"Jestem dla ciebie tylko jakimś lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy potrzebowali siebie nawzajem."~ Antoine de Saint-Exupéry "Mały książę".
Obiecałam sobie, że już nigdy się nie zakocham... Obiecałam sobie, że już nigdy nie pozwolę, by ktoś przejął moje serce... I co? I niestety nie dotrzymałam tej obietnicy. Jesteś słaba...
- Nie jestem! - uderzam głową o zimną szybę.
- Już myślałem, że będę musiał cię budzić - słyszę znajomy głos. Jest taki cudowny. Koi wszystkie moje zmysły. Kto by pomyślał, że będę się czuć bezpiecznie przy tym psychopacie?
- Jesteśmy już w domu? - mruczę zaspana.
- Tak, zobacz jaki uroczy. Ma nawet plac zabaw.
- Po co ci plac zabaw? - robię zdziwioną minę.
- Rodzinka miała dwójkę słodkich dzieciaczków. Wysłałem ich na wieczne wakacje - szczerzy się do mnie.
Śmieję się, sama nie wiem dlaczego. Ta sytuacja jest komiczna, opowiada o morderstwie jakby mówił o tym, że dostał awans w pracy.
- Batek będzie nas ścigał, no nie?
- Na pewno, teraz to już nam nie odpuści - nie martwi się tym, jest wręcz uradowany.
Biały domek z placem zabaw. W środku urządzony, jak każde inne miejsce zamieszkania zwykłej rodziny.
- Chodź, pokażę ci naszą sypialnię - ciągnie mnie za rękę.
- Naszą? - jestem zdziwiona, bo zawsze chciał spać beze mnie... Ale już tyle przeszliśmy, że chyba przestało mu to robić różnicę.
- Tak naszą. Jesteś moja, a teraz muszę cię jeszcze bardziej pilnować, żeby ten nietoperz mi ciebie nie zabrał - zaczyna się o mnie troszczyć, nie wiem, czy się cieszyć, czy raczej martwić...
Sypialnia, jak zwykła sypialnia. Ściany pomalowane na jasny błękit, łóżko małżeńskie z satynową, czerwoną pościelą, a obok łóżka stolik nocny.
- A kiedy ktoś z moimi rzeczami i Kruszynką przyjedzie? - pytam zmartwiona.
- Rano już będą.
Budzę się koło zielonowłosego. Jestem naga. Musiałam ściągnąć ubranie, w którym biegałam tej nocy. Teraz myślę, że musiało to wyglądać jak scena z horroru, gdy zabijałam Harleen w zwiewnej koszuli nocnej. Nagle czuję, że brakuje mi powietrza. No tak... Joker prawie cały na mnie leży...
- Zdajesz sobie sprawę, że mnie dusisz? - mówię dość głośno, żeby go obudzić.
Otwiera oczy, wykrzywia usta w szeroki uśmiech i się mi przypatruje.
- Nowa zabawa? Podduszanie z rana osoby, która ma czelność leżeć koło ciebie, gdy śpisz? - pytam rozbawiona.
- Wygodnie mi na tobie, poza tym tak cudownie ci bije serce.
- Serce, jak serce, każdy je ma.
- Są wyjątki.
-Na przykład ty? - przypatruje się mi, w jego oczach zagościła dobrze znana mi pustka. Zawsze się pojawia, gdy poruszam tematy związane z jego uczuciami.
- Na przykład ja - odpowiada i schodzi ze mnie na swoją połowę.
- Udowodnię ci, że je masz - teraz ja kładę ucho na jego klatce piersiowej. - Muszę cię zmartwić, ale bije - stwierdzam usatysfakcjonowana.
- Może i bije, ale jest to tylko organ, który musi być, żebym żył. Ty masz nie tylko organ, ty potrafisz kochać - mówi to tak poważnie, że zaczynam się martwić, czy aby na pewno powinnam ciągnąć ten temat.
CZYTASZ
Crazy love II Joker
FanfictionMelanie to zwykła dziewczyna, której przydarzył się po prostu jeden zły dzień. Oddana przez rodziców trafia do Arkham Asylum. Czy poznany przez nią psychopata Joker odmieni jej życie i sprawi, że dziewczyna wyrwie się z więzów przeszłości? Czy Joker...