Stanęli przed zbombardowanym sierocińcem. Wszyscy mieli ponure miny, oprócz pani Peregrine, która tajemniczo się uśmiechała.
- Tutaj nie da się mieszkać. - zauważyła Fiona.
- Ależ oczywiście że się da. - zaoponowała ymbrynka. - Potrzebne są tylko pewne zmiany i remonty. - dodała tajemniczo.
- Sugeruje pani ze powinniśmy sami odnowić budynek?- zdziwił się Enoch.
- Naturalnie ze nie!- oburzyła się kobieta.- Ja to zrobię.
Kobieta kazała stanąć wszystkim podopiecznym w rządku przed sierocińcem.
Kobieta wyjęła mały zegarek na łańcuszku z kieszeni płaszcza.- Chce pani stworzyć pętlę? Po co?- zdziwiła się Olive.
- Nie bądź głupia. - rzucił Hugh.-Po co pani Peregrine miałaby tworzyć pętlę? Przecież budynek tak czy inaczej pozostanie w takim stanie w jakim jest.
- Ależ oczywiście że tworzę pętlę!- ucieszyła ich ymbrynka. - Jak inaczej mielibyśmy odzyskać nasz dom?- naokoło zapanowała cisza.
"Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy z osobliwców pomyśleli teraz ze pani Peregrine kompletnie zwariowała" - pomyślał Jake.
-O co jej chodzi?-szepnął do Emmy.
-Nie mam pojęcia. Poprostu jej Zaufaj. -poleciła. Wszyscy stanęli w rzędzie tak jak wcześniej kazała kobieta.
Popatrzyła w niebo, a potem przeniosła wzrok na zegarek. Nacisnęła na guzik i zaczęła cofa godzinę za godziną.
Po zaledwie kilku sekundach sceneria i grono osobliwców cofnęło się o 24 godziny.
Dom wyglądał tak samo. Jedyne co się różniło to pogoda. Jak na wieczór było bardzo ciepło.
- Na co nam pętla skoro nie mamy domu?- nieodpuszczał Enoch.
- Właśnie. - zgodził się z nim Horace. - To chyba nie miało najmniejszego sensu.
- Ależ moi drodzy, chyba o czymś zapominacie. - uśmiechnęła się kobieta.
- O czym zapominamy, pani Peregrine?- spytała przyjaźnie Claire.
- Chyba nie sądzicie że ymbryny potrafią tylko
i wyłącznie zakładać pętlę czasu?- kontynuowała kobieta.-Potrafią manipulować czasem. - stwierdziła dumnie Bronwyn.
-Właśnie. - rzuciła z uśmiechem pani Peregrine.
Wtem Millard, który od opuszczenia twierdzy niemal w ogóle się nie odezwał, ocknął się i wykrzyknął:
-Cofnie pani czas!
- Istotnie, Panie Nullings. - uśmiechnęła się jeszcze bardziej. - Cóż by to była za manipulacja, gdyby ograniczała się do jednej nudnej czynności.
- W takim razie... po co... zakładała pani pętlę?- zdziwił się Jacob.
- Nie chcemy przecież cofnąć czasu całemu światu. - stwierdziła pani Peregrine.- Dlatego Cofniemy go tylko na obszarze pętli. - Schowała zegarek do kieszeni a zamiast niego wyciągnęła inny. - Wszyscy gotowi? - rozległy się wiwaty. Pani Peregrine nacisnęła guzik zegarka.
W jednej chwili przed oczami osobliwców minęło kilka dni wstecz aż natrafili na dzień bombardowania. Bombowce cofały się na niebie, aż w końcu z sierocińca wyleciała bomba, a sierociniec powrócił do nienagannego stanu.
W tej chwili pani Peregrine zatrzymała czas...
Bomba lewitowała metr nad budynkiem...
Kobieta Znów wymieniła zegarki, a wydawało się że robiła to w tak powolnym tempie, że można było zacząć się obawiać ze bomba spowrotem się rozpędzi i spadnie na sierociniec. Ale nie. Bomba lewitowała cały czas w powietrzu,tak samo jak krople deszczu.
W następnej sekundzie ymbryna przestawiła godziny zegarka o 24 wstecz.
Z nieba zniknęły Bombowce, przestał padać deszcz, a sierociniec...
- Nasz dom wyzdrowiał!- krzyknęła uradowana Claire. -Mówiłam ze da się go uratować! - odezwała się do Enocha.
- Naprawdę cofnęła pani czas?! - dziwił się Jake. - Co jeszcze potrafi pani zrobić?!- spytał z entuzjazmem. Kobieta uśmiechnęła ze przyjaźnie.
- Niech te informacje pozostaną u mnie, Jake. Ymbryny mają wiele zdolności ale także jeden naprawdę ważny obowiązek; chronić dzieci. - na forum zaczęły się wiwaty, okrzyki, brawa. I nie było końca.
- Chodźmy do środka!- zawołała Emma. Wszyscy popędzili do budynku, zafascynowani magią ymbryn.
- Lepiej chodźmy za nimi. Trzeba przygotować kolacje. - rzuciła pani Peregrine i razem z Jacobem ruszyła za osobliwcami.
**********
- Smacznego!- rzuciła pani Peregrine gdy wszyscy zasiedli do kolacji. - Jestem z was niemożliwie dumna. - zaczęła kobieta. - Uratowaliście mnie i... no... Nie można tego samego powiedzieć o pannie Accipiter, ale wiem ze się staraliscie.
- Ta, Rose świetnie załatwiła Grace i Cleytona. - stwierdził z uśmiechem Enoch.- Przynajmniej choć raz się do czegoś przydała. - W tym momencie usłyszeli dźwięk odsuwanego krzesła i niewidzialny Millard w pośpiechu wyszedł z jadalni.
- Przecież to zwykle Emma wychodzi. - zdziwiła się Claire. Emma przewróciła oczami.
-Tak, jak zwykle ktoś wychodzi przez Enocha.- mruknęła jasnowłosa.
- Oj, przestań. Przecież nic takiego nie mówię. Czy wy, wszyscy jesteście przewrażliwieni?- spytał chłopak.
- Dosyć. - rzuciła pani Peregrine, a wszelakie kłótnie się zakończyły.
- Wiesz, co?-szepnęła Emma do Olive, która siedziała obok niej. -Przez te całą podróż, zmieniłaś sie, wiesz?
- Naprawdę?
- Tak. Oczywiście na lepsze. Umiesz postawić na swoim. Tego się trzymajmy. -uśmiechnęły się obydwie.
I wszystko wróciło do normy.
Wszystkie dni mijały bardzo podobnie, a pani Peregrine stwierdziła, że nikt z upiorów nawet nie pomyśli że mogłaby założyć pętlę na miejscu i w godzinie starej pętli czasu.
**********
Nocne niebo przeszył lecący ptak.
Przysiadł na jednej z dachówek Osobliwego domu pani Peregrine.
Przeskoczył się w człowieka; czarnowłosą siedemnastolatkę.
Dziewczyna siedziała na dachu, patrząc na ogród z kamienną twarzą.
Na powrót zmieniła postać na Ptasią i odleciała.
Osobliwi podopieczni pani Peregrine nie wiedzieli, że byli obserwowani...
CZYTASZ
Osobliwe Poszukiwania Pani Peregrine
FanfictionJake i jego osobliwi przyjaciele ratują panią Peregrine przed eksperymentem w Blackpool, ale kiedy myślą, że mogą bezpiecznie wracać do domu, okazuje się, że czeka ich jeszcze niezliczona ilość nowych niebezpiecznych przygód, nowych przyjaciół i now...