#4

338 31 4
                                    

- Teraz mam pytanie - zaczął Jake, kiedy już wszyscy siedzieli na platformie. - Kto ostatni sterował okrętem?- zapadła cisza.

Olive popatrzyła niespokojnie na Enocha. Dosłownie kilka sekund zajęło jej podjęcie decyzji, co powinna powiedzieć.

- To byłam ja - skłamała, a wszyscy skierowali na nią wzrok. - Straciłam panowanie nad statkiem i za późno skręciłam. Wybaczcie. - spóściła wzrok.

- Olive, to mogło się naprawdę źle skończyć - stwierdził Jake.

- Tak, wiem. Jeszcze raz przepraszam.- powtórzyła. - Nie powinnam była namawiać Enocha, żeby pozwolił mi sterować. Gdyby nie on, roztrzaskałabym pewnie cały statek. Wybaczcie  - zakończyła.

- No dobra, nie ma co drążyć tematu. Trzeba dopłynąć na wyspę, a z takim transportem napewno zajmie nam to z trzy dni, jak nie więcej - stwierdził Millard.

- W takim razie czeka nas długa podróż, w niezbyt sprzyjających warunkach - rzucił Jacob. - Wszystko co mieliśmy, utonęło.

- Brak nam jedzenia. A trzy dni to dosyć sporo. - zauważył Horace.

- Tym bardziej musimy jak najszybciej dostać się na stały ląd - stwierdziła Emma.
Bronwyn oderwała jedną z metalowych rur platformy, by było czym wiosłować. Podała narzędzie Jacobowi a ten zaczął napędzać podest. Bliźniaki i Bronwyn zaczęli wiosłować rękami.

- Co do wioseł, będziemy się zmieniać - postanowiła Emma. - Teraz oszczędzajcie siły, zrozumiano?

- Wszystko fajnie, ale jak zamierzasz sterować tym podczas sztormu?- spytał Enoch.

- Enoch, nie udzielaj się - rzuciła ostro Olive.

- On ma rację - zgodził się Millard. - Jeżeli napotkamy burzę,  będzie po nas. Jedynie przy odrobinie szczęścia ujdziemy z życiem - dodał.

- Nie zamartwiajmy się na zapas - skwitowała Emma.

Olive przysiadła na samym końcu platformy, nie reagujac, kiedy dosiadła się do niej Emma.

- Wszystko w porządku? - spytała jasnowłosa.

- Tak... - rzuciła Olive.

- Mogę cię o coś zapytać? - rudowłosa skinęła głową. - Dlaczego chciałaś kierować statkiem? - nie odpowiedziala. - To nie ty nim kierowałaś, prawda?

- Jestem pewna że rozumowanie Enocha da się jakoś logicznie wytłumaczyć. Ja naprawdę znam go z innej strony.

- To jest akurat pewne - zgodziła się Emma. - Enoch zupełnie inaczej zachowywał się, kiedy nie było z nami Jacoba.

- Proszę, nie mów mu, że domyśliłaś się prawdy - poprosiła Olive. - Wiem, że na mnie nie umiecie się tak gniewać, jak na niego.

- To prawda. Ale weź pod uwagę, że biorąc na siebie jego winę okłamujesz nas i samą siebie - wyjaśniła jasnowłosa. - Porozmawiaj z Enoch'iem. Tylko ciebie zechce słuchać.

- Może jest w tym trochę racji...- uśmiechnęła się Olive.

- Cieszę się. - Emma odwzajemniła uśmiech, wstała i odeszła na drugą stronę platformy do Jacoba.

- O ile on wogóle zechce mnie wysłuchać. - szepnęła Olive sama do siebie.

**********

- Uwaga! Punkt na horyzoncie!- krzyknął Horace. Podszedł do niego Jake wraz z Emmą. Od rozbicia statku minęły prawie dwa dni. Wszyscy w duchu mieli nadzieję, że za kilka chwili ujrzą wyspę u wybrzeża Walii.

- Hm... - zamyślił się Millard.

Uciszył tłum, który już zaczął wiwatować z radości.

- Muszę zgasić wasz zapał, ponieważ to nie nasza pętla - zawiadomił, a wszyscy odrazu ucichli.

- W takim razie, co to takiego?- spytała Fiona.

- Inna, mniejsza wysepka - stwierdził niewidzialny chłopak.

- Co wy na to, żeby się tam zatrzymać?- zasugerowała Emma.

- To dobry pomysł - zgodził się Jake.

Enoch przewrócił oczami.

"Pewnie, bo pomysły Emmy i Jacoba zawsze są dobre" - pomyślał.

Kilka minut później dobili do brzegu. Z bliska wyspa wydawała się o wiele większa niż przedtem, ale nie było mowy, by była choć w połowie taka jak wyspa z zamkniętą pętlą.

Zeszli na ląd, ciesząc się, że nie czują już, jak grunt pod nimi kołysze się i dryfuje.

- Jestem głodna - narzekała Bronwyn.

- A mi zaraz odpadną ręce od wiosłowania - dodał Horace. - Mój garnitur jest doszczętnie przemoczony - użalał się.

- Spokojnie. Zaraz wszystkiemu zaradzimy - obiecała Emma. - Fiona, możesz wyczarować coś jadalnego? - poprosiła dziewczynkę.

- Jasne. - mała skinęła głową i popędziła kilka kroków dalej, znaleźć odpowiedni grunt do chodowania owocowych krzewów.

- Świetnie. Potrzeba kogoś, kto rozejrzy się po wyspie - stwierdziła jasnowłosa.

- Myślę, że... chyba mogę się przejść... - zaoferowała Olive.

- Też pójdę rozprostować nogi  - rzucił niepewnie Enoch.

- Zgoda, ale uważajcie na siebie i wróćcie przed zmrokiem  - nakazała Emma.

- Ech, brzmisz jak moja matka  - stwierdził Enoch. - Nigdy nie pozwalała mi łazić po nocy po cmentarzach - rzucił. Juz po chwili popędził za Olive, która skierowała się w stronę małego lasu.

**********

- Możesz powiedzieć, o co ci chodzi?- nie wytrzymał Enoch, kiedy po kilkudziesięciu metrach Olive nawet na niego nie popatrzyła. Teraz też tego nie zrobiła. - Nie kazałem ci zrzucać na siebie winy! - zauważył.

- Może nie, ale jak inaczej twoim zdaniem miałabym cię kryć? - spytała dziewczyna. - Gdybym siedziała cicho, nikt by się nie odezwał, a Millard powiedziałby, komu oddał ster. Byłoby na ciebie.

- Nie mogłaś wymyślić czegoś oryginalniejszego?

- Chciałeś zabić Jacoba, a teraz wmawiasz mi, że to ja przesadzam!? - warknęła, co jej się nigdy nie zdarzało, przy czym nie naumyślnie zdjęła jedną z rękawiczek i na jej dłoni pojawił się niewielki promyk ognia. Gdyby dało się odróżnić emocje płomyków, ten napewno byłby wkurzony do całości. Juz miała zbliżyć rękę do Enocha, gdy w ostatniej chwili dziewczyna jednak się opanowała i szybkim ruchem naciągnęła rękawiczkę. Nagle coś przykłuło jej wzrok.

- Olive, ja...

- Cicho bądź - syknęła, zatrzymując spojrzenie na oddalonym punkcie. Enoch przybrał skrzywiony wyraz twarzy.

- No dobrze, przepraszam cię, ale...

- Powiedziałam: cicho - powtórzyła.

- Jeśli nie chcesz ze mną gadać, przynajmniej przyjmij przeprosiny... - nie dokończył bo rudowłosa zatkała mu usta ręką.

W gąszczu przed nimi coś się poruszyło.

- Widzisz coś? - spytał chłopak, gdy Olive zabrała rękę. 

- Nie. Ale z całą pewnością coś tam jest -szepnęła.

- Olive, chyba nie myślisz, że to może być... - strach ścisnął mu gardło.

- Głucholec... - wypowiedziała niemal bezgłośnie rudowłosa.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz