- Gdzie teraz? - skręcamy za rogiem korytarza, a ja słyszę za sobą głos Miliarda. Materializuję się z dymu w człowieka i staję obok mojego niewidzialnego towarzysza.
- Tamtędy dojdziesz do windy. - wskazuję palcem korytarz przed nami. - Nie jest zepsuta, jak ta po drugiej stronie. Zjedź nią trzy piętra w dół, a ja dopilnuję, żeby Sabrina ci nie przeszkodziła. - tłumaczę. Szczerze w duchu żywię wielką nadzieję, że mi się to uda.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukasz?- protestuje Millard. Słusznie z jego strony. Sam też byłbym ostrożny na jego miejscu. - Może pójdziesz po wsparcie, żeby mnie schwytać, jak Jake'a. - dodaje niewidzialny.
- Nie zrobię tego. - zapewniam, jakby to mogło mu dać jakąkolwiek gwarancję, że tak właśnie będzie. Ale w takiej sytuacji naprawdę nic innego nie mogę zaoferować.
- Mam ci ufać?- pyta Millard.
- Tak. - mówię krótko i stanowczo.
- Nie potrafię. - stwierdza, a w jego głosie słyszę zrezygnowanie. - Pracujesz dla panny Vulture.
- Pracowałem. - poprawiam go. - Chcę iść z wami. Mówię poważnie. - ta decyzja naprawdę dużo mnie kosztuje, niemniej jednak nie chcę żyć ciągle pod rządami Sabriny. Nie po tym jak... jak zdecydowała się na współpracę z Jakubem Loszczyńskim... Czy też, może raczej powinienem powiedzieć: Jakubem Barronem.
- Skąd ta nagła zmiana planów?- pyta podejrzliwie Millard.
- Nullings, myślałem, że chcesz znaleźć Jacoba. Tak czy Nie? - czuję jak powoli ogarnia mnie irytacja. Im dłużej tu stoimy, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś nas tu przyłapie.
- Skąd wiesz, jak mam na nazwisko?- dziwi się. Czy naprawdę w tej sytuacji właśnie to interesuje go najbardziej?!
- Jak ci powiem, nie uwierzysz. - droczę się.
- Przyjmę wszystko.
- Okej. Widzę, że jesteś pewny siebie, niewidzialny kolego. - prycham śmiechem. To, co teraz powiem prawdopodobnie obydwu nas nakłoni do życiowych refleksji... - Ja także znam panienkę Barron. Panienkę Rose Barron.
Słyszę jak Millard gwałtownie czerpie tchu.
- Ona żyje...?
Zastyga cisza, a ja zastanawiam się, czy ją przerwać. W końcu w każdej chwili ktoś może się tu pojawić.
- Rose zginęła!- woła po chwili Millard. Najwyraźniej rozeźlony do całości, bo gwałtownie popycha mną na ścianę z tyłu. - Kłamiesz! Nie możesz jej znać! Nie teraz!
- Uspokój się bo ktoś nas usłyszy. - próbuję wytłumaczyć. - Rose zginęła, masz rację, ale żyje. Żyje i ma się dobrze. - to brzmi jeszcze gorzej, niż jest w istocie.
- Jak to możliwe?! Skąd to wiesz?!
- Nie chcesz wiedzieć. - zapewniam, jednak Millard znów przyciska mnie do ściany, tym razem mocniej. - Może jednak chcesz. - krzywię się, nie tyle z bólu, co z faktu, który muszę mu przedstawić. - Jakub Loszczyński przywiózł ją do Caula kilkanaście dni temu. Martwą. - zaczynam, a Millard puszcza mnie i już nie jestem przyszpilony do zimnej ściany korytarza.
- Dlaczego Kuba to zrobił? Chciał nas zabić. Skąd wiedział o Rose? I o Caulu?- spodziewałem się tych wszystkich pytań. Na jego miejscu też chciałbym wszystko wiedzieć. Wiem, jak to jest.
- Znał Cleytona. - odpowiadam spokojnie.
- Skąd? - dobre pytanie, ale fatalna jest na nie odpowiedź.
CZYTASZ
Osobliwe Poszukiwania Pani Peregrine
FanfictionJake i jego osobliwi przyjaciele ratują panią Peregrine przed eksperymentem w Blackpool, ale kiedy myślą, że mogą bezpiecznie wracać do domu, okazuje się, że czeka ich jeszcze niezliczona ilość nowych niebezpiecznych przygód, nowych przyjaciół i now...