#23.

210 20 3
                                    

- O czym chcesz rozmawiać? - spytał Millard.

Zaciekawieniem próbował maskować niepokój który go ogarniał. Dopiero co uciekli upiorom a Rose przynosi kolejne złe wieści?

Przynajmniej tak chłopak myślał, biorąc pod uwagę jaki wyraz twarzy przybrała dziewczyna. Ona nie odpowiedziała od razu. Wzięła głęboki oddech i zaczęła:

- Może lepiej usiądźmy, to wszystko ci opowiem. - postanowiła. Chłopak spełnił jej prośbę i, stwierdzając że statek może popłynąć chwilę bez kapitana, nie widząc żadnych przeszkód na horyzoncie, Millard usiadł wraz z dziewczyną na ławie obok barierek na brzegach statku. - Wiesz, chciałabym prosić się o radę. Wiem, że jesteś naprawdę bardzo mądry i znasz się na rzeczy która chodzi mi po głowie.- wytłumaczyła.

- Jaka to rzecz?- spytał spokojnie Millard.

- Chodzi o moją osobliwość. - rzuciła Rose. - Jak wiesz, ostatnimi czasy ciągle przybieram postać głucholca. - chłopak skinął głową w milczeniu. - Podczas przemiany w potwora gdy wy siedzieliście zamknięci w piwnicy, czułam coś naprawdę dziwnego. - wyznała. - Jakbym... nie była sobą... - dodała. Millard się zamyślił.

- Możesz to bardziej sprostować?- poprosił.

- Proszę cię, nie mów nikomu, ale... chciałam zjeść osobliwe oczy...- zawstydziła się.

Zastanawiała się, jak w ogóle mogło do tego dojść. Obwiniała siebie za zdradę osobliwców.
W końcu, upiór czy nie, i tak był osobliwcem. Zabiła go dla bezpieczeństwa przyjaciół, ale nie musiała postępować jak prawdziwy głucholec. Mimo tego, gałki oczne jakby ją wtedy przyciągały.

- Mówiłaś przecież, że jako głucholec ciągle zachowujesz przytomność umysłu. - przypomniał niewidzialny chłopak.

- O to mi właśnie chodzi. Dotychczas tak było, ale teraz  miałam dziwne uczucie, że przez chwilę nie mogłam nad sobą zapanować. To tak jakby ktoś kierował za mnie. - wyjaśniła niespokojnie.

- I twierdzisz, że ja... mogę wiedzieć, o co chodzi?- zdziwił się Millard.

- Słyszałam o tobie dużo od Jacoba i innych. Mówią że jesteś bardzo mądry i potrafisz logicznie myśleć. Inaczej nie mówiłabym ci o tym. - odparła.

- Hmm... chyba mam pewną teorię...

**********

- Trzeba jak najszybciej oddalić się od Cairnholm. - postanowił Jacob. -Oni za nami ruszą. Nie spoczną puki nas nie znajdą. - dodał.

Wszyscy zebrali się na głównym pokładzie.

- Gdzie chcesz płynąć?- rzucił chłodno Enoch. - Nie mamy pojęcia gdzie jest pani Peregrine, do Londynu nie wrócimy, bo nic tam po nas, a nawet jeżeli chcielibyśmy zwrócić się o pomoc do innej ymbryny, narazimy ją na niebezpieczeństwo ze strony Cleytona.

- Enoch ma rację. - przyznała z niechęcią Emma. - Nie mamy pojęcia gdzie dalej płynąć.

- A ja wiem, co możemy zrobić. - odezwała się Grace w masce stojąca z tyłu.  Wszyscy odwrócili wzrok w jej stronę. - Panna Accipiter ma pętlę nie daleko Londynu. Ma już parę naście lat. Nawet gdyby upiory podążyły za nami, w życiu nie dostaną się do pętli.

- Skąd to wszystko wiesz?- zdziwił się Jacob.

- Panna Accipiter dawała mi schronienie w swych progach, kiedy byłam mała. Potem opuściłam pętlę, tym samym przybyło mi trochę lat. Od tego momentu żyję normalnie. Wiele lat temu zakładała pętlę, bo niestety jej dom chciały zaatakować głucholce.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz