#104.

76 13 3
                                    

Podczas gdy kilkoro upiorów leżało martwych, Sabrina odnalazła wzrok Ronana, który stał kilkanaście metrów dalej. Nie musiała nic mówić. Obydwoje rzucili mnie w stronę Caula i Benthama. Ronan - z tryskającymi płomieniami w rękach, Sabrina - produkując w rękach demonoczny czarny dym.

Bracia Peregrine było jednak szybsi i zmienili się w ptaki. Ronan próbował rzucić w nich płonącymi kulami, niestety chybił za każdym razem.

Sokoły wędrowne były jednak zbyt szybkie.

- Jest jeden sposób, żeby ich wszystkich wykończyć.- stwierdził w Sabrina w stronę chłopaka.

- Trzeba ewakuować naszych!- krzyknął do Sharona.- Sabrinka odwali zaraz zajebiste przedstawienie. - dodał z wariackim uśmiechem.

Sharon podbiegł do mężczyzny w białej koszuli i wymienił z nim kilka słów, ale ogólny krzyk zagłuszył każde z nich.

W następnej chwili nieznajomy mężczyzna krzyknął na całą salę:

- Padnij i zatkaj uszy!- moc jego głosu był A tak potężna, głośna, przybierajaca netaliczną barwę, że nikt nie miał czasu żeby zinterpretować tego, co powiedział. Dopiero kiedy mężczyzna wziął głęboki wdech, z jego gardła wydobyła się melodia tak mocna i tak gwałtowna, że wszyscy osobliwcy zgodnie padli na ziemię z dłońmi przyciśniętymi do uszu.

Upiory spróbowały wziąć z nich przykład, jednak o sekundy za późno i już leżeli na ziemi sparaliżowani.

Dźwięk był także na tyle mocny, że szyba za którą była uwięziona Anna w jednej chwili rozpadła się na kawałki.

Mężczyzna przestał śpiewać, a Paige z powodzeniem mogła stwierdzić, że ma taką samą osobliwość jak ona. Osobliwość pozwalającą na kontrolowanie wokalem.

- Ewakuacja!- wrzasnęła Sabrina a wszyscy osobliwcy, korzystając z niepowtarzalnej szansy ucieczki, gdy upiory, Kuba, Grace i Bracia Peregrine klęczeli na ziemi i próbowali zrozumieć co się stało, szybko zwrócili się do wyjścia z wielkiej sali.

- Ja zostanę.- rzuciła za nimi Sabrina. - Dołączę do was gdy będę pewna, że ci zdrajcy podusili się w moim dymie.

- Uważaj na siebie. - rzucił Melchior, co było wśród wszystkich pogromców nowością. Zwykle nikt wśród nich nie życzył nikomu powodzenia.

Sabrina skinęła głową. W jej rękach zaczął rodzić się demonoczny czarny obłoczek.

Osobliwcy wyszli z sali tuż po tym jak Ronan wziął na ręce martwą Sofię, żeby ją zabrać.

Kiedy mijali po drodze hol Biblioteki nie uniknęli zszokowania gdy przed oczami stanął im Cameron we własnej osobie.

- Cam...- jęknęła Emma. - Grace mówiła że...

- Że cię zabiłem... - dokonczył śmiało Ronan. - Mogłem w sumie powiedzieć że nie, ale nie byłem pewien. - rzucił przelotne spojrzenie na Sofię.

- Co jej jest!?- przeraził się Cameron. Jego ręką powędrowała do nadgarstka dziewczyny. Nie wyczuł żadnego pulsu. - Czy ona... - dopiero teraz zobaczył zakrwawioną ranę na szyi Sofii.

- Myślała, że nie żyjesz.- wyjaśnił smutno Jake.

- Ona... - Cameron zaczął się jąkać.

- Chłopie, zaufaj mi, jest sposób żeby ją uratować.- warknął Ronan. - W przeciwnym razie nie niósłbym jej teraz, bo po Cholerę!

Cameron szeroko otworzył oczy.

- Ruszajmy zanim nas dogonią!- ponaglała ich z tylu Anna.

Tłum osobliwców popędził przed siebie.

**********

Sabrina wytworzyła wielki czarny dym którego z każdą chwilą pojawiało się więcej i więcej, aż nagle...

Dziewczyna poczuła jak ktoś zaciska rękę na jej nadgarstku. Znajomy dotyk, który często powstrzymywał ją za każdym razem kiedy chciała zrobić coś bardzo okrutnego.

- Puść mnie, Thomasie. - warknęła dziewczyna.

- Nie rób tego, nie zabijaj ich. - polecił Thomas.

- Powinieneś stąd jak najszybciej iść. - zauważyła.

- Nie zostawię Benthama Peregrine na twoją pastwę.- zaprzeczył chłopak.

- A co jest w nim takiego szczególnego, że chcesz to ratować, Co?- zirytowała się Sabrina. - Próbował nas zabić, razem z innymi.

- To mój ojciec. - rzucił krótko Thomas. - I umrę z nim, albo dasz sobie spokój.

- Thomas, ty...- Sabrina chciała powiedzieć, że oboje wiedzą że tego nie zrobi, że wróci ze wszystkimi do pętli, że będzie tak jak zawsze ale w tej samej chwili Thomas zaczął się dusić wśród diabelskiego dymu. Padł na ziemię, a Sabrina wiedziała że już nic be może z tym zrobić. Zabiła osobę, która przypuszczalnie ją kochała, a przynajmniej zawsze trzymała się stwierdzenia, że ją kocha. Ale czy gdyby tak było, dała by się w ten sposób wykończyć? Sabrina nie wiedziała. Nigdy nikogo nie kochała. No może oprócz Ronana, którego kochała jak własnego rodzonego brata.

Wbiegła głębiej do sali, żeby roznieść jeszcze więcej dymu.

To był jej błąd bo zdążyła zauważyć, jak z sali wybiega dwójka postaci.

Po czarnych lokach i wysokiej figurze Sabrina rozpoznała Grace, za to kiedy druga postać odwróciła się i rzuciła jej przelotne, ostatnie spojrzenie, dziewczyna zauważyła upiorne, białe oczy Kuby.

Nie zdążyłaby do nich podbiec by ich powstrzymać, na dodatek stanęła jak wryta gdy zobaczyła jak Kuba zamyka za sobą na klucz żelazne drzwi do sali.

- Cholera... - syknęła. Potem poczuła tylko jak coś wali jej się na głowę.

**********

- Wszyscy wyszli?- spytał Sharon, gdy już przekroczyli próg Biblioteki Dusz.

-Sabrina została w środku. - zauważyła Paige.

-I Thomas. - zauważyła Cassandra.

- Zaraz na pewno wrócą. - stwierdziła Alisa. - Dajmy jej jeszcze chwilę.

- Sabrina zwykle zabija bardzo szybko. - zauważył Ronan. - Coś mogło jej się stać.

Finlay patrzył tępo w główne drzwi do Biblioteki Dusz.

- Pójdę po nią i zobaczę co się dzieje. -oznajmił w końcu.

- Posrało cię?!- wściekła się Julia. - Czemu akurat Ty!? Niech Jake idzie sobie na pewną śmierć!

- Jake nie jest odporny na toksyny. Ja owszem. - zauważył chłopak.

- Ja też jestem! Idę z Tobą. - zdecydowała.

- Nie ma mowy. Zostajesz tutaj, nie pozwolę, żeby komukolwiek z mojej rodziny znowu coś się stało. - stwierdził poważnie, wymieniając spojrzenia z Enoch'iem. - Oddaj moją kurtkę. - wskazał na skórzaną kurtkę którą miał na sobie Enoch, a sam zdjął gruby sweter. Nałożył kurtkę na T-shirt i przeczesał włosy żeby były bardziej potargane, a nie ułożone, tak jak u Enocha.

-Uważaj. - nakazała Julia a w jej głosie nie było nic z obawy. To był raczej rozkaz.

Finlay na powrót przekroczył próg Biblioteki Dusz, z której oknami powoli zaczęły wylatywać kłęby pary.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz