#109.

75 14 10
                                    

Róża zdziwiła się, gdy podeszła do niej Rose.

- Róża...- zaczęła dziewczyna, trochę niepewnie.- Millard opowiadał mi o tobie. Chciałam Ci tylko podziękować. - powiedziała.

- Za co? - Nie rozumiała Róża.

- Za to, że Millard mógł na Ciebie liczyć. Ja umarłam, a gdybym miała zrobić to jeszcze raz, chciałabym oddać życie za taką osobę jak ty.- wyznała.

- Na szczęście to nie będzie konieczne.- zaśmiała się Róża. - Wracasz z nimi do Walii?- spytała.

- Nie. Dołączę do sierocinca Sofii i panny Vulture. Pani Peregrine i tak ma już wielu podopiecznych, a jest sama jedna.

- Mówiłaś o tym Millowi?

- Tak. Będziemy do siebie pisać. Ty też do niego napisz. Wiem, że on tego chce, ale nie powiedziałby mi tego. - Rose uśmiechnęła się nieśmiało.

- Prawdopodobnie gdybyś wtedy nie poświęciła się dla Jake'a i reszty, nie poznalabym Ciebie ani Milla. - stwierdziła Róża.- Podziwiam Cię.

- Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko. I pamiętaj: moja nieśmiertelność jest zawsze gotowa by ci ją oddać, kiedy zajdzie potrzeba.

**********

- Finlay, mogę zająć ci chwilę?- spytała Sabrina, podchodząc do siedzącego w trójce rodzeństwa Edwards'ów, śmiejących się razem. Cała trójka podniosła wzrok na Sabrinę.- Nie chciałabym przeszkadzać w rodzinnych pogaduszkach. - dodała z nutką ironii w głosie.

- Jasne. - zgodził się Finlay. - Zaraz wracam. - rzucił do Julii i Enocha I odszedł za Sabriną.

- Myślisz, że na niego leci?- Julia wymieniła znasmczące spojrzenia z Enoch'iem.

- Mam nadzieję, że nie, bo naprawdę będę współczuł. - stwierdził chłopak. - Sabrinie oczywiście. - dodał pośpiesznie. Po chwilę oboje wybuchnęli głośnym śmiechem.

- O co chodzi?- spytał Finlay, gdy razem z Sabriną stanęli po drugiej stronie promu, opierając się o barierki.

- Ja... chyba chciałam podziękować, że wtedy po mnie przyszedłeś. - stwierdziła.

- Nie ma sprawy. Chciałaś nam pomóc, a ja pomogłem tobie.

- Nie, to ja pomogłam tobie.- poprawiła go dziewczyna. - Gdyby nie ja, zdechłbyś w tamtej sali.

- Gdyby nie ty, nie byłoby możliwości żebym zdechł.

- Gdybym tego nie zrobiła, zabiłyby cię upiory, więc na to samo wychodzi.

- Gdyby zabiły mnie upiory, nie mógłbym pomóc ci wyjść.

- Chyba właśnie uzgodniliśmy, że to ja pomogłam tobie...- stwierdziła Sabrina. - Jesteś nieznośny.

- Berlin jest nieznośny. Ja jestem zarąbisty.- poprawił ją chłopak. - Uznajmy, że był to współudział, w którym to ja miałem większą rolę. -uśmiechnął się łobuzersko.

-Zapomnij. - rzuciła dziewczyna. Oboje zamilkli na chwilę i spóścili wzrok na morze. - Może kiedyś odwiedzę Berlin? Sprawdzę w końcu czy jest znośny czy nie, co ty na to?- spytała.

- Czemu nie. - Finlay skinął głową. - Ale ostrzegam, jest tam trochę nudno.

- Nudno? Z Tobą na czele?- zdziwiła się.

- Nie wszyscy osobliwcy uprowadzają innych dla zabawy. - wyznał z sarkazmem Finlay. Sabrina skarciła go wzrokiem. - Zaczynam myśleć, że rozmowa nam się nie klei. - zauważył z uśmiechem, nie odrywając wzroku od oczu dziewczyny.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz