Jesteś głupia! Dziwka! Jak mogłaś tak nisko upaść?!
- Skończ już! - siedzę na łożu i chowam twarz w dłonie.Jestem tu już chyba tydzień. Rozłączyli mnie i Jokera. Nawet na stołówce go nie widuję. Chodzą plotki, że się załamał i nie chce wychodzić z celi, ale ja w to nie wierzę, to nie w jego stylu. Na pewno obmyśla plan ucieczki.
- Znowu ta papka? - warczę do dziewczyny, która nakłada mi obiad.
- Żołądek musimy ci rozciągnąć, bo jesteś przegłodzona.
Wywracam oczami i siadam przy samotnym stoliku. Nagle nastaje cisza. Obracam głowę w stronę drzwi, a tam stoi zielonowłosy. Ha! Czyli miałam rację. Nasze spojrzenia się spotykają. I po chwili zielonowłosy idzie w moją stronę.
- A zapytać o pozwolenie to już nie łaska? - mówię ze śmiechem, przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie.
- Widzę, że humor ci dopisuje, skarbie. To dobrze, już za niedługo opuścimy ten hotel.
- Byle szybko... Ten nowy lekarz doprowadza mnie do szału... Poza tym chyba się mu spodobałam - mówię przyciszonym głosem i obserwuję jego reakcję.
To prawda. Młody lekarz jest mną zauroczony. Zaczęłam zachowywać się w miarę normalnie i to chyba dlatego. Dwa razy przyniósł mi róże, a raz wyciągnął wieczorem na spacer pod pretekstem innowacyjnej terapii. Rozmawialiśmy wtedy o mnie. Oczywiście nie przyznałam się do zabójstwa rodziców. Nie powiedziałam o poronieniu, ani o moich przeżyciach z Księciem Zbrodni. Powiedziałam mu, że byłam z Jokerem bardzo szczęśliwa i to jakieś nieporozumienie, że nas tu zamknęli. Chyba kupił bajeczkę o grzecznej Mel, bo już mnie nie męczył pytaniami o moje życie z Jokerem.
Zielonowłosemu chyba się nie spodobało to, co przed chwilą usłyszał...
- Któremu? - warczy.
- A temu w okularach. Właśnie idzie z talerzem.
- Wychodzimy - mówi z naciskiem, wstaje od stołu i chwyta mnie za dłoń. - Wstawaj, idziemy.
- Joker, czy ciebie już do reszty pokopało? Zaraz skończymy w izolatce.
- Troche optymizmu skarbie. Usniechnij się - na jego twarz wchodzi cyniczny uśmiech i ciągnie mnie za sobą w stronę doktorka.
Młody lekarz jest chyba zdziwiony tym obrotem spraw.
- Witam pana - zaczyna zielonowłosy z uśmiechem. - Joker jestem - podaje mu dłoń.
Doktor patrzy na niego z przerażeniem, ale po chwili ściska dłoń zielonowłosego.
- Mel o panu opowiadała same dobre rzeczy, to chyba nie jest pan taki zły, jak mówią.
- Jestem tylko niewinnym, pokrzywdzonym przez Batmana człowiekiem - robi smutną minę. - Za to pan wydaje się być równym gościem. Może pogada pan z ordynatorem i będzie też mnie leczyć? Terapia z Mel na pewno, by mi pomogła.
Lekarz chyba to kupuje, ale nie ja... Arkham za niedługo pozbędzie się dwóch więźniów...
Doktorek załatwił nam wspólną terapię. Zgrywamy zgodną i szczęśliwą parę kochających się i pokrzywdzonych ludzi.
- Długo jeszcze będziemy to ciągnąć? - pytam, gdy czekamy na doktora.
- Skarbie, cierpliwości - mówi z szerokim uśmiechem. - Za niedługo nasz doktorek zrobi dla nas wszystko, a szczególnie dla ciebie, a później...
- Pożałuje, że w ogóle na mnie spojrzał - kończę.
- Jak ty mnie dobrze znasz - śmieje się.
Przychodzi doktorek. Rzygam już, gdy niego patrzę.
CZYTASZ
Crazy love II Joker
FanfictionMelanie to zwykła dziewczyna, której przydarzył się po prostu jeden zły dzień. Oddana przez rodziców trafia do Arkham Asylum. Czy poznany przez nią psychopata Joker odmieni jej życie i sprawi, że dziewczyna wyrwie się z więzów przeszłości? Czy Joker...