Przez chwilę nie potrafiłam dojść do siebie. Nie poszliśmy do domu. Po prostu skończyliśmy na tylnych siedzeniach. Hahaha!
- Zadowolony? - pytam po wszystkim z lekko uniesioną brwią.
- Muszę przyznać, że znowu mnie zaskoczyłaś. Myślę, że się dogadamy i pobędziemy ze sobą przez dłuższy czas.
- Jako...?
- Umówmy się, że wspólnicy - śledzi każdy mój ruch i napawa się widokiem mojego zdezorientowania. Dałam się wciągnąć w kolejną z jego chorych gierek... To nie ja przejęłam kontrolę. Zrobiłam dokładnie to, czego on oczekiwał.
Patrzę w te jego piękne tęczówki. Boże, czemu ten facet tak na mnie działa? Czemu raz jest kochający i ciepły, a raz bezduszny i obojętny?! To ja jemu powinnam zrobić elektrowstrząsy. Może wtedy by wreszcie określił, czego chce od życia...
- Spoko - zmuszam się do uśmiechu i sznuruję buty. Wychodzimy z mojego nowego cudeńka.
W korytarzu stoi pełno pudeł.
- Co to jest?
- Porządki trzeba było zrobić skarbie. Ben to rano wyniesie - kieruje się do swojej sypialni. Mam ochotę pogrzebać w tych pudłach. Może znajdę tam coś o jego przeszłości? - A spróbuj choćby dotknąć karton - o cholera, ona czyta mi w myślach, czy jak? - Zbyt dobrze cię znam - dodaje i zostawia mnie z dylematem.
Na zegarku jest dopiero pierwsza. Poczekam, aż zaśnie i zobaczę, co jest w tych pudłach. Udaję się do łazienki i zachowuję jakby nigdy nic. Zaglądam do sypialni zielonowłosego. Śpi jak zabity. Po cichu schodzę na dół. Oświetlam sobie drogę latarką z telefonu. Zaglądam do pierwszego kartonu. Jest w nim masa gazet z lat przeszłych. Jeden nagłówek przyciąga moją uwagę. "Porażka Batmana". Jego całe życie to jedna wielka porażka - śmieje się głosik w mojej głowie, a usta wykrzywiają się w szerokim uśmiechu. Z artykułu wynika, że Batman stworzył Jokera. Czyli pan J był kiedyś normalnym człowiekiem i wpadł do chemikaliów... Ale co on tam do cholery robił? Kolejny artykuł jest o tragicznej śmierci jakiejś kobiety w ciąży. Zmarła przez porażenie prądem... Męża poszkodowanej nie było na miejscu. Wszystko okazało się być nieszczęśliwym wypadkiem. Ale co to ma do siebie? Chyba, że Joker..., że to była jego żona? Chowam szybko gazety, bo słyszę jakiś szmer na górze. Cholera jasna! Jak mnie dorwie, to będę mieć duże problemy... Idę do kuchni i nalewam sobie wody. Nagle koło mnie pojawia się Kruszynka. Czyli Książę Zbrodni jeszcze śpi. Głaskam małą i wpadam na szalony pomysł. Jest noc, czyli Batek biega gdzieś po Gotham. Spotkam się z nim i spróbuję pogadać.
Sprawdzam po drodze, czy wszystko wsadziłam tak, jak powinnam. Na szczęście karton wygląda jakby nikt tam nie grzebał. I tak się skapnie - dogryza mi ten głosik. I chyba ma rację, ale skoro już to zaczęłam, to muszę to skończyć. Ubieram czarne legginsy, czarny T-shirt i do tego czarną bluzę z kapturem, a włosy zostawiam rozpuszczone. Biorę kluczyki od auta i telefon.
- Żebyś się tylko nie obudził - szepczę błagalnie, gdy już siedzę w samochodzie.
Ruszam przepisowo, żeby nie obudzić Jokera. Kiedy jestem już daleko od domu, daję więcej gazu. Chcę się dostać do bat-sygnału. Muszę jakoś się wdrapać na dach komisariatu. Zbliżam się do drzwi. Światła są zapalone, na pewno ktoś tam jest. Przecież to Gotham, tutaj co chwilę coś się dzieje. Okrążam budynek. Znajduję jakieś wyjście ewakuacyjne z tyłu. O dziwo jest otwarte. Powoli wchodzę do środka. Okazuje się, że ktoś tu siedzi. Jeden policjant z butelką alkoholu. Podchodzę do niego po cichu i go podduszam.
- Nie ładnie pić na służbie - szepczę. Policjant jest już w takim stanie, że nie może się bronić. Wbijam nóż w jego tętnicę i pilnuję, żeby nie krzyczał. Poza tym sam się znieczulił tym alkoholem.

CZYTASZ
Crazy love II Joker
FanficMelanie to zwykła dziewczyna, której przydarzył się po prostu jeden zły dzień. Oddana przez rodziców trafia do Arkham Asylum. Czy poznany przez nią psychopata Joker odmieni jej życie i sprawi, że dziewczyna wyrwie się z więzów przeszłości? Czy Joker...