Rozdział 19

2.6K 126 24
                                    

"Życie - opowiadana
Z krzykiem i furią powieść przez idiotę,
Nic nie znacząca". Makbet

Cała rodzina nie żyje. Zabiłam ją. Spoglądam pustym wzrokiem na zielonowłosego. Zanoszę się psychopatycznym śmiechem.

- Wiesz, co jest w tym najlepsze? - pytam, gdy nachylam się nad ciałem chłopca i rozmazuję mu krew po policzkach. - To, że przestałam czuć. Nie ma we mnie współczucia, żalu, ani nawet odrobiny... wyrzutów sumienia - chodzę po pokoju i zaciskam dłonie. - Bierz kasę i spadamy, niech Ben się tym zajmie. Noc jeszcze młoda, mam ochotę się zabawić - stwierdzam beznamiętnie i opuszczam pomieszczenie.

Siadam na masce lambo. Czuję się tak dziwnie... to znaczy pierwszy raz w życiu nic nie czuję. To naprawdę cudowne i zarazem okropne! Stałam się już chyba zimną suką. Tak, to ten etap.

- Wiesz co ja bym teraz z tobą robił na tej masce? - dobiega do mnie znajomy głos.

- Domyślam się - mówię uwodzicielsko. - Jedźmy już, chcę jeszcze dziś pojechać do clubu - zmieniam ton i temat.

- Posłuchaj suko - chwyta mocno mój podbródek - nie igraj ze mną - warczy.

Parskam śmiechem, który przeradza się w szaleńczą odmianę.

- Moja wariatka - zmienia diametralnie swoją postawę wobec mnie.

Otwiera drzwi od auta. Wsiadam i ruszamy z piskiem.

- Joker, skręć za dwie przecznice w prawo - mówię, gdy jesteśmy w okolicach sklepów z ubraniami.

Patrzy na mnie pytająco.

- Skręcaj, mam sprawę do załatwienia! - krzyczę, gdy już jesteśmy blisko.

Zielonowłosy nic sobie z tego nie robi. Chwytam kierownicę i gwałtownie skręcamy.

- Głupia zdzira!

- Hamuj! - wrzeszczę, gdy o mało nie wjeżdżamy w latarnię. - Dzięki! Akurat dobrze zaparkowałeś - klaskam w dłonie i wychodzę.

Na wystawie sklepowej stoją manekiny wystrojone w różne sukienki. Moją uwagę przykuwa czerwona, krótka i cała koronkowa.

- O mało nie rozwaliłaś mi auta! - wrzeszczy Joker.

- Kochanie, nie krzycz na mnie - robię minę skruszonego dziecka. Muszę udawać, że mi przykro, bo chcę, żeby mi pomógł rozwalić tą szybę.

Wydaje z siebie charakterystyczne warknięcie. Zawsze tak robi, gdy wykonuje coś wbrew swojej szalonej naturze.

- Po co tu mnie zaciągnęłaś? - pyta nadal zły.

- Potrzebuję czymś rozwalić tą szybę. Chcę sobie zrobić zakupy na dzisiejszą imprezę - nagle zauważam jakąś metalową belkę niedaleko nas. Chyba jednak poradzę sobie sama.

Biorę narzędzie w dłoń, podchodzę do szyby i robię zamach. Po szybie rozchodzą się "pajączki" i zaczyna wyć alarm. Śmieję się i kontynuuję. Po chwili mogę dostać się po moją upatrzoną sukienkę. Chcę ją ściągać z manekina, ale słychać już wozy policyjne.

- Daj to! - warczy Joker, który cały czas przyglądał się tej akcji z rozbawieniem. Szybko chwytam beżowe szpilki, bo też mi się podobają i biegnę za zielonowłosym

Pakujemy manekina do tyłu i uciekamy policji. Dojeżdżamy do domu. Szybko biegnę do łazienki. Wrzucam do pralki brudne ciuchy i wchodzę pod prysznic. Nagle czuję charakterystyczny chłód. Ktoś otworzył mi drzwi od kabiny.

- Jakiś problem? - pytam obojętnie.

Intruz wchodzi do środka.  Kładzie dłonie na moich biodrach. Obracam się do niego przodem.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz