#37.

172 18 5
                                    

Stanęli przed zbombardowanym sierocińcem. Wszyscy mieli ponure miny, oprócz pani Peregrine, która tajemniczo się uśmiechała.

- Tutaj nie da się mieszkać. - zauważyła Fiona.

- Ależ oczywiście że się da. - zaoponowała ymbrynka. - Potrzebne są tylko pewne zmiany i remonty. - dodała tajemniczo.

- Sugeruje pani ze powinniśmy sami odnowić budynek?- zdziwił się Enoch.

- Naturalnie ze nie!- oburzyła się kobieta.- Ja to zrobię.

Kobieta kazała stanąć wszystkim podopiecznym w rządku przed sierocińcem. 
Kobieta wyjęła mały zegarek na łańcuszku z kieszeni płaszcza.

- Chce pani stworzyć pętlę? Po co?- zdziwiła się Olive.

- Nie bądź głupia. - rzucił Hugh.-Po co pani Peregrine miałaby tworzyć pętlę? Przecież budynek tak czy inaczej pozostanie w takim stanie w jakim jest.

- Ależ oczywiście że tworzę pętlę!- ucieszyła ich ymbrynka. - Jak inaczej mielibyśmy odzyskać nasz dom?- naokoło zapanowała cisza.

"Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy z osobliwców pomyśleli teraz ze pani Peregrine kompletnie zwariowała" - pomyślał Jake.

-O co jej chodzi?-szepnął do Emmy.

-Nie mam pojęcia. Poprostu jej Zaufaj. -poleciła. Wszyscy stanęli w rzędzie tak jak wcześniej kazała kobieta.

 Popatrzyła w niebo, a potem przeniosła wzrok na zegarek. Nacisnęła na guzik i zaczęła cofa godzinę za godziną.

Po zaledwie kilku sekundach sceneria i grono osobliwców cofnęło się o 24 godziny.

 Dom wyglądał tak samo. Jedyne co się różniło to pogoda. Jak na wieczór było bardzo ciepło.

- Na co nam pętla skoro nie mamy domu?- nieodpuszczał Enoch.

- Właśnie. - zgodził się z nim Horace. - To chyba nie miało najmniejszego sensu.

- Ależ moi drodzy, chyba o czymś zapominacie. - uśmiechnęła się kobieta.

- O czym zapominamy, pani Peregrine?- spytała przyjaźnie Claire.

- Chyba nie sądzicie że ymbryny potrafią tylko
i wyłącznie zakładać pętlę czasu?- kontynuowała kobieta.

-Potrafią manipulować czasem. - stwierdziła dumnie Bronwyn.

-Właśnie. - rzuciła z uśmiechem pani Peregrine.

Wtem Millard, który od opuszczenia twierdzy niemal w ogóle się nie odezwał, ocknął się i wykrzyknął:

-Cofnie pani czas!

- Istotnie, Panie Nullings. - uśmiechnęła się jeszcze bardziej. - Cóż by to była za manipulacja, gdyby ograniczała się do jednej nudnej czynności.

- W takim razie... po co... zakładała pani pętlę?- zdziwił się Jacob.

- Nie chcemy przecież cofnąć czasu całemu światu. - stwierdziła pani Peregrine.- Dlatego Cofniemy go tylko na obszarze pętli. - Schowała zegarek do kieszeni a zamiast niego wyciągnęła inny. - Wszyscy gotowi? - rozległy się wiwaty. Pani Peregrine nacisnęła guzik zegarka.

 W jednej chwili przed oczami osobliwców minęło kilka dni wstecz aż natrafili na dzień bombardowania. Bombowce cofały się na niebie, aż w końcu z sierocińca wyleciała bomba, a sierociniec powrócił do nienagannego stanu. 

 W tej chwili pani Peregrine zatrzymała czas...

Bomba lewitowała metr nad budynkiem...

Kobieta Znów wymieniła zegarki, a wydawało się że robiła to w tak powolnym tempie, że można było zacząć się obawiać ze bomba spowrotem się rozpędzi i spadnie na sierociniec. Ale nie. Bomba lewitowała cały czas w powietrzu,tak samo jak krople deszczu.

W następnej sekundzie ymbryna przestawiła godziny zegarka o 24 wstecz.

Z nieba zniknęły Bombowce, przestał padać deszcz, a sierociniec...

- Nasz dom wyzdrowiał!- krzyknęła uradowana Claire. -Mówiłam ze da się go uratować! - odezwała się do Enocha.

- Naprawdę cofnęła pani czas?! - dziwił się Jake. - Co jeszcze potrafi pani zrobić?!- spytał z entuzjazmem. Kobieta uśmiechnęła ze przyjaźnie.

- Niech te informacje pozostaną u mnie, Jake. Ymbryny mają wiele zdolności ale także jeden naprawdę ważny obowiązek; chronić dzieci. - na forum zaczęły się wiwaty, okrzyki, brawa. I nie było końca.

- Chodźmy do środka!- zawołała Emma. Wszyscy popędzili do budynku, zafascynowani magią ymbryn.

- Lepiej chodźmy za nimi. Trzeba przygotować kolacje. - rzuciła pani Peregrine i razem z Jacobem ruszyła za osobliwcami.

**********

- Smacznego!- rzuciła pani Peregrine gdy wszyscy zasiedli do kolacji. - Jestem z was niemożliwie dumna. - zaczęła kobieta. - Uratowaliście mnie i... no... Nie można tego samego powiedzieć o pannie Accipiter, ale wiem ze się staraliscie.

- Ta, Rose świetnie załatwiła Grace i Cleytona.  - stwierdził z uśmiechem Enoch.- Przynajmniej choć raz się do czegoś przydała. - W tym momencie usłyszeli dźwięk odsuwanego krzesła i niewidzialny Millard w pośpiechu wyszedł z jadalni.

- Przecież to zwykle Emma wychodzi. - zdziwiła się Claire. Emma przewróciła oczami.

-Tak, jak zwykle ktoś wychodzi przez Enocha.- mruknęła jasnowłosa.

- Oj, przestań. Przecież nic takiego nie mówię. Czy wy, wszyscy jesteście przewrażliwieni?- spytał chłopak.

- Dosyć. - rzuciła pani Peregrine, a wszelakie kłótnie się zakończyły.

- Wiesz, co?-szepnęła Emma do Olive, która siedziała obok niej. -Przez te całą podróż, zmieniłaś sie, wiesz?

- Naprawdę?

- Tak. Oczywiście na lepsze. Umiesz postawić na swoim. Tego się trzymajmy. -uśmiechnęły się obydwie.

I wszystko wróciło do normy.

Wszystkie dni mijały bardzo podobnie, a pani Peregrine stwierdziła, że nikt z upiorów nawet nie pomyśli że mogłaby założyć pętlę na miejscu i w godzinie starej pętli czasu.

**********

Nocne niebo przeszył lecący ptak.

Przysiadł na jednej z dachówek Osobliwego domu pani Peregrine.

Przeskoczył się w człowieka; czarnowłosą siedemnastolatkę.

Dziewczyna siedziała na dachu, patrząc na ogród z kamienną twarzą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziewczyna siedziała na dachu, patrząc na ogród z kamienną twarzą.

Na powrót zmieniła postać na Ptasią i odleciała.

Osobliwi podopieczni pani Peregrine nie wiedzieli, że byli obserwowani...

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz