Rozdział 1.2

2.2K 98 28
                                    

Rozpadam się na milion kawałków. Nic do mnie nie dociera, cała rzeczywistość gdzieś znikła. Depresja. Tak, mój stan chyba się tak fachowo nazywa... Osiemnastoletnia dziewczyna zamknięta z jakimś psychopatycznym clownem, który był ojcem jej dziecka i sam je zabił... No co? Nazywajmy rzeczy po imieniu. Zabił je.

- Jeszcze whisky, panie J? - pytam, gdy siedzimy razem w loży VIP-ów.

Co ja tu robię? Piję, palę i udaję, że wszystko jest w porządku. Dlaczego to wykonuję? A no dlatego, że nie potrafię już pokazywać swoich prawdziwych uczuć. Nie potrafię nawet płakać... Jestem zimną, rasową suką i dobrze mi z tym.

- Skarbie, nie pij tyle - mruczy mi do ucha.

- Wtedy będę dla ciebie łatwiejsza - odpowiadam ze śmiechem i dalej sączę drinka. Tak, zwykłe kłamstwo. Chcę po prostu zapomnieć.

Dlaczego z nim zostałam? Bo nie miałam dokąd pójść. O Ivy słuch zaginął. Wiem tylko tyle, że wyjechała z miasta po tej bójce. Jak ją znam, to za niedługo powróci i skopie tyłek temu egoiście. Marzysz, czy przypuszczasz? Szczerze? I marzę i przypuszczam.

- Chodź do tatusia! - woła mnie, gdy już jesteśmy sam na sam w pokoju.

Dziwka! - słyszę wściekły głos, kiedy już leżę koło niego całkiem naga. 

Puszczam to stwierdzenie mimo uszu  i pieprzę się z Księciem Zbrodni na różne sposoby. I wtedy znowu pojawia się pytanie: Dlaczego to robię? Dlatego, że już mi wszystko jedno? Mogę robić dosłownie wszystko, nie mam nic do stracenia. Wszelkie granice znikły, a cała przeszłość jest dla mnie czymś nie istotnym. Mogę jedynie się z niej śmiać. Teraz rozumiem Jokera i jego teorię o jednym złym dniu. Nie był nim gwałt, tylko utrata dziecka. Kochałaś je już.
- Kochałam... - szepczę, gdy leżę obolała obok zielonowłosego.

Nie potrafię zasnąć. Wstaję, zarzucam na siebie jego koszulę i wychodzę na balkon. Opieram się o barierkę i patrzę na światła, które pochodzą z centrum miasta. Odpalam papierosa i zaciągam się dymem.

- Umrę na raka - parskam śmiechem. - Chociaż już tyle przeżyłam, że nic mnie nie zniszczy.

Jak to właściwie było? Ile minęło od tego dnia, gdy dowiedziałam się o poronieniu? Ponad trzy tygodnie. Przez pierwsze trzy dni przechodziłam apogeum rozpaczy. Później Joker zabrał mnie siłą na te wakacje. Polecieliśmy do Włoszech. Przez pierwszy tydzień, w nocy Joker chodził do clubów, a ja za dnia na plażę. Unikałam go. Kolor moich włosów już wrócił do normy, ale skóra jeszcze nie, więc wyglądałam w miarę normalnie. Na drugi tydzień zielonowłosy zapomniał telefonu w apartamencie, gdy poszedł do clubu. Ktoś przez długi okres czasu próbował się do niego dodzwonić. Pomyślałam, że może jednak pojadę do clubu. Ubrałam krótką, czerwoną, obcisłą kieckę, czarne szpilki z czerwoną podeszwą, pomalowałam się i wyszłam. Pojechałam. W środku grała muzyka. Zapłaciłam za wejściówkę po raz pierwszy, odkąd jestem z zielonowłosym. No tak, to nie jego nabytek. Weszłam i oczywiście od razu go znalazłam. Siedział na kanapie, obok niego jakieś dwie laski, a na przeciwko facet (pewnie właściciel), z dziewczyną. Laski były wpatrzone w Jokera jak w obrazek, ale on był bardziej zajęty rozmową.

- Telefon - włożyłam rękę pomiędzy niego, a dziewczynę. Oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę.

- Nie wspominałeś, że masz sekretarkę - powiedziała blondynka, która była już wstawiona.

- Nie wspominałeś, że masz dziwki - warknęłam i przyłożyłam broń do głowy blondynki.

- Chyba nie pozwolisz mi nic zrobić? Kochanie... - wymruczała do niego.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz