Rozdział 1.3

1.4K 83 12
                                    

- To panienki pokój, tam jest łazienka. Gdyby potrzebowała pani mojej pomocy, to proszę nacisnąć ten guzik, lub po prostu zawołać - mówi Alfred.

- Dziękuję - odpowiadam. Cudowny człowiek, na prawdę Wayne by zginął bez niego.

Dom jest inny niż te, które zawsze kupowaliśmy z Jokerem. Taki poważny, dostojny.

- Cześć - zaskakuje mnie Grayson.

- No... cześć...

- Pomóc? - pyta ochoczo.

- Dziękuję, ale sama sobie dam radę. Jestem silną kobietą

- W to nie wątpię. Wytrzymać z tym psychopatą - kręci głową.

- Nie był aż taki zły - warczę.

Bronisz go?

Nie, tylko...

- Nic nie wiesz o nim, o naszej relacji! Nie wiesz co razem przeszliśmy! - wykrzykuję i rzucam się na niego.

Chłopak upada na plecy, a ja na niego. Chcę uderzyć, ale zatrzymuje mój nadgarstek.

- Mel, uspokój się - mówi łagodnie.

Ten palant by już dawno ci oddał.

- Co tu się dzieje? - wchodzi Bruce.

- A rozpakowywaliśmy wszystko, potknąłem się o walizkę, chwyciłem Mel i polecieliśmy - mówi.

- Dziwne, bo walizka stoi pod ścianą, ale dobra... Teraz to nieważne, mam zalecenia z Arkham. W razie stanów depresyjnych masz wziąć tabletki, codziennie będzie przychodzić pielęgniarka i sprawdzać twoją wagę z rana oraz ciało, czy się nie pocięłaś.

- Co?! Ale po co?

- Masz niedowagę, wręcz niedożywienie. Musisz jeść, bo umrzesz.

- No... niech będzie. Ile będzie przychodzić?

- Dopóki się nie wyleczysz.

Przewracam oczami i krzyżuję palce za plecami.

- Zgoda - mówię z uśmiechem.

Frajerzy myślą, że mnie przejrzeli! Wydostanę się stąd i... no właśnie i co dalej? Rozkręcę trochę to miasto sama. Znajdę Ivy, to na początek. Nie mogę zadzwonić do nikogo, przez najbliższe dni nie wypuszczają mnie samej... No chyba, że... Nie, w nocy oni też grasują!

- Cholera! - patrzę do torby i przypominam sobie, że nie mam fajek.

- Eee Grayson! - wołam go. - Weź, masz kasę i kup mi fajki. No chyba, że wypuścicie mnie stąd.

- Bruce je zarekwirował. Nie możesz palić, spożywać alkoholu, ani intensywnie się ruszać. Masz leżeć w łóżku i jeść masło orzechowe, tak skrócie.

- Wariactwo - burczę pod nosem i schodzę do kuchni.

Alfred stoi przy garach i coś gotuje. To chyba warzywa na patelni z piersią z kurczaka.

- Może pomóc?

- Nie trzeba panienko. Masz teraz odpoczywać, ja sobie poradzę. Ale dziękuję.

- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Dlaczego tutaj jesteś? Nie wolałbyś przejść na emeryturę i wyjechać na jakieś długie wakacje?

Alfred zaczyna się śmiać.

- Nigdy o tym nie pomyślałem, poza tym nie jestem aż taki stary. Jestem tutaj potrzebny, bo kto będzie zajmować się cały domem?

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz