#32.

157 18 2
                                    

Głucholec potwornie zaryczał.

 Jake, strzelając w ramiona glucholców, tak by ich nie zabić ale jednocześnie unieszkodliwić patrolował przygotowania Emmy, Millarda i Bronwyn.

- Stańcie na platformie!-krzyknął głównie do  Bronwyn. Dziewczynka wdrapała się na dwumetrową platformę, jednocześnie trzymając końcówkę liny do której przywiązana była lewitująca Emma.

- Gdzie głucholce!?- krzyknęła jasnowłosa.

- Jeden dwa metry od was! Na dwunastej!- odparł równie głośno Jake.

- Jasne. - rzuciła sama do siebie dziewczyna, jakby chciała przekonać samą siebie że dokładnie wie gdzie jest potwór.-Millard, Bronwyn, zaczynamy!-krzyknęła.

Juz po chwili całkiem niewidzialny Millard podał Bronwyn jedną z puszek z farbą. Ta z całej siły rzuciła ją do góry, po czym przejęła ją Emma i zanim ciężar puszki spowodował ze zaczęła spadać, szybkim płynnym ruchem spóściła puszkę w miejsce gdzie według wskazówek Jacoba powinien znajdować się głucholec.

 Po chwili brązowa farba rozbryzgała się na łbie potwora. Dało się go zobaczyć mniej więcej do pasa.

-O to chodziło! -ucieszył się Jake, po czym strzelił głucholcowi prosto w głowę, a on padł nieżywy. - Następny na dziewiątej! Pięć metrów od was! Przygotujcie się! -krzyczał. Akcja powtórzyła się kolejno jeszcze trzy razy, ale nie wszystkie głucholce Jake zabijał.

Dwa pozostały żywe,  ponieważ chłopak nie za każdym razem miał czas to zrobić.

Jednak potwory pod wpływem szoku jaki doznały dostając blaszaną puszką w łeb i rozlaną farbą nie potrafiły stwierdzić, czy dalej chcą atakować.

 Jak do tej pory dwa głuchopiory,  martwe i widoczne od pasa w górę leżały na dziedzińcu, a dwa równie widoczne biegały pomiędzy upiorami oraz płomieniami Olive, jakby po tym jak zobaczyly klęskę swoich kompanów chciały wycofać się z walki.

-Wracać tam! Chcecie żarło?! To do boju! Już! - wrzeszczał Cleyton, próbując uspokoić upiory i głucholce.

-Emmo, został jeszcze jeden!- krzyknął Jake.

- Gdzie jest?! -spytała dziewczyna. Chłopak rozejrzał się po otoczeniu; ani śladu potwora.

- Nie ma go tu!

- Jak to nie?! Gdzie miałby być!?- zdziwiła się Emma.

- Chyba wiem, gdzie. - mruknął chłopak. - Rozprawcie się z tymi dwoma! Ja zaraz wrócę! Millard, musisz mi pomóc! - rzucił i pobiegł w stronę twierdzy.

 Za nim niewidzialny chłopak. Na polu bitwy zostały tylko Emma, Bronwyn, Fiona i Olive...

**********

- Gdzie teraz?- spytał pośpiesznie Enoch.

Rose w postaci wilka zatrzymała się na skrzyżowaniu korytarzy i zaczęła węszyć.

- Jakbym nie mogli zrobić mapy tego zamczyska! - zirytował się Horace.

Rose w jednej chwili się poderwała, zastrzygła uszami i popędziła przed siebie. Chłopcy pobiegli za nią, niestety nie tak zwinnie i prędko jak ona.

 Horace na swoich eleganckich butach z obcasem co chwila stukał o kafelkową podłogę.

 W jednej chwili Rose przemieniła się w człowieka i stanęła przed nim z rękami opartymi na biodrach i tupiąc nogą.

- Czy on zawsze tak hałasuje?!- zirytowała się. - To nie jest plac zabaw, tylko tajne wymykanie się spod noża na gardle! Wiec może bądź tak miły i przestań wreszcie robić za metronom! - Horace, lekko wystraszony popatrzył uważnie na swoje niegdyś wypastowane, teraz uwalone błotem buty.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz