Nie wiem co się stało. Jestem w szoku. Upijam kolejny łyk wina i patrzę bez mrugnięcia okiem na zielonowłosego.
- Jedz - wyrywa mnie z zadumy jego głos. - Za chwilę kolejne niespodzianki - uśmiecha się szaleńczo.
Wiem już, że to nie będą miłe niespodzianki...
- Jak mogłaś?! - krzyczy kobiecy, dobrze mi znany głos.
Odwracam się i... moim oczom ukazuje się Pamela.
- Ivy! - chcę ją przytulić, ale ona mnie odpycha.
- Zadowolony? - warczy w stronę Jokera.
- Mówiłem, że zawsze wygrywam - szczerzy się.
- O co wam do cholery chodzi?!
- Założył się ze mną, że nigdy nie odejdziesz od niego. Ale nie tak to miało wyglądać.
- Ale teraz masz to jak w banku, poza tym... było cudownie, prawda kochanie? - chce mnie objąć, ale przywalam mu z liścia.
- Po raz ostatni bawiłeś się moim kosztem - warczę. - Myślałeś, że głupi pierścionek coś zmieni?! Jesteś skończonym kretynem... Nie chce mi się nawet na Ciebie patrzeć... Zakładać się o mnie?! A Ty - warczę w stronę Pameli. - Nie spodziewałam się, że jesteś aż taką egoistką Pamelo. Wszystko moim kosztem.
- Mel - przerywa mi Joker.
- Nie przerywaj mi clownie! - warczę. - Myślałam, że po tym, gdy wrócisz, znowu będziemy się przyjaźnić, że jakoś się ułoży... Myliłam się, jestecie siebie warci - prycham i wybiegam z restauracji.
Biegnę przed siebie, aż w końcu upadam przez szpilki.
- Cholerne buty! Cholerna sukienka! Cholerny Joker! - ściągam buty i rzucam nimi o chodnik.
Na szczęście nie jestem w zaludnionej uliczce, bo inaczej już bym zwróciła na siebie uwagę przechodniów. Wyciągam papierosa miętowego i opierając się plecami o murek zaciągam się dymem. Spoglądam na telefon. Trzy nieodebrane połączenia o Jokera i pięć od jakiegoś nieznanego numeru, czyli Ivy.
- Przebiłaś go - parskam śmiechem. - A dzwoń sobie...
Wychodzę na miasto i kieruję się w stronę jakiegoś sklepu.
- Czas na zakupy Mel - mówię z uśmiechem sama do siebie.
Wyciągam z torebki wytrych i uważnie się rozglądam. Narazie nikt nie nadchodzi. Otwieram drzwi i wślizguję się przez nie. Oświetlam sobie drogę latarką w telefonie i biorę jasne jeansy, czarny T-shirt i jakieś tenisówki.
- Byle żeby było wygodnie - odchylam głowę w tył i wzdycham ciężko.
Ściągam z siebie sukienkę. Zakładam spodnie i chcę już włożyć koszulkę, gdy słyszę znajomy głos.
- To koniec Melanie - znowu ten gbur.
- Mogę się ubrać? Wiesz, uciekłam właśnie z własnych oświadczyn... - teraz przypominam sobie, że mam dalej pierścionek.
Wkładam szybko bluzkę i buty. Obracam się do niego twarzą.
- Co tak stoisz? Stanika żeś nie widział?
- Gdzie Joker?
- Nie interesuje mnie to - odpowiadam i chcę go wyminąc, gdy on łapie mnie za nadgarstek. - Boli - syczę.
- Gdzie on jest?!
- Nie wiem - oczy zachodzą mi łzami. - Uciekłam, rozumiesz?! Uciekłam!
Batman ciągnie mnie za sobą do Batmobilu, mamy już wsiadać, gdy wyjmuję z torebki scyzoryk i wbijam mu w nadgarstek.
![](https://img.wattpad.com/cover/113859751-288-k358375.jpg)
CZYTASZ
Crazy love II Joker
FanfictionMelanie to zwykła dziewczyna, której przydarzył się po prostu jeden zły dzień. Oddana przez rodziców trafia do Arkham Asylum. Czy poznany przez nią psychopata Joker odmieni jej życie i sprawi, że dziewczyna wyrwie się z więzów przeszłości? Czy Joker...