Reszta osobliwców weszła do pomieszczenia.
- Peregrine?- powtórzył z niedowierzaniem Millard.- Jest Pan bratem pani Peregrine?- pytał. Emma podała mu ubrania i w pośpiechu zaczął się ubierać.
- Miała swoje powody, skoro wam o mnie nie mówiła. - odparł Bentham, dziwnie lekkim tonem.
- Ależ mówiła. - wtrąciła Emma. - Jednak niezbyt dużo.- Mężczyzna zaśmiał się pod nosem.
- Musiała mieć z pewnością swoje powody. - powiedział. - W końcu nadal myśli pewnie, że jestem upiorem. - dodał.
- A... jest Pan...?- spytał z niepokojem Hugh, starając przyjrzeć się oczom Bentham'a.
- A czy gdybym był, żylibyście jeszcze?- spytał z sarkazmem. Zapanowała krępująca cisza, więc dorzucił: - Nie,nie jestem.
-Dlaczego chce pan nam pomóc na przekór pannie Vulture?- spytał zdziwiony Jake.
- Ponieważ nie uważam, żeby robiła dobrze. Za pomocą saoich podopiecznych porwała waszą przyjaciólkę dla własnych celów. -wyjaśnił Bentham.
-Jakich konkretnie celów?- zawahał sie Cameron. Bentham wahał się z odpowiedzią, co wszyscy zgromadzeni zauważyli.
- Dla jej ambrozji.- odparł spokojnie mężczyzna.
Emma wstrzymała oddech.
- Ambrozji?!- zawołała przerażona.- Przecież, jeśli ktoś pobierze zbyt dużo Ambrozji od osobliwca, on umiera!
- Nie możemy dopuścić, żeby Panna Vulture skrzywdziła Darię. - zawyrokował stanowczo Jake.- Musimy nam Pan powiedzieć, gdzie ona jest.
- Mogę. Nie muszę. - poprawił go Bentham. Jake spóścił wzrok zmieszany.
- A powie nam Pan...?- spytał niepewnie.
- W istocie, po to tu jesteście.- zauważył mężczyzna. -Osoba, ktorej szukacie jest cała i zdrowa, ale uwięziona na strychu.
- Mówiłem wam!- wykrzyknął Horace. - Potencjalne miejsce na kryjówkę dla kota!
- Wejście na strych jest za końcu korytarza, w suficie. - zignorował go Bentham.- Proszę was tylko o dyskretność. - W jego tonie nie było prośby, a raczej ostrzeżenie.- Jeżeli panna Vulture dowie się, że wam pomogłem, najlżejszą karą jaką mnie obciąży będzie wygnanie z pętli. A ja mam zbyt dużo lat aby teraz wyjść. Jestem tutaj tylko i wyłącznie dlatego.- wyznał.
- Nie może Pan znaleźć innej pętli?- spytał Millard.- Dlaczego nie zamieszka pan z siostrą? Jestem pewien że...- nie dokończył.
- Ymbrynki nie darzą mnie specjalną empatią. - odparł wymijająco Bentham.- Powiedzmy, wszystkie, prócz panny Vulture.- sprostował. - Uważajcie żeby nikt was nie zauważył. Czysto teoretycznie wszyscy na dole myślą, że nadal siedzicie w piwnicy.- zauważył.
- Ma Pan rację. Dziękujemy. - powiedziała Sofia.
- Podziękujecie mi, mówiąc o tym Almie.- stwierdził mężczyzna, po czym zwrócił się do Jake'a. - Kogoś mi przypominasz, młody człowieku. Jakiego imienia i nazwiska używasz?- spytał, przyglądając mu się.
-Jacob. Jacob Portman. - odparł Jake.
Bentham przez chwilę wydawał się być w ogromnym szoku. Po chwili jednak potrząsnął głową, jakby próbował odpędzić źle myśli.
- Idźcie. Nie będą was długo trzymać w tej piwnicy. - stwierdził, ponaglając ich.
- Jeszcze raz ogromnie dziękujemy.- powtórzył Jake. - I... przekażemy pani Peregrine, że nawet w najmniejszym stopniu nie jest Pan upiorem. - dodał.
- Będę niezmiernie wdzięczny. - rzucił beznamiętnie mężczyzna. - Ale gdy już Uwolnicie osobę na strychu, nie pomogę wam dalej. Nie będę narażał się dla dzieciaków, których nawet nie znam.- przyznał z niesmakiem.
- Kiedy już znajdziemy Darię, naszym jedynym problemem będzie powrót do własnej pętli.- powiedział Horace.
- Otóż to. Właśnie o to mi chodzi. Kiedy znajdziecie Darię. - podkreślił ostatnie zdanie.
Osobliwcy opuścili pokój, wracając na korytarz.
- Szybko! Widzę koniec korytarza.- rzuciła Emma.
Całą grupą biegli, starając się być najciszej jak się da.
Nagle Sofia się zatrzymała, a za nią w rzędzie wszyscy powpadali na siebie pokolei.
- Co jest?- zdziwił się Enoch.
- Co się stało?- spytała Fiona.
- Ciii, Słyszycie to?- uciszyła ich Sofia.
Zapadła cisza. Osobliwcy usłyszeli ciche trzepotanie skrzydeł. Na parapecie po zewnętrznej stronie okna przysiadł sokół wędrowny.
- Czy to...- Emma nie mogła wydusić ani słowa.
- Nie. To jej brat. - zaprzeczył Millard.
- Bentham...?
- Nie. Ten drugi. - odparł niewidzialny chłopak.
- Nie mamy czasu żeby się nad tym zastanawiać. On może powiedzieć o nas pannie Vulture. - zagroziła Sofia.
- Wątpię. Skoro Bentham tego nie zrobił, jego brat pewnie też ma dobre intencje.- stwierdził Jake.
- Mniejsza o to. Nikomu tutaj nie możemy ufać. Nawet Benthamowi. Czy to jasne?- powiedziała Sofia.- Zasłońcie okna. - poleciła, a Cameron i Emma zasłonili ciężkie, fioletowe kotary okienne.
- Tam jest wejście.- Bronwyn wskazała na klapę w suficie.
Jake podsadził ją, robiąc stopień ze złączonych rąk, a dziewczynka wykonała klapę z zawiasów.
- Cam.- szepnęła Sofia. Chłopak użył osobliwości, a już po chwili wszyscy byli na ciemnym, zakurzonym strychu.
Natychmiast zaczęli się rozglądać. Strych był ogromny.
W kącie pomieszczenia siedziała postać, ze związanymi rękami i zaklejonymi ustami, odwrócona tyłem do osobliwców.
- Daria...?- odezwała się Emma.
Postać nie odpowiedziała.
Olive roznieciła ogień na dłoni, a w jego blasku Jake podszedł do osoby w kącie, pomagając jej wstać.
Światło z dłoni Olive oświetliło twarz postaci.
Emma, nie mówiąc już o pozostałych, nie mogła wykrztusić ani słowa.
W końcu wyszeptała, prawie dławiąc się powietrzem:
- Pani Ankana?!
Hejo, nie ma neta, ale jest rozdział:) A to wszystko dzięki airadek123 ;)
CZYTASZ
Osobliwe Poszukiwania Pani Peregrine
FanfictionJake i jego osobliwi przyjaciele ratują panią Peregrine przed eksperymentem w Blackpool, ale kiedy myślą, że mogą bezpiecznie wracać do domu, okazuje się, że czeka ich jeszcze niezliczona ilość nowych niebezpiecznych przygód, nowych przyjaciół i now...