#50.

144 19 8
                                    

- Co to znaczy, że mnie otruła!? - zszokował się Enoch.

-Jej osobliwość jest niebezpieczna...  i charakter też. - przyznał Adam.

- Niby co ja mam teraz zrobić?! - przeraził się chłopak.

- Julia wspomniała przecież coś o antidotum...- zaczął niepewnie Cameron.

- Znaczy... że umie to odkręcić? - spytał z nadzieją Enoch.

- Zapewne. - przytaknął Adam. - Pozostaje jednak pytanie, czy to zrobi?- dodał.

- Bo jeśli nie, stracimy nie tylko Fionę...- mruknął Jake.

- Hej! Nie mam zamiaru zginąć przez głupią nastolatkę! Ile ona ma lat? Jedenaście!?- oburzył się Enoch.
- Trzynaście. - poprawił Adam. - I radziłbym ci wymyśleć dobry argument, żeby ci pomogła, bo od tak po prostu tego nie zrobi...- dodał.

**********

Wszyscy siedzieli przy stole w dużej jadalni. Jedli kolację. Nikt się nie odzywał. Słychać było tylko odgłos brzęczenia sztućców.

Pani Ankana zmierzyła wszystkich niespokojnym wzrokiem. W końcu wstała i ogłosiła:

- Pójdę teraz wykonać telefon. Kiedy skończycie jeść, chcę wszystkich widzieć w pokojach, jakie wam przydzieliłam. - wyszła z pomieszczenia. Dalej panowała cisza.

Nagle Daria niespokojnie i gwałtownie się wzdrygnęła.

Julia wyjęła z pod stołu granatowy notes i coś w nim zapisała.

- Czyżbyś robiła jakieś obserwacje?- spytał Millard.

- Tia... w pewnym sensie. - odpowiedziała za nią Ola. - Rzecz w tym, że ona dzięki temu potrafi odkryć jakiego rodzaju toksynami zatruła Darię. a potem potrafi jej pomóc. - wyjaśniła.

- Świetnie, a czy mogłaby nie być taką jędzą i zrobić coś takiego dla mnie?- spytał Enoch, parodiując miły ton. Julia posłała mu uśmiech przepełniony sarkazmem.

-Nie. - odparła najmilej jak potrafiła.

- Nie rozumiem, po co i dlaczego w ogóle to zrobiłaś? - zdziwiła się Emma.

- Przeszkody się eliminuje. Idiota od laleczek był przeszkodą. Więc go wyeliminowałam. - wyjaśniła Julia.

- Uroczy schemat. - mruknął Enoch.

- Możemy pomówić o czym innym?- spytała zniecierpliwiona Ola.

- Spokojnie,  ja nie mam już zamiaru rozmawiać z tymi ludźmi. - stwierdziła Julia. Zamknęła notatnik i wsunęła go spowrotem pod stół.

Reszta kolacji także minęła w ciszy. Jednak po posiłku zaczęło się zamieszanie.

Wszyscy szukali sobie miejsca do spania w pokojach. Kładli koce na podłogę, żeby im było wygodnie, albo kłócili się o poduszki.

Wśród tego całego huraganu, jedna łódka była spokojna, mimo że ciągle wznosiło ją morze- Róża siedziała na parapecie w bawialni i czytała książkę. Pomiędzy wersami patrzyła na coraz bardziej zciemniające się niebo za oknem.

Dziewczyna nie zwróciła uwagi, że ktoś do niej podszedł i usiadł obok.

 Róża oderwała się od lektury i spojrzała na Millarda poprawiającego czapkę.

- O, Mill. - rzuciła ciepło. - Nie zauważyłam cię. - przyznała.

- Trudno się dziwić. Jestem niewidzialny. - uśmiechnął się, mimo, że ona tego nie zauważyła. Jednak on zauważył że dziewczyna się uśmiechnęła. - Co takiego czytasz? - spytał wskazując na książke. Róża uniosła okładkę. - Też macie Baśnie Osobliwych? - spytał zdumiony. - Też kocham je czytać. - dodał.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz