Rozdział 2.2

1.9K 92 16
                                    

"Niedojrzała miłość mówi: 'Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję'. Dojrzała miłość mówi: 'Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham' " - Erich Fromm

- Mel, chodź do mnie - obejmuje moje uda i się w nie wtula. Stoję jak osłupiała. Znowu ten stan...

- Kochany, co znowu wziąłeś? - śmieję się i go przytulam.

- Mąkę, albo... kredę? Nie ważne, ważne, że zaraz pozbędziesz się tej sukienki - rzuca mnie na łóżko i się rozbiera.

Zaczynam się panicznie śmiać. Znowu to samo. Praktycznie tak wygląda każdy mój wieczór w ostatnim czasie. Już praktycznie tu mieszkam.

Joker zdejmuje ze mnie wszystko, całuje po szyi i schodzi w dół.

- Tu będzie nowy tatuaż - mówi, jakby dostał olśnienia.

- Och, zamknij się - wzdycham i przyciągam jego głowę do swojego ciała.

- Pod... nimi będzie... - odrywa się i bełkocze.

- Dobra, tatuaż pod cyckami, rozumiem - przewracam oczami.

- Czekaj - wstaje, zakłada spodnie i wychodzi chwiejnym krokiem.

Słyszę, że coś się tłucze i po chwili Książę Zbrodni wraca z maszyną do tatuaży.

- Joker... nie.

- Ciii, wszystko będzie dobrze, uśmiechnij się - przykłada dłoń z tatuażem uśmiechu do moich ust.

Próbuję uciec, ale mnie przytrzymuje, siada na mnie i przykłada igłę w miejsce pod moimi piersiami.

- Będzie idealnie...

- Puść mnie! - szarpię się.

- I jeszcze zajedziemy tu, między nimi - uśmiecha się szeroko.

Zaczyna mi coś tatuować. Boli jak cholera. Łzy lecą mi ciurkiem. Przechylam głowę w bok, żeby nie patrzeć w jego zielone oczy.

- Patrz na mnie! - uderza pięścią obok mojej głowy, a następnie mocno chwyta moją twarz, ściskając za policzki i obraca ku sobie. - Nie lubię, gdy mnie ignorujesz szmato!

Przez chwilę czuję ukłucie w sercu, które następnie przeradza się w gniew, a później w obojętność. Dziwka - podsumowuje mój głosik. Ostatnio tylko to od niego słyszę. Może to prawda, a ja udaję, że tak nie jest? Pozwalam mu się szmacić na każdym kroku, robię co on chce i nie potrafię odejść... To chyba syndrom Sztokholmski... Moje cierpienia trwają naprawdę długo. Joker jeździ mi po żebrach i między piersiami. Przez cały czas muszę patrzeć na niego. Ubzdurał sobie, że go ignoruję. Tak naprawdę chce widzieć moje cierpienie... Upaja się nim, jest wampirem energetycznym.

- Piękne - mruczy i schodzi ze mnie. Delikatnie nakłada specjalną folię. - Wstań i zobacz skarbie. Tatuś zrobił ci prezent. Już na zawsze zapamiętasz te momenty - nachyla się nade mną i muska moje usta.

Powoli się podnoszę, boli jak cholera. Staję przed lustrem i widzę wzór na kształt łańcuszków, łączących wielki kwiat.

- I jak? - mruczy mi do ucha i całuje w szyję.

Nic nie odpowiadam. Nie mam siły. Nie wiem, czy mi się podoba, czy nie. Bardziej się nim brzydzę. Nagle on zaczyna się śmiać.

- Nie podoba ci się? - szepcze złowrogo i staje naprzeciw mnie. - A to ci się podoba? - wbija nóż w moje ramię. Momentalnie odskakuję od niego. Skąd on te cholerstwo wziął? Przeszywa mnie okropny ból, krew ścieka już po dłoni.

- Pojebało cię?! - krzyczę, wyciągam nóż i rzucam w niego. Oczywiście nie trafiam.

- Nic nie potrafisz zrobić! Jesteś bezużyteczna. Nawet własnego dziecka nie potrafiłaś donosić do porodu - parska śmiechem.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz