#15.

222 20 6
                                    

Enoch kątem oka ujrzał stojącą w progu Olive. Obok niej stał Jake, ale nie to go akurat martwiło. Sam był na siebie zły. Popatrzył jeszcze raz na Grace, która tylko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Enoch był zbyt zszokowany żeby ją zatrzymać. Ba, nawet na to nie wpadł!

Rudowłosa i Jacob podeszli kilka kroków.

- Olive, ja...- zaczął Enoch, nie mając pojęcia co powinien powiedzieć.

- Enoch, przestań. - rzuciła gniewnie Olive. - Skoro masz być taki, nie chcę dłużej się z tobą zadawać. - powiedziała stanowczo.

- Olive, posłuchaj...

- Nie chcę Cię słuchać. - przerwała mu. - Jeśli podoba Ci się Grace, może  poprostu tak będzie lepiej. - stwierdziła.

- Oj, proszę cię, Olive. Nic się takiego nie stało.- rzucił chłopak.

- Nic takiego, tak?- powtórzyła i w jednej chwili pocałowała Jacoba. Obrzuciła Enocha przepełnionym nienawiścią spojrzeniem, a potem wybiegła z salonu.
Jake zmierzył Enocha wzrokiem.

- Masz coś do mnie?- spytał Enoch.

- Może mam. - rzucił Jacke. - Grace? Naprawdę? - pobiegł za Olive.

Enoch stał zdezorientowany przez dłuższą chwilę.

- Olive, co to było? - zdziwił się Jacob, gdy tylko dogonił rudowłosą.

- Oj, Jake. Przepraszam. Poprostu Enoch...-nie dokończyła, bo nie potrafiła dłużej stłumić płaczu.

- Uznajmy że nic tu nie zaszło. - poprosił Jacob. Rudowłosa skinęła głową. - A ja będę miał u Enocha przechlapane. - stwierdził zmętnie.

- Przepraszam jeszcze raz. Wiem, że to przeze mnie. Nie powinnam była cię...- urwała.

- Poprostu o tym zapomnijmy. -rzucił chłopak. - A co do Enocha... spróbuję nie wchodzić mu w drogę. Będzie zły na mnie a nie na ciebie.

- Nie martw się. To byłam ja, nie ty.  Nie ma być za co na ciebie zły. - stwierdziła.

- Powiedzmy... - rzucił Jake i odszedł.

**********

- Jacob, masz chwilę?- usłyszał głos za plecami. Odwrócił się i ujrzał nikogo innego jak Grace.

- O co chodzi?- spytał Jake, lekko zdziwiony obecnością dziewczyny.

- Chciałabym cie o coś zapytać. Jeśli mogę, oczywiście.-dodała szybko. Chłopak, wpatrując się w jej błękitne oczy i nie mogąc się od nich oderwać szybko przytaknął. - Zauważyłam, jak patrzy na ciebie Emma. Jesteście razem, prawda?- zagadnęła.

- No... tak, ale...- zawiesił głos. Miał dziwne wrażenie, że nie słucha tego, co mówi. To tak jakby wyłączył umysł, a słowa same się wypowiadały. Tak, jakby wszystko wokoło było snem, który usiłował sobie przypomnieć.

W jednej chwili na korytarzu pojawił się Enoch, szukając czarnowłosej.

- Grace, możemy pogadać? -spytał sztywnym tonem, który po ujrzeniu dziewczyny odrazu złagodniał. - To znaczy... jeśli możesz... -poprawił się.

-Niestety teraz konwersuję z Jacobem.- odparła dziewczyna. Wróciła do rozmowy, mimo że Enoch wcale nie odszedł. - Myślisz, że Emma byłaby zła gdyby się dowiedziała, co przed momentem zrobiła Olive?- spytała.

Enoch poczuł jak rośnie w nim gniew. Jacob chwilę się zamyślił. Nie zauważył, że na korytarz za nim weszła cicho Claire, która wymknęła się spod opieki Emmy.

- Myślę, że... - urwał. Grace położyła mu palec wskazujący na ustach.

- Nic nie musisz mówić. - rzuciła. Obejrzała się za siebie, a kiedy upewniła się że Enoch doskonale ją widzi, złożyła na ustach Jacoba pocałunek.

Enoch odrazu się zerwał by rozpocząć bójkę, jednak na korytarzu pojawiła się Emma.

- Co się tu dzieje?-spytała zdziwiona.

- Emma, czy ty nadal kochasz Jacoba?- spytała prosto z mostu Clarie. Wszyscy wbili wzrok w jasnowłosą.

- Dlaczego pytasz?- spytała udając zdziwioną Emma.

- Bo Grace przed chwilą go pocałowała. -odparła obojętnie. Emma odruchowo otworzyła usta ze zdziwienia.

- Emmo, ja...- zaczął Jake, ale dziewczyna wybiegła z pomieszczenia a odgłos tupiacych ołowianych butów rozniusł się po całym budynku.

**********

- No więc... wygląda na to, że Pani Peregrine nie ma w sierocińcu. - stwierdził Millard, próbując rozładować napięcie pomiędzy Emmą a Jacobem, Jacobem a Olive, Olive a Enochem, Enochem a Grace i Grace a Jacobem. Stojąc przed budynkiem, nikt nawet nie odważył się odezwać.

- Może powinniśmy szukać na wyspie?-podsunął Hugh.

-Tak. To chyba wydaje się najrozsądniejszym pomysłem w tej chwili. - zgodził się Millard.

Nikt się nie odzywał więc spojrzał na Rose i gestem poprosił by odeszła z nim parę kroków.

-O co chodzi?-spytała dziewczynka, gdy byli już kilka metrów dalej.

- Mogę Cię o coś prosić? -spytał.

-Jasne.

- Możesz zamienić się w ptaka, prawda?-Rose pokiwała głową. - Rozejrzysz się po wyspie?- poprosił.

- Mogę. Co mam zrobić gdy znajdę waszą ymbrynkę?

- Rozpoznasz ją? - spytał chłopak.

-A ile mogę napotkać ymbryn na tej wysepce?- zaśmiała się. - Jestem pewna że gdy już ją spotkam, będę wiedziała że to ona.-zapewniła.

-Świetnie. - ucieszył się Millard. - My rozejrzymy się jeszcze w pobliżu. Jeśli faktycznie spotkasz panią Peregrine, powiedz jej kim jesteś i przyprowadził nas, dobrze?

- Masz moje słowo. -uśmiechnęła się.

- Cieszę się. -odwzajemnił uśmiech.
Dziewczynka juz miała zamieniać się w ptaka, gdy jeszcze ją zatrzymał. -Rose, uważaj na siebie.

- Ale na wyspie... jest chyba bezpiecznie? - zdziwiła się.

-Nie wiadomo. Po za tym nie chodzi mi o głucholce. Poprostu na siebie uważaj. -dodał nieśmiało Mill.

- Dziękuję za tę troskę. -uśmiechnęła się.

Zamieniła się w kurka a chłopiec patrzył jak odlatuje.

-Jest niezwykła...-szepnął sam do siebie.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz