#25.

193 18 3
                                    

Weszli do zamku. W środku wydawał się jeszcze większy niż na zewnątrz. W każdym oknie zwisały zasłony z ciemnego jedwabiu, który nadawał pomieszczeniu cięższy nastrój.

Panował półmrok. Przynajmniej do puki nie weszli głębiej do twierdzy, gdzie co kilka metrów stały rozstawione świeczniki z palącymi się świecami. Wosk kapał na kafle korytarza.

Weszli do bawialni.

- Panno Accipiter, chciałabym zamienić z panią słowo. - rzuciła Grace.

 Panna Accipiter natychmiast się zatrzymała. Skinęła posłusznie głową i wyszła z pokoju za czarnowłosą.

- Warto wspomnieć, iż ja także mam coś do powiedzenia jednemu z was. - zwróciła się do osobliwców pani Peregrine. - Emmo, pozwolisz na chwilę.- poprosiła i wyszła z pomieszczenia.

Jasnowłosa, rozglądając się po pokoju, wyszła za dyrektorką.

- O czym chciała pani mówić?- spytała spokojnie, kiedy znalazły się już za drzwiami.

- Wiem, co dzieje się z Jacobem. - rzuciła bezpośrednio. - Ta sama sytuacja przedstawia się z Enoch'iem. - dodała.

- Pani... chodzi o...

- Chodzi mi o ich zachowanie. - wyjaśniła. - Wiem, że nie są sobą. Gołębie pani Avocet to zaufane źródło. To samo mogło się tyczyć młodszych chłopców, jednakże Grace na tym nie zależało.

- Chwileczkę. Co do tego wszystkiego ma mieć Grace?- zdziwiła się Emma.

- Emmo, ta dziewczyna jest dla nich zagrożeniem, choć sami nigdy w to nie uwierzą. Nie, kiedy Grace nie nosi maski. Jacob i Enoch są w dużych tarapatach, nie zauważyłaś?

- To prawda, że zachowują się przy niej dziwnie, ale tylko przy niej. Potem Jake jest całkiem normalny. - stwierdziła dziewczyna.

- Dokładnie o to chodzi. Grace posiada nad nimi kontrolę. To jej osobliwość. -wstrzymała oddech. - Wywołuje zauroczenie. - objaśniła ymbryna.

Emma nagle wszystko zrozumiała.

- Olive też musi o tym wiedzieć. - rzuciła w końcu. - Mówiła coś o jakiejś rozmowie z Enoch'iem, ale nie dokończyła. Powiedziała, że razem z nim coś wywnioskowała, ale... - zawahała się. - Dlaczego Grace robi coś takiego?

- Nad tym pytaniem możemy głowić się wszyscy, ale tylko ona wie, co robi. Trzeba przemówić chłopcom do rozsądku. Zrobią wszystko co tylko zechce Grace. Panna Accipiter mi powiedziała. Ponoć założyła pętlę z winy Garce. Ta dziewczyna współpracuje z upiorami.- Emma zaniemówiła.

- To ona jest tym osobliwcem z pętli panny Accipiter! To ona zdradziła innych osobliwych!- teraz wszystko wydawało jej się jasne.-Ale... dlaczego panna Accipiter jej nie wygna? Grace mówiła...

- To dlatego, że gdy panna Accipiter stworzyła pętlę, by obronić podopiecznych przed głucholcami, Grace wpadła w szał, że jej plan się nie powiódł.

- Jaki plan? Co ona by z tego miała?- nie rozumiała dziewczyna.

- Tego nie udało mi się ustalić... -przyznała kobieta. - Grace nakazała pannie Accipiter być jej posłuszną, w innym wypadku groziła jej głucholcami. Panna Accipiter żyje w strachu już od tyłu lat.

- To straszne!- oburzyła się Emma. - Grace cały czas nas okłamywała! O podróży, o osobliwości... na dodatek panna Accipiter udaje, że nic się nie dzieje, żeby chronić swoich podopiecznych!

- Emmo, dookoła twierdzy czatują głucholce i upiory. Od wielu lat. To dlatego panna Accipiter nigdy nie uciekła z pętli przed Garce. - mówiła ymbryna. - Jej podopieczni próbowali uciec. Skończyło się na tym, że panna Accipiter została tutaj sama.

Emma wstrzymała powietrze.

- Nie mogę w to uwierzyć! A Jake jest w wielkim niebezpieczeństwie i nic nie możemy na to poradzić!

- Emmo, nie możesz dopuścić do tego, by Grace spotkała się z którymś z chłopców sam na sam.- postanowiła pani Peregrine.

Dziewczyna skinęła głową.

**********

- Jeżeli wspomniałaś coś o moim planie tej głupiej dyrektorce starego sierocińca, ja się o tym dowiem, dobrze o tym wiesz!- groziła Grace.

- Pani Peregrine nic nie wie. - kłamała panna Accipiter. - W życiu nie zdradzilabym twojego planu, panienko Grace. - mówiła.

- Zatem co pani Peregrine robi u ciebie w domu, jeżeli nie próbuje cię ratować!?

- Dowiedziała się od gołębi panny Avocet o lokalizacji dzieci. Poleciała za nimi aż dotarła tutaj. Zjawiła się tu tylko kilka godzin przed wami.

- Mam nadzieję, że to co mówisz jest prawdą.- burknęła. - A jeśli ktoś dowie się co zamierzam zrobić, głuchopiory juz się panią zajmą. -pogroziła i wyszła z pomieszczenia.

Weszła do bawialni, gdzie czekała reszta osobliwców. Zwróciła wzrok na panią Peregrine. - Życzyłabym sobie, byśmy wszyscy udali się do sali jadalnej. - rzuciła.

- Ależ nie mam nic przeciwko, jednakże dotarła do mnie tylko informacja, iż ten dom należy do panny Accipiter, nie do ciebie. - upomniała ją pani Peregrine mierząc ją spojrzeniem .

- Ach tak... w takim razie to właśnie panna Accipiter życzy sobie gości w jadalni. - poprawiła się z nieszczerym uśmiechem. - Czy nie tak, panno Accipiter?- zwróciła się do kobiety, która właśnie weszła do bawialni.

- Naturalnie, naturalnie. - przytaknęła.

- Zatem chodźmy. - ponagliła Grace.

Osobliwcy ruszyli w stronę wyjścia z pokoju z panią Peregrine na końcu. Drzwi za nimi zamknęła Grace i zamiast skręcić w stronę jadalni, wymknęła się z tłumu w drugą stronę.

Panna Accipiter poprowadziła wszystkich do wyznaczonego celu.

Grace weszła do małego pokoju, przypominającego biuro. Po prawej stronie stała dębowa biblioteczka, z lewej zaś półki z dokumentami. Na środku stało biurko z maszyną do pisania i starym telefonem, podobnym do telefonu pani Peregrine.

Dziewczyna podeszła do lady i podniosła słuchawkę, wykręcając numer. Ktoś odebrał i w słuchawce rozebrzmiał niski głos.

- Jesteś gotowa?- spytał.

- Macie być równo punkt 18:00 i nie wcześniej, jasne?

- Myślisz ze tak łatwo jest utrzymać głodne głucholce na smyczy? To nie pieski, mieszkające w torebkach dla modelek.

- Cleyton, jeżeli chcesz żeby wszystko poszło tak jak ma pójść, lepiej zrób tak jak mówię. - nakazała Grace.

- Jasne. - burknął wyraźnie niezadowolony.

- A teraz kończę. Ta wasza pani Peregrine chyba coś podejrzewa. - odłożyła słuchawkę i wyszła z gabinetu, zamykając go na klucz.

Wyszła na korytarz ale nie skierowała się do jadalni. Popatrzyła na wielki zegar wahadłowy wiszący na scianie; było wpół do szóstej wieczorem. Miała pół godziny...

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz