Rozdział 16

2.9K 139 24
                                    

"Jestem dla ciebie tylko jakimś lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy potrzebowali siebie nawzajem."~ Antoine de Saint-Exupéry "Mały książę".

Obiecałam sobie, że już nigdy się nie zakocham... Obiecałam sobie, że już nigdy nie pozwolę, by ktoś przejął moje serce... I co? I niestety nie dotrzymałam tej obietnicy. Jesteś słaba...

- Nie jestem! - uderzam głową o zimną szybę.

- Już myślałem, że będę musiał cię budzić - słyszę znajomy głos. Jest taki cudowny. Koi wszystkie moje zmysły. Kto by pomyślał, że będę się czuć bezpiecznie przy tym psychopacie?

- Jesteśmy już w domu? - mruczę zaspana.

- Tak, zobacz jaki uroczy. Ma nawet plac zabaw.

- Po co ci plac zabaw? - robię zdziwioną minę.

- Rodzinka miała dwójkę słodkich dzieciaczków. Wysłałem ich na wieczne wakacje - szczerzy się do mnie.

Śmieję się, sama nie wiem dlaczego. Ta sytuacja jest komiczna, opowiada o morderstwie jakby mówił o tym, że dostał awans w pracy.

- Batek będzie nas ścigał, no nie?

- Na pewno, teraz to już nam nie odpuści - nie martwi się tym, jest wręcz uradowany.

Biały domek z placem zabaw. W środku urządzony, jak każde inne miejsce zamieszkania zwykłej rodziny.

- Chodź, pokażę ci naszą sypialnię - ciągnie mnie za rękę.

- Naszą? - jestem zdziwiona, bo zawsze chciał spać beze mnie... Ale już tyle przeszliśmy, że chyba przestało mu to robić różnicę.

- Tak naszą. Jesteś moja, a teraz muszę cię jeszcze bardziej pilnować, żeby ten nietoperz mi ciebie nie zabrał - zaczyna się o mnie troszczyć, nie wiem, czy się cieszyć, czy raczej martwić...

Sypialnia, jak zwykła sypialnia. Ściany pomalowane na jasny błękit, łóżko małżeńskie z satynową, czerwoną pościelą, a obok łóżka stolik nocny.

- A kiedy ktoś z moimi rzeczami i Kruszynką przyjedzie? - pytam zmartwiona.

- Rano już będą.

Budzę się koło zielonowłosego. Jestem naga. Musiałam ściągnąć ubranie, w którym biegałam tej nocy. Teraz myślę, że musiało to wyglądać jak scena z horroru, gdy zabijałam Harleen w zwiewnej koszuli nocnej. Nagle czuję, że brakuje mi powietrza. No tak... Joker prawie cały na mnie leży...

- Zdajesz sobie sprawę, że mnie dusisz? - mówię dość głośno, żeby go obudzić.

Otwiera oczy, wykrzywia usta w szeroki uśmiech i się mi przypatruje.

- Nowa zabawa? Podduszanie z rana osoby, która ma czelność leżeć koło ciebie, gdy śpisz? - pytam rozbawiona.

- Wygodnie mi na tobie, poza tym tak cudownie ci bije serce.

- Serce, jak serce, każdy je ma.

- Są wyjątki.

-Na przykład ty? - przypatruje się mi, w jego oczach zagościła dobrze znana mi pustka. Zawsze się pojawia, gdy poruszam tematy związane z jego uczuciami.

- Na przykład ja - odpowiada i schodzi ze mnie na swoją połowę.

- Udowodnię ci, że je masz - teraz ja kładę ucho na jego klatce piersiowej. - Muszę cię zmartwić, ale bije - stwierdzam usatysfakcjonowana.

- Może i bije, ale jest to tylko organ, który musi być, żebym żył. Ty masz nie tylko organ, ty potrafisz kochać - mówi to tak poważnie, że zaczynam się martwić, czy aby na pewno powinnam ciągnąć ten temat.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz