#105.

72 15 28
                                    

- Nie traćmy czasu. - nakazał Cameron po odejściu Finlaya. - Ronanie, powiedziałeś, że jest sposób, aby uratować Sofię. -przypomniał, skupiając się na tym żeby jego głos nie drgał tak bardzo z przerażenia.

Ronan położył Sofię na gęstej trawie.  Rozejrzał się dookoła po dżungli otaczającej Bibliotekę.

-A ty Co, małpy szukasz?- zadrwiła Julia. Chłopak zmierzył ją wzrokiem.

- Nie, wystarczy mi jedna. - wskazał na nią. Julia wytrzeszczyła oczy. -W każdym razie, dotarło do mnie że jest pewien sposób by ją uratować, kiedy Sharon sprowadził do nas Matkę Pył. -wskazał na kobietę. Ta, podeszła do nich kilka kroków.

- No Tak! Przecież umie Pani uleczać ludzi. - Millard klepnął się ręką w niewidzialne czoło.

- Matka Pył może uleczyć wszystko, co ma bijące serce. Nie wskrzesi kogoś, kto umarł bezpowrotnie. - oznajmił mężczyzna z osobliwością wokalu.

Cameron w jednej chwili zrobił się blady i poczuł otaczający go chłód.

- Chyba że... - zaczął zaczepnie Enoch.

- Chyba że Co?-zdziwiła się Alisa.

- Chyba, że jej serce znowu zabije. Chociażby na pół minuty. - chłopak zatarł ręce i uśmiechnął się diabolicznie.

**********

Kiedy Finlay wszedł do holu Biblioteki wszędzie było cicho. Nie wiedział czy postąpi Dobrze, wołając Sabrinę po imieniu. Możliwe że w pobliżu kręciły się jeszcze upiory.

Im bardziej zagłębiał się w budynku do jego centrum, tym silniejsze były opary wytworzone przez dziewczynę.

Po kilku minutach doszedł w końcu do drzwi, za którymi jeszcze przed chwilą toczyła się bitwa. Szarpnął na klamkę, ale drzwi się nie poruszyły.

Popatrzył na szczelinę pomiędzy podłogą a drzwiami. Z wewnątrz wylatywał przez nią śmiertelny dym.

Finlay przeszukał kieszenie spodni w poszukiwaniu eliksiru który roztopiłby metalowe drzwi, potem jednak przypomniał sobie, że ma na sobie spodnie Enocha, a swoje probówki zostawił w tych które teraz nosił jego brat.

Nie pozostało mu nic innego jak użyc własnej toksycznej krwi.

Wyjął z buta - obuwie na szczęście miał własne - maciupeńki scyzoryk i przeciął sobie skórę w części ręki pomiędzy nadgarstkiem a łokciem od wewnętrznej strony. Linia była dosyć długa i momentalnie zaczęła krwawić, a ty Finlay przyłożył ranę do drzwi i poczuł ich zimny dotyk, metal natychmiast zaczął się topić.

W chwili gdy w drzwiach rozrosł się otwór pozwalający przejść na drugą stronę, do holu wpadły wielkie kłęby czarnych oparów.

Chłopak zasłonił dłońmi twarz i ruszył do sali.

- Sabrina!- zawołał.

-Finlay?- usłyszał głos dziewczyny. - Na Boga, idioto, wynoś się stąd!- słyszał ją ale jej nie widział. W sali było całkowicie ciemno przez demoniczny dym.

- Co ty tutaj jeszcze robisz? Wszyscy zginęli, chodźmy już. - nalegał.

- Kuba zamknął drzwi.

- Wypaliłem je krwią.

- Jesteś ranny?

- To nic takiego. Chodźmy już. - powtórzył. W tej samej chwili zaczął kaszleć.

-Finlay!- Sabrina próbowała stłumić przerażenie w głosie. - Musisz iść.

-Gdzie jesteś? Czemu nie uciekasz?

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz