Rozdział 18

2.6K 119 17
                                    

Tik-tak, zegar tyka... Tik-tak, nie chce przestać... Tik-tak... W kółko to samo... Nie słyszę nic, poza tym. Jestem zanurzona w tej nicości...
- Gdzie ona jest?! - pyta kobiecy krzyk.
- Odpoczywa, jest zmęczona - odpowiada dobrze mi znany głos. Na jego dźwięk moje mięśnie się napinają.
- Nie kłam Joker! Leży tu już trzeci dzień!
Kobieta wpada do pokoju. Poznaję ją, to Ivy. Jej rude włosy wyglądają tak pięknie w promieniach zachodzącego słońca, jak takie ogniki...
- Skarbie! - podbiega i przytula moją zwieszoną bezwładnie dłoń. - Przepraszam, już nie pozwolę, by cię bardziej skrzywdził - szepcze przez łzy.

- Pić - wypowiadam swoje ulubione od trzech dni słowo. Jedynie to potrafię z siebie wydusić.

- Joker! Gdzie jest woda? - pyta zrozpaczona.

Zielonowłosy przynosi życiodajny płyn. Patrzy na mnie dziwnie... Nie jest to obojętny wzrok, ani żaden, który wcześniej u niego widziałam. Jest to coś w rodzaju żalu. Hahaha! Jeżeli on w ogóle wie, co to znaczy. Podejrzewam, że to już kolejny wytwór mojego zwichrowanego umysłu i nawet jego spojrzenie jest dla mnie czymś... wyidealizowanym. Brawo! Chcesz widzieć w jego spojrzeniu skruchę i dlatego ona tam jest. Na pewno w realu znowu obrzuca mnie tym obojętnym pustym spojrzeniem. Tylko na tyle go stać...

Pamela podaje mi szklankę, wypijam wszystko. Nie czuję głodu, nie mam ochoty nic jeść. Chcę jedynie leżeć i w końcu umrzeć... I tak od trzech dni. Wtedy to obudziłam się obok mojego oprawcy. Dalej mnie przytulał. Nie wiem, co chciał przez to osiągnąć. Może pilnował, żebym nie uciekła? A może, żebym mu wybaczyła? Nie wiem... Chciałam wyjść z jego objęć. Próbowałam się wyślizgnąć, wtedy on otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko.

- Witaj skarbie - wyszeptał.

- Puść mnie - odpowiedziałam przez łzy. - Proszę...

- Mel, to co w nocy się stało, to nic. Po prostu mnie poniosło. Kochanie, zapomnij o tym i będzie jak dawniej - wypowiedział to jakby nic się nie stało. Jakby po prostu mówił, żebym zapomniała o tym, że przypalił garnek i że kupi mi nowy...

- Puść mnie - tylko tyle potrafiłam wypowiedzieć.

Wstał i podniósł mnie jak pannę młodą. Poszedł do piwnicy. Tu znowu stał podobny stół i ta sama maszyna do elektrowstrząsów.

- To ci pomoże - uśmiechnął się szerzej.

- Nie - wyszeptałam i pokręciłam lekko głową. Nie miałam nawet siły się podnieść i uciekać.

Znowu okropny ból. Czułam każdy nerw mojego ciała. Każda komórka błagała o zaprzestanie tortur. Przed oczami widziałam wszystkie najgorsze sceny swojego życia. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Po chwili ból ustał, a ja straciłam przytomność. Obudziłam się tu, gdzie teraz leżę i nigdzie nie wychodzę od trzech dni, jedynie do łazienki, gdy nie ma w pobliżu clowna.

- Joker, co jej zrobiłeś?!

- Bawiliśmy się i tak wyszło.

- Elektrowstrząsy - warczy Ivy.

- Troszkę jeszcze nikomu nie zaszkodziło - szczerzy się do rudowłosej

- Ty świrze! Zabieram ją do siebie i nie waż się nas zatrzymywać!

- Ivy - po raz pierwszy od dłuższego czasu włączam się do rozmowy. - Przestań, zostanę.

Obydwoje kierują na mnie spojrzenia.

- Ty chyba sobie żarty robisz? On cię zabije... Mel, pomyśl logicznie, proszę cię.

- Pamelo, zostaw nas na chwilę samych.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz