#Retrospekcja Augusta

45 6 4
                                    

- Gdzie teraz? - skręcamy za rogiem korytarza, a ja słyszę za sobą głos Miliarda. Materializuję się z dymu w człowieka i staję obok mojego niewidzialnego towarzysza.

- Tamtędy dojdziesz do windy. - wskazuję palcem korytarz przed nami. - Nie jest zepsuta, jak ta po drugiej stronie. Zjedź nią trzy piętra w dół, a ja dopilnuję, żeby Sabrina ci nie przeszkodziła. - tłumaczę. Szczerze w duchu żywię wielką nadzieję, że mi się to uda.

- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukasz?- protestuje Millard. Słusznie z jego strony. Sam też byłbym ostrożny na jego miejscu. - Może pójdziesz po wsparcie, żeby mnie schwytać, jak Jake'a. - dodaje niewidzialny.

- Nie zrobię tego. - zapewniam, jakby to mogło mu dać jakąkolwiek gwarancję, że tak właśnie będzie. Ale w takiej sytuacji naprawdę nic innego nie mogę zaoferować.

- Mam ci ufać?- pyta Millard.

- Tak. - mówię krótko i stanowczo. 

- Nie potrafię. - stwierdza, a w jego głosie słyszę zrezygnowanie. - Pracujesz dla panny Vulture.

- Pracowałem. - poprawiam go. - Chcę iść z wami. Mówię poważnie. - ta decyzja naprawdę dużo mnie kosztuje, niemniej jednak nie chcę żyć ciągle pod rządami Sabriny. Nie po tym jak... jak zdecydowała się na współpracę z Jakubem Loszczyńskim... Czy też, może raczej powinienem powiedzieć: Jakubem Barronem.

- Skąd ta nagła zmiana planów?- pyta podejrzliwie Millard.

- Nullings, myślałem, że chcesz znaleźć Jacoba. Tak czy Nie? - czuję jak powoli ogarnia mnie irytacja. Im dłużej tu stoimy, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś nas tu przyłapie.

- Skąd wiesz, jak mam na nazwisko?- dziwi się. Czy naprawdę w tej sytuacji właśnie to interesuje go najbardziej?!

- Jak ci powiem, nie uwierzysz. - droczę się.

- Przyjmę wszystko.

- Okej. Widzę, że jesteś pewny siebie, niewidzialny kolego. - prycham śmiechem. To, co teraz powiem prawdopodobnie obydwu nas nakłoni do życiowych refleksji... - Ja także znam panienkę Barron. Panienkę Rose Barron.

Słyszę jak Millard gwałtownie czerpie tchu. 

- Ona żyje...?

Zastyga cisza, a ja zastanawiam się, czy ją przerwać. W końcu w każdej chwili ktoś może się tu pojawić.

- Rose zginęła!- woła po chwili Millard. Najwyraźniej rozeźlony do całości, bo gwałtownie popycha mną na ścianę z tyłu. - Kłamiesz! Nie możesz jej znać! Nie teraz!

- Uspokój się bo ktoś nas usłyszy. - próbuję wytłumaczyć. - Rose zginęła, masz rację, ale żyje. Żyje i ma się dobrze. - to brzmi jeszcze gorzej, niż jest w istocie.

- Jak to możliwe?! Skąd to wiesz?!

- Nie chcesz wiedzieć. - zapewniam, jednak Millard znów przyciska mnie do ściany, tym razem mocniej. - Może jednak chcesz. - krzywię się, nie tyle z bólu, co z faktu, który muszę mu przedstawić. - Jakub Loszczyński przywiózł ją do Caula kilkanaście dni temu. Martwą. - zaczynam, a Millard puszcza mnie i już nie jestem przyszpilony do zimnej ściany korytarza.

- Dlaczego Kuba to zrobił? Chciał nas zabić. Skąd wiedział o Rose? I o Caulu?- spodziewałem się tych wszystkich pytań. Na jego miejscu też chciałbym wszystko wiedzieć. Wiem, jak to jest.

- Znał Cleytona. - odpowiadam spokojnie.

- Skąd? - dobre pytanie, ale fatalna jest na nie odpowiedź.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz