#83.

121 14 7
                                    

Reszta osobliwców weszła do pomieszczenia.

- Peregrine?- powtórzył z niedowierzaniem Millard.- Jest Pan bratem pani Peregrine?- pytał. Emma podała mu ubrania i w pośpiechu zaczął się ubierać.

- Miała swoje powody, skoro wam o mnie nie mówiła. - odparł Bentham, dziwnie lekkim tonem.

- Ależ mówiła. - wtrąciła Emma. - Jednak niezbyt dużo.- Mężczyzna zaśmiał się pod nosem.

- Musiała mieć z pewnością swoje powody. - powiedział. - W końcu nadal myśli pewnie, że jestem upiorem. - dodał.

- A... jest Pan...?- spytał z niepokojem Hugh, starając przyjrzeć się oczom Bentham'a.

- A czy gdybym był, żylibyście jeszcze?- spytał z sarkazmem. Zapanowała krępująca cisza, więc dorzucił: - Nie,nie jestem.

-Dlaczego chce pan nam pomóc na przekór pannie Vulture?- spytał zdziwiony Jake.

- Ponieważ nie uważam, żeby robiła dobrze. Za pomocą saoich podopiecznych porwała waszą przyjaciólkę dla własnych celów. -wyjaśnił Bentham.

-Jakich konkretnie celów?- zawahał sie Cameron. Bentham wahał się z odpowiedzią, co wszyscy zgromadzeni zauważyli.

- Dla jej ambrozji.- odparł spokojnie mężczyzna.

Emma wstrzymała oddech.

- Ambrozji?!- zawołała przerażona.- Przecież, jeśli ktoś pobierze zbyt dużo Ambrozji od osobliwca, on umiera!

- Nie możemy dopuścić, żeby Panna Vulture skrzywdziła Darię. - zawyrokował stanowczo Jake.- Musimy nam Pan powiedzieć, gdzie ona jest.

- Mogę. Nie muszę. - poprawił go Bentham. Jake spóścił wzrok zmieszany.

- A powie nam Pan...?- spytał niepewnie.

- W istocie, po to tu jesteście.- zauważył mężczyzna. -Osoba, ktorej szukacie jest cała i zdrowa, ale uwięziona na strychu.

- Mówiłem wam!- wykrzyknął Horace. - Potencjalne miejsce na kryjówkę dla kota!

- Wejście na strych jest za końcu korytarza, w suficie. - zignorował go Bentham.- Proszę was tylko o dyskretność. - W jego tonie nie było prośby, a raczej ostrzeżenie.- Jeżeli panna Vulture dowie się, że wam pomogłem, najlżejszą karą jaką mnie obciąży będzie wygnanie z pętli. A ja mam zbyt dużo lat aby teraz wyjść. Jestem tutaj tylko i wyłącznie dlatego.- wyznał.

- Nie może Pan znaleźć innej pętli?- spytał Millard.- Dlaczego nie zamieszka pan z siostrą? Jestem pewien że...- nie dokończył.

- Ymbrynki nie darzą mnie specjalną empatią. - odparł wymijająco Bentham.- Powiedzmy, wszystkie, prócz panny Vulture.- sprostował. - Uważajcie żeby nikt was nie zauważył. Czysto teoretycznie wszyscy na dole myślą, że nadal siedzicie w piwnicy.- zauważył.

- Ma Pan rację. Dziękujemy. - powiedziała Sofia.

- Podziękujecie mi, mówiąc o tym Almie.- stwierdził mężczyzna, po czym zwrócił się do Jake'a. - Kogoś mi przypominasz, młody człowieku. Jakiego imienia i nazwiska używasz?- spytał, przyglądając mu się.

-Jacob. Jacob Portman. - odparł Jake.

Bentham przez chwilę wydawał się być w ogromnym szoku. Po chwili jednak potrząsnął głową, jakby próbował odpędzić źle myśli.

- Idźcie. Nie będą was długo trzymać w tej piwnicy. - stwierdził, ponaglając ich.

- Jeszcze raz ogromnie dziękujemy.- powtórzył Jake. - I... przekażemy pani Peregrine, że nawet w najmniejszym stopniu nie jest Pan upiorem. - dodał.

- Będę niezmiernie wdzięczny. - rzucił beznamiętnie mężczyzna. - Ale gdy już Uwolnicie osobę na strychu, nie pomogę wam dalej. Nie będę narażał się dla dzieciaków, których nawet nie znam.- przyznał z niesmakiem.

- Kiedy już znajdziemy Darię, naszym jedynym problemem będzie powrót do własnej pętli.- powiedział Horace.

- Otóż to. Właśnie o to mi chodzi. Kiedy znajdziecie Darię. - podkreślił ostatnie zdanie.

Osobliwcy opuścili pokój, wracając na korytarz.

- Szybko! Widzę koniec korytarza.- rzuciła Emma.

Całą grupą biegli, starając się być najciszej jak się da.

Nagle Sofia się zatrzymała, a za nią w rzędzie wszyscy powpadali na siebie pokolei.

- Co jest?- zdziwił się Enoch.

- Co się stało?- spytała Fiona.

- Ciii, Słyszycie to?- uciszyła ich Sofia.

Zapadła cisza. Osobliwcy usłyszeli ciche trzepotanie skrzydeł. Na parapecie po zewnętrznej stronie okna przysiadł sokół wędrowny.

- Czy to...- Emma nie mogła wydusić ani słowa.

- Nie. To jej brat. - zaprzeczył Millard.

- Bentham...?

- Nie. Ten drugi. - odparł niewidzialny chłopak.

- Nie mamy czasu żeby się nad tym zastanawiać. On może powiedzieć o nas pannie Vulture. - zagroziła Sofia.

- Wątpię. Skoro Bentham tego nie zrobił, jego brat pewnie też ma dobre intencje.- stwierdził Jake.

- Mniejsza o to. Nikomu tutaj nie możemy ufać. Nawet Benthamowi. Czy to jasne?- powiedziała Sofia.- Zasłońcie okna. - poleciła, a Cameron i Emma zasłonili ciężkie, fioletowe kotary okienne.

- Tam jest wejście.- Bronwyn wskazała na klapę w suficie.

Jake podsadził ją, robiąc stopień ze złączonych rąk, a dziewczynka wykonała klapę z zawiasów.

- Cam.- szepnęła Sofia. Chłopak użył osobliwości, a już po chwili wszyscy byli na ciemnym, zakurzonym strychu.

Natychmiast zaczęli się rozglądać. Strych był ogromny.

W kącie pomieszczenia siedziała postać, ze związanymi rękami i zaklejonymi ustami, odwrócona tyłem do osobliwców.

- Daria...?- odezwała się Emma.

Postać nie odpowiedziała.

Olive roznieciła ogień na dłoni, a w jego blasku Jake podszedł do osoby w kącie, pomagając jej wstać.

Światło z dłoni Olive oświetliło twarz postaci.

Emma, nie mówiąc już o pozostałych, nie mogła wykrztusić ani słowa.

W końcu wyszeptała, prawie dławiąc się powietrzem:

- Pani Ankana?!

Hejo, nie ma neta, ale jest rozdział:) A to wszystko dzięki airadek123 ;)

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz