#90.

121 15 5
                                    

Naokoło zapanowało ogromne zamieszanie i haos. Emma w głębi cieszyła się że zauważyła nieobecność Jacoba dopiero, gdy najmłodsi osobliwcy odlecieli, w przeciwnym razie pewnie poruszenie byłoby o wiele większe. Z drugiej jednak strony karciła się sama w duchu, że wcześniej tego nie zauważyła.

- Co teraz będzie!?- wydzierał się Horace.- Przecież oni go zabiją! Wyssają mu całą osobliwość, aż do szpiku! Nic po nim nie zostanie! - panikował.

- To jego powinniśmy wysłać do Londynu z Sofią...- mruknął Enoch. - Ja tam myślę że brak towarzystwa Amerykanina nam nie zawadza. - dodał bez entuzjazmu. Emma postanowiła tego nie komentować.

- Młody hałaśliwy człowieku.- Addison zwrócił się do Horacego.- Nie ma powodu do wszczynania tak wielkiej fali paniki. Udało wam się ocalić pannę Darię i mnie, zatem dlaczego miałoby się to nie udać po raz drugi? - przekonywał.

- Nic nie poczniemy bez Jake'a.- stwierdziła załamana Olive.- On widział potwory, walczył z nimi, zabijał je, a teraz mamy tylko... dwunastolatkę, która... nie ukrywjmy... nie ma wielkiego doświadczenia w tych sprawach...- zawahała się, patrząc na Darię. - Bez urazy.- dodała spuszczając wzrok.

- Olive ma rację. - zaczęła Daria. - To wszystko moja wina. To przeze mnie tutaj przyjechaliście, przeze mnie Jake jest teraz w niebezpieczeństwie.

- Nie prawda... nie mów tak...- zaczęła

-Właśnie ze prawda.- wtrącił się Enoch. Emma skarciła go morderczym spojrzeniem.- Taka prawda. Sabrinę zależy tylko i wyłącznie na ambrozji z daru widzenia potworów. Gdyby Daria nie jechała z panią Kaczką na całą tą radę...

- Czekaj czekaj.- zatrzymała go Emma. - Masz rację!- olśniło ją.

- Przecież wiem.- rzucił Enoch.

- Przecież Sabrinie zależy na osobliwości Darii, ale Jake ma tą samą osobliwość...- mówiła, myśląc jednocześnie.

- Więc dlaczego poprostu nie odpuści sobie Darii i nie odbierze ambrozji Jacobowi?- spytał Millard.

- Bo Sabrin, tak jak reszta jej gangu nie wiedzą jaką osobliwością dysponuje Jake!- Pewnie podskoczyłaby ze szczęścia, gdyby nie buty z ołowiu.

- Przecież panna Vulture pytała nas o nasze osobliwości na kolacji. Każdy jej o swojej powiedział...- przypomniał Enoch.

- Ale Jake nie zdążył. - kontynuowała Emma. - A dlaczego...?- popatrzyła na Horacego.

Ten w jednej chwili także doznał olśnienia i mało co nie zadławił się śliną.

- Bo Melchior i Ronan zaczęli kłócić się o Drapaka!  - zapiał radośnie. - I tak oto Drapak ratuje sytuację!

- A ty mówiłeś, że nie będziemy mieli szczęścia, ty pesymisto.- roześmiany Millard zwrócił się do Enocha z wyższością w głosie.

- Już tak nie przesadzaj. To zwykły zbieg okoliczności. - burknął Enoch.

- To wszystko oznacza, że Sabrina trzyma Jacoba tylko i wyłącznie jako zakładnika. Oczekuje, że po niego wrócimy, a wtedy ona nas dopadnie. - stwierdziła Emma.

- Ugh...- jeknęła Olive. - Millard niezbyt przypada do gustu myśl o tym, że będziemy musieli wdychać śmiertelne opary tej okrutnej dziewczyny.

Enoch podał jej rękę.

- Więc co mamy robić w tej sytuacji? - pytał Horace. - Musimy mieć plan. Nie ma Jake'a: nie ma planu.

- Może powinniśmy poczekać na Sofię i Camerona? -zaproponował Millard.

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz