#92.

92 15 8
                                    

- Fuj! Śmierdzi tu rybami!- narzekała Alisa.

Ona oraz jej kompani, którzy właśnie kryli się w łódce pod wielką płachtą okrywającą łodzie, przyglądali się ludziom na Diabelskim Poletku i obmyślali plan z ukrycia.

- Nie narzekaj. Sama zrobiłaś niedawno akwarium z naszego domu.- przypomniał Adam. Alisa zbyła go ostrym spojrzeniem.

- Sharon odwróci ich uwagę. Da nam znać, kiedy będziemy mogli wyjść. - oznajmiła Karolina, podnosząc lekko płachtę żeby zapewnić sobie lepszy widok.

- Gdybym wiedziała, że po całej tej wyprawie by ratować Darię tak strasznie będziemy śmierdziec morskimi śmieciami, zapewne zostałabym w domu z Mają i Hanią. - jęknęła Julia.

- Za to ja, gdybym wiedziała, że będę musiała wam pomagać i robić za was brudną robotę oraz użerać się z takimi kretynami, na bank nie dałabym się namówić Julce, żeby wejść do waszej pętli. - odparła Karola, aż cała łódka zachwiała się pod płachtą.

- Łoł...- mruknął Adam, próbując zachować równowagę. - Mimo to, wydaje mi się że gdyby nie Ty, nie bylibyśmy teraz w Anglii. - przyznał. - Jedna myśl nie daje mi nadal spokoju. A mianowicie, skąd, na Boga, znasz się z pilotem helikoptera?- chłopak nie potrafił zdusic zaskoczenia.

- To mój tata. - odparła krótko Karolina.

- To dużo wyjaśnia. -przytalnęła Ola. - Empatię i życzliwość na pewno masz po tatusiu.- rzuciła z sarkazmem. Karola przewróciła oczami.

- Tam jest.- wskazała palcem przed siebie, w kierunku Sharona, który najwyraźniej właśnie kłócił się ze strażnikiem portu.

- Mam tylko jedną prośbę. - zaczęła Julia. - Kiedy już znajdziemy Darię, wrócimy do domu i znowu wszystko będzie tak jak dawniej... Bede mogła ją zabić ?! - syknęła ze złością. - Przez nią musimy uciekać z kraju, lecieć zapewne kradzionym helikopterem wziętym spod prawa, ukrywać się wśród morskiego towaru pod suchnącą plandeką, a nade wszystko to nawet nie jest połowa naszej trasy do Liverpool!

-Uspokój się, bo nas usłyszą. - mruknęła Róża.

- Nie martw się, daję głowę że ta plandeka pod nami jest dźwiękoszczelna. Inaczej już dawno ktoś by nas...- Julia nie skończyła, ponieważ nagle łódka, w której siedzieli gwałtownie się poruszyła.

-Ugh... - jęknęła Karolina. - Wciągają łodzie nad wodę. - wyjaśniła, powtórnie uchylając płachtę.

- To znaczy że...?- niezrozumiała Ola.

- Że zaraz nas znajdą.- syknęła Karolina.- No już, szybka ewakuacja.

- Gdzie chcesz się ewakułować?!- zirytowała się Julia. - Wszędzie dookoła straże albo rybacy. Myślisz że nie zauważą szóstki dzieciaków biegnących przez port? Czy Ciebie już całkiem porypało?!

- Zamknij jadaczkę i daj mi myśleć, Edwards.- warknęła Karola. Zwracała się do ludzi po nazwisku, kiedy była naprawdę zdenerwowana.

- Gdybyś Ty chociaż miała czym myśleć! Dzięki tobie zaraz wszyscy skończymy jak te ryby! Upchani w jakichś piwnicach jak sardynki w puszkach w supermarkecie!

- To nie był mój zajebisty pomysł, żeby robić delegację do Anglii! Nie mam potrzeby kolejny raz was ratować, bo sami sobie nie radzicie!

- Czy to moja wina, że większość z nas niestety nie jest nieśmiertelna?! - spytała z wyrzutem Julia.

- Lepiej się ciesz, że nie jesteś, bo gdyby tak było, zabijałabym cię dla zabawy za każdym razem kiedy mnie wkurwisz. - odparowała Karolina.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz