Rozdział 3.2

2.1K 98 24
                                    

Budzę się i leżę na nim. Okazuje się, że Joker cały czas się mi przyglądał.

- I co się patrzysz? - warczę.

- Bo mogę - uśmiecha się ironicznie.

- Łeb mi pęka - siadam i chowam twarz w dłoniach. - J, co mi dałeś?

- Gramy w grę, pamiętasz? Wstrzyknę ci to jeszcze raz i może sama zgadniesz - zanosi się śmiechem i sięga po strzykawkę.  - Jeśli oczywiście znasz się na narkotykach - dodaje i chwyta moje przedramię.

- A jeśli nie chcę już w to grać? - patrzę na niego nieprzytomnie.

- Wtedy przegrasz.

- I?

- I będziesz żyć na moich zasadach.

- Joker zawsze wygrywa, no nie?

Uśmiecha się szeroko i chwyta za mój podbródek.

- Przekonamy się skarbie - wbija strzykawkę, a mnie znowu ogarnia ten stan.

Wracamy do domu. Od ostatniej potyczki na dachu, nietoperz nie pokazał się w Gotham. Joker jest wyraźnie tym poirytowany. Cały dzień chodzi po salonie i popija whisky. Po dworze biega już dość duża Kruszynka. Zmieniła się i to bardzo. Joker karmił ją ludzkim mięsem i jest teraz mniej potulna. Ja jeszcze czuję wpływ narkotyku. Przez całą drogę do domu przełączałam piosenki i bawiłam się regulacją głośności, chciałam kłaść nogi na kierownicę i przez to prawie spowodowałam wypadek. Joker tak się zdenerwował, że zatrzymał się i mnie związał. Przez całą drogę siedziałam i się śmiałam. W domu łaskawie mnie wypuścił i kazał sobie nie przeszkadzać. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Minęły trzy godziny i mnie "puściło". Znowu wszystko jest takie szare... Istna depresja. Idę do kuchni. Nie mam ochoty jeść, jedynie chce mi się pić. Schodzę cicho, żeby nie przeszkadzać zielonowłosemu.

- Nigdy jej nie zobaczysz! - krzyczy do telefonu. Przywieram do ściany i słucham rozmowę. - Ona jest moja Pamciu - śmieje się. - Nie odejdzie ode mnie, teraz już mam to załatwione i nawet ty nic na to nie poradzisz!

Pokazuję się, gdy kończy rozmowę.

- Ile słyszałaś?! - podbiega i mną potrząsa.

- Pić mi się chce - mamroczę. Naprawdę, teraz mi już wszystko jedno. - Nie masz jeszcze tych strzykawek? Tak szaro bez nich - patrzę na niego nieprzytomnie.

- Na teraz wystarczy skarbie - szczerzy się ukazując wszystkie implanty.

- Czyli gramy dalej? A jeśli zgadnę, co to jest?

- To wtedy przechodzisz do następnej rundy.

- A jeśli nie zgadnę?

- Wtedy... przegrywasz - mruczy.

- Czyli i tak jestem zdana na twoją łaskę? - parskam śmiechem. - I tak ty mnie kontrolujesz, zawsze tak było... - spuszczam głowę.

- Patrz na mnie, gdy ze mną rozmawiasz! - warczy.

- A przestań - macham ręką. - I tak mi już wszystko jedno - chcę go wyminąć i iść do kuchni, ale oczywiście mi nie pozwala.

- To dołączymy nowe zasady. Jesteś grzeczna, grasz dalej, nie jesteś..., stoisz trzy kolejki, zamknięta w piwnicy - zaczyna się diabolicznie śmiać, a mnie przechodzą ciarki. - To jak?

- Nie chcę iść do piwnicy... - mamroczę i patrzę w zielone tęczówki. - Masz łany kolor oczu, mówiłam ci to już? - mówię już co mi ślina na język przyniesie.

- Wiem skarbie - przytula mnie. - Gramy dalej. Masz czas do dwudziestej.

Joker gdzieś wyszedł, a ja mam teraz pole do popisu, żeby znaleźć to cudowne świństwo. Muszę wiedzieć, co mi podał. Nie chcę przegrać. Domyślam się, co to może być. Czytałam już kiedyś o tym. To była chyba... amfetamina, tylko dożylna. Wbiegam do piwnicy. Znajduję trzy skrzynki. Oczywiście w nich strzykawki. W każdej z nich jest kokaina.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz