- Nie traćmy czasu. - nakazał Cameron po odejściu Finlaya. - Ronanie, powiedziałeś, że jest sposób, aby uratować Sofię. -przypomniał, skupiając się na tym żeby jego głos nie drgał tak bardzo z przerażenia.
Ronan położył Sofię na gęstej trawie. Rozejrzał się dookoła po dżungli otaczającej Bibliotekę.
-A ty Co, małpy szukasz?- zadrwiła Julia. Chłopak zmierzył ją wzrokiem.
- Nie, wystarczy mi jedna. - wskazał na nią. Julia wytrzeszczyła oczy. -W każdym razie, dotarło do mnie że jest pewien sposób by ją uratować, kiedy Sharon sprowadził do nas Matkę Pył. -wskazał na kobietę. Ta, podeszła do nich kilka kroków.
- No Tak! Przecież umie Pani uleczać ludzi. - Millard klepnął się ręką w niewidzialne czoło.
- Matka Pył może uleczyć wszystko, co ma bijące serce. Nie wskrzesi kogoś, kto umarł bezpowrotnie. - oznajmił mężczyzna z osobliwością wokalu.
Cameron w jednej chwili zrobił się blady i poczuł otaczający go chłód.
- Chyba że... - zaczął zaczepnie Enoch.
- Chyba że Co?-zdziwiła się Alisa.
- Chyba, że jej serce znowu zabije. Chociażby na pół minuty. - chłopak zatarł ręce i uśmiechnął się diabolicznie.
**********
Kiedy Finlay wszedł do holu Biblioteki wszędzie było cicho. Nie wiedział czy postąpi Dobrze, wołając Sabrinę po imieniu. Możliwe że w pobliżu kręciły się jeszcze upiory.
Im bardziej zagłębiał się w budynku do jego centrum, tym silniejsze były opary wytworzone przez dziewczynę.
Po kilku minutach doszedł w końcu do drzwi, za którymi jeszcze przed chwilą toczyła się bitwa. Szarpnął na klamkę, ale drzwi się nie poruszyły.
Popatrzył na szczelinę pomiędzy podłogą a drzwiami. Z wewnątrz wylatywał przez nią śmiertelny dym.
Finlay przeszukał kieszenie spodni w poszukiwaniu eliksiru który roztopiłby metalowe drzwi, potem jednak przypomniał sobie, że ma na sobie spodnie Enocha, a swoje probówki zostawił w tych które teraz nosił jego brat.
Nie pozostało mu nic innego jak użyc własnej toksycznej krwi.
Wyjął z buta - obuwie na szczęście miał własne - maciupeńki scyzoryk i przeciął sobie skórę w części ręki pomiędzy nadgarstkiem a łokciem od wewnętrznej strony. Linia była dosyć długa i momentalnie zaczęła krwawić, a ty Finlay przyłożył ranę do drzwi i poczuł ich zimny dotyk, metal natychmiast zaczął się topić.
W chwili gdy w drzwiach rozrosł się otwór pozwalający przejść na drugą stronę, do holu wpadły wielkie kłęby czarnych oparów.
Chłopak zasłonił dłońmi twarz i ruszył do sali.
- Sabrina!- zawołał.
-Finlay?- usłyszał głos dziewczyny. - Na Boga, idioto, wynoś się stąd!- słyszał ją ale jej nie widział. W sali było całkowicie ciemno przez demoniczny dym.
- Co ty tutaj jeszcze robisz? Wszyscy zginęli, chodźmy już. - nalegał.
- Kuba zamknął drzwi.
- Wypaliłem je krwią.
- Jesteś ranny?
- To nic takiego. Chodźmy już. - powtórzył. W tej samej chwili zaczął kaszleć.
-Finlay!- Sabrina próbowała stłumić przerażenie w głosie. - Musisz iść.
-Gdzie jesteś? Czemu nie uciekasz?
CZYTASZ
Osobliwe Poszukiwania Pani Peregrine
FanfictionJake i jego osobliwi przyjaciele ratują panią Peregrine przed eksperymentem w Blackpool, ale kiedy myślą, że mogą bezpiecznie wracać do domu, okazuje się, że czeka ich jeszcze niezliczona ilość nowych niebezpiecznych przygód, nowych przyjaciół i now...