Rozdział 13

3.1K 148 38
                                    

Fiolet i czerwień. Biała skóra. Jego twarz, kiedy się nie uśmiecha. Unoszę się lekko i spoglądam na mojego clowna. Został!
- A tylko się rusz z łóżka - burczy zaspany.
- Nie zostawiłeś mnie - czuję jak na moją twarz wchodzi szeroki uśmiech. To co się wydarzyło parę godzin temu było jakimś szaleństwem. Tylko się w nim nie zakochaj! Nie chcesz chyba ponownie stracić ukochanej osoby...

Cholera ten głosik ma rację. Nie mogę do tego dopuścić. Poza tym on na pewno teraz się ze mną tylko bawi... Jestem mu potrzebna po coś, a jak przestanę być, to mnie zostawi.

Nagle czuję, jak jego silne ramiona przyciągają mnie do siebie.

- Nie za dobrze ci? - śmieję się.

- Z tobą zawsze, skarbie - szczerzy się i pokazuje implanty na zębach.

- Już mi tutaj nie czaruj - przewracam oczami i udaję poirytowaną.

- Nie wywracaj mi tu oczami, bo inaczej sobie pogadamy. Nie zapominaj, że jesteś z psychopatą w łóżku i w każdym momencie możesz stracić życie.

- Zapomniałeś o tym, że jesteś w łóżku z psychopatką i w każdym momencie może się ona na ciebie rzucić i sprawić, że już tak szybko nie wyjdziesz z łóżka - szepczę i oblizuję wargi.

- Moja dziewczynka - podsumowuje z łobuzerskim uśmiechem.

Uwielbiam prowadzić z nim takie rozmowy. Taka gra słów. Joker jest świetnym manipulatorem. Zawsze dostaje to, co chce. W sumie to mnie w nim kręci. Chciałabym czasami być w jego umyśle. Podejrzewam, że pełno w nim chaosu, szaleństwa i... bólu. Człowiek sam z siebie nie wariuje. Potrzebny jest do tego jakiś bodziec.

Robię mu śniadanie. Tak, śniadanie! Zwykłą jajecznicę! Jak normalna dziewczyna swojemu chłopakowi. Śmieszny obrazek, nie ma co. Dwóch psychopatów, którzy chcą się bawić w normalny dom. To jak bomba zegarowa. Ciekawe, kto pierwszy sprawi, że ona wybuchnie.

- Proszę kochanie - przynoszę mu do stołu pachnącą potrawę. Sama jak zwykle biorę mleko z płatkami.

- Dziękuję skarbie - za słodko to wygląda. Na pewno coś się dziś spieprzy. - Miałaś jeść normalnie.

I się spieprzyło...

- Jem, o co ci chodzi?

- Zaczniemy dziś terapię moja droga...

Podnoszę na niego wzrok. Czuję jak do oczu napływają mi łzy. Czy ja dobrze słyszałam? Terapię?!

- Nie wrócę do wariatów! Jeśli o to ci chodzi, to nie dam się znowu zamknąć - wstaję gwałtownie od stołu. - Nie pozwolę ci na to - syczę przez łzy.

Ogląda mnie jak jakieś śmieszne przedstawienie. Na jego ustach pojawi się ironiczny uśmiech. Po chwili zanosi się okropnym śmiechem.

- Zabawna jesteś. Głupia, nigdzie nie zamierzam cię oddać! Jesteś tylko MOJA! - podchodzi do mnie i chwyta mój podbródek, tak abym spojrzała w jego piękne oczy. - Nigdy nie oddaję dobrych zabawek. Pamiętaj o tym - warczy.

- Czyli... jestem dla ciebie tylko zwykłą zabaweczką, która jeśli się zepsuje, to idzie na śmietnik.

Nic nie odpowiada, tylko przerzuca mnie sobie na ramieniu i niesie gdzieś do piwnicy.

- Puść mnie! - biję go po plecach.

- Przestań, bo poobijasz sobie te piękne dłonie, a tego bym nie chciał. Zbyt dobrze się mną zajmowały - wiem, że w tym momencie jego czerwone usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech. Kretyn! I do tego zboczony... W sumie ty nie jesteś od niego lepsza.

Crazy love II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz