestem taki, jaki jestem.
Patrzę na niego uważnie. Mam złe przeczucia. Dodatkowo te okropne opary. Zaczyna mi się powoli kręcić w głowie.
- Widzisz tą kadź? - wskazuje na zbiornik z zielonym płynem. - To mieszanka wszystkiego.
- Chyba cała tablica Mendelejewa tam jest - stwierdzam z szeroko otwartymi oczami.
- Mel, został ci jeszcze jeden etap, czyli odrodzenie.
Patrzę na niego i czuję jak nogi się pode mną uginają.
- Czyli mam tam wskoczyć?
Zaczyna się śmiać tym charakterystycznym śmiechem psychopaty-mordercy.
- Wskocz i pokaż ile jesteś warta i czy zasługujesz na takie życie.
- A jeśli się nie wynurzę?
- To będzie znaczyło, że jesteś słaba i nic nie warta skarbie.
- Czyżbyś we mnie nadal wątpił panie J? - lekko unoszę brew.
- Udowodnij - szepcze i delikatnie muska moje usta.
Stoję na krawędzi. Chyba już do reszty zwariowałam. Zabiłam swoich rodziców, pozbyłam się zmarłego chłopaka z mojego umysłu, wyrzuciłam całą przeszłość. Czuję, że jeśli to przeżyję, to wszystko się zmieni. Jeszcze przez chwilę spoglądam w dół, kieruję wzrok na Jokera, stoi w kącie i szczerzy się do mnie pokazując mi swoje srebrne zęby.
- A żebyś wiedział, że przeżyję - burczę pod nosem, biorę głęboki wdech i skaczę.
Czuję coraz bardziej woń tego świństwa. Ląduję w ciepłej cieczy, która powoli zaczyna wżerać się w moje ciało. Każdy nerw zostaje podrażniony. Przedzieram się pomimo bólu przez gęstą ciecz, aż w końcu docieram na powierzchnię. Dopływam do ściany kadzi i wydostaję się z niej. Moje ubranie jest przeżarte. Nie mam na sobie prawie nic. Widzę, że ze schodów schodzi Joker.
- I co panie J? - mówię resztkami sił. - Udało mi się!
Joker podchodzi do mnie, narzuca na mnie swoją marynarkę i podnosi jak pannę młodą.
- Umiem jeszcze sama chodzić.
- Ciii, musisz teraz odpoczywać.
Sadza mnie w samochodzie i dopiero teraz czuję ból. Całe ciało trawi ogień, a w głowie panuje chaos. Zaczynam mieć mroczki przed oczami. Budzę się znowu w jego ramionach, tym razem niesie mnie do domu. Kładzie mnie na łóżku i idzie gdzieś. Słyszę dźwięk wody. Pewnie napuszcza ją do wanny. Przybiega Kruszynka i bacznie mnie obwąchuje. Coś tu nie gra. Czyżby to ten smród chemikaliów i dlatego mnie nie poznaje? Ledwo trzymając się na nogach, podchodzę do lustra.
- Joker! - wołam przerażona.
Moja skóra stała się nieskazitelnie biała, włosy całe fioletowe, a usta bardziej czerwone niż zazwyczaj.
- Jesteś cudowna - podchodzi do mnie i obejmuje w pasie.
Po chwili bierze mnie w swe ramiona i niesie do łazienki. Ściąga ze mnie to, co zostało z moich ubrań i kładzie do wanny. W sumie nie przeszkadza mi, że ogląda mnie nagą.
- Chodź do mnie - uśmiecham się zalotnie.
- Mel jesteś zmęczona, nie wiesz co mówisz.
- Proszę, byłam dziś grzeczna.
Nachyla się i całuje moje lekko obolałe usta. Oddaję pocałunek i rozpinam jego koszulę. W końcu udało mi się go przekonać, bo zaraz znajduje się obok mnie.
Nieźle kombinujesz słońce. - odzywa się mój głosik w głowie.
- Umyjesz mnie?
- Z przyjemnością - szczerzy się do mnie.
Dotyk jego dłoni jest dziwny. Zbyt delikatny jak na takiego mordercę. Widzę w jego oczach, że ledwo się powstrzymuje przed tym, żeby zająć się mną w inny sposób.
- Dziękuję - nachylam się w jego stronę i nasze usta znowu łączą się w pocałunku. Najpierw delikatnym, a później coraz bardziej brutalnym. Błądzi rękoma po moim ciele. W końcu mnie podnosi, ja oplatam go nogami w pasie. Kieruje się do swojej sypialni. Kładzie mnie na łóżku i kontynuuje to, co zaczął o poranku po imprezie. Przytrzymuje moje nadgarstki i całując schodzi powoli w dół. W końcu nie wytrzymuje i wchodzi we mnie. Nasze spojrzenia się spotykają. Joker wręcz pożera mnie wzrokiem. Drapię jego plecy i ściskam go mocniej udami. Jest mi z nim tak dobrze...
Po wszystkim leżymy koło siebie, a ja zasypiam wtulona w kryminalistę, do którego chyba zaczęłam coś czuć...Kolejny rozdział! Jestem z niego średnio zadowolona, ale ocena należy do was 😊 Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle :p Jeśli się wam spodoba, to oczywiście zostawcie po sobie ślad. Kolejny rozdział niebawem, mam już nawet na niego pomysł 😀
Jlg122
![](https://img.wattpad.com/cover/113859751-288-k358375.jpg)
CZYTASZ
Crazy love II Joker
FanfictionMelanie to zwykła dziewczyna, której przydarzył się po prostu jeden zły dzień. Oddana przez rodziców trafia do Arkham Asylum. Czy poznany przez nią psychopata Joker odmieni jej życie i sprawi, że dziewczyna wyrwie się z więzów przeszłości? Czy Joker...