#74.

100 14 16
                                    

- Śniadanie!- krzyknęła Emma, a jej głos rozniósł się po całym domu.

Wszyscy osobliwcy natychmiast zbiegli po schodach na parter i wbiegli do jadalni, zajmując miejsca przy stole.

- A jest sok pożeczkowy?- spytała Claire. - Ostatnio bardzo mi smakował.

- Oczywiście. - odparła Emma.

Uśmiechnięta Claire naszykowała szklankę.

W jadalni zapanowało poruszenie, brzdęk sztućców niósł się po całym pomieszczeniu.

- Gdzie pani Peregrine?- spytała Bronwyn. - Zwykle to ona woła nas na śniadanie.

- Powiedziała mi coś dosyć wymijającego, o tym, że dziś musi coś załatwić. - wytłumaczyła Emma.

- Zamierzamy robić dzisiaj coś ciekawego?- spytał Horace.

- Pobawmy się na dworze!- zapiszczała radośnie Claire. - Albo moim domkiem dla lalek.- dodała.

- Możemy przejść się nad morze.- zaproponowała Olive.

- Albo poczytać baśnie. - dodał Millard.

- Zróbmy piknik!- zawołała Fiona.

- Albo... Możemy zrobić w końcu pogrom wioski.- zarządał śmiało Enoch.

Zapadła cisza.

- Pogrom... wioski...?- powtórzył ze zdziwieniem Jake.

- Emma nie tłumaczyła ci, co to takiego?- spytał drwiąco Enoch, mierząc Emmę zwycięskim spojrzeniem. 

- Chyba... nie bardzo.- odparł Jacob.- Co to takiego?- spytał zainteresowany.

- Całkiem fajna zabawa osobliwych, jeżeli tylko oczywiście ma się jak.- wyjaśnił zwięźle Enoch.

- To znaczy...- zaczął Jake.

- To znaczy, że ciebie to nie dotyczy.- uśmiechnął się diabolicznie Enoch. - Nie posiadasz osobliwości, którą mógłbyś posłużyć się podczas pogromu. - zauważył.

- Chyba nadal nie łapię. - przerwał mu Jacob. - Co dokładnie oznacza pogrom wioski? Atakujecie... ludzi na Cairnholm...?- zdziwił się.

- Dokładnie. - przytaknął Horace. - Większość z nas. Część uważa to za zły pomysł. Na przykład ja. - dodał. - Ale to wygląda trochę inaczej...

"- Jest tak, jak powiedziałem. -oświadczył Enoch. - To taka nasza zabawa i wygląda, jak się nazywa.

- Chcesz powiedzieć, że naprawdę urządzacie pogrom?

- Niszczymy wszystko, co się da, gonimy ludzi, zabieramy, co chcemy, palimy domy. Ubaw po pachy.

- Przecież to straszne!

- Jakoś trzeba ćwiczyć, no nie?"*- stwierdził Enoch.

- Jak możecie robić to bezbronnym ludziom?- zszokował się Jake.

- Wyluzuj, nic nikomu się nie stanie. "Po za tym, mamy zasady- Nie wolno nikogo zabijać, więc tylko trochę straszymy. A jeśli ktoś z ludzi zostanie ranny, to i tak wszystko jedno, bo na następny dzień zrobi się zdrowy jak ryba i nic nie pamięta."*- wyjaśnił Enoch.

- Emmo, ty też się w to bawisz?- spytał Jake,kierując wzork na jasnowłosą.

" - Skąd. Jest taka jak ty i mówi, że to zła zabawa."* - wtrącił Enoch.

- Bo to prawda. - burknęła Emma.- Wyrzywać się na bezbronnych, niewinnych ludziach.

- To pętla, tych ludzi tak naprawdę ty nie ma.-przypomniał Enoch.- Dawno tego nie robiliśmy. Napadnijmy na Cairnholm, jak za starych, dawnych lat, zanim jeszcze ten Amerykanin się tu znalazł. - zachęcał.

- Nie uważam żeby to był dobry pomysł.- stwierdził Horace. - Ptaszysko będzie źle.

- Ptaszyska nie ma. -zauważyła Bronwyn.

- Ale zapewne jest w mieście. - wtrąciła Fiona. -Jeżeli pójdziemy, napewno nas przyłapie. - zapewniła.

- Kto chce się bawić w pogrom, ten idzie z nami. Reszta ma za zadanie posprzątać po śniadaniu. - zarządał Enoch i juz miał wstać od stołu, gdy w progu stanęła pani Peregrine we własnej osobie.

- Dobrze słyszałam, mowa o... pogrom ie wioski?- spytała spokojnie, paląc fajkę.

- Nie do końca... my tylko...- zaczęła Olive. - Opowiadalismy Jacobowi, jak to kiedyś było. - sprostowała.

- Ach, tak. Rozumiem. - mruknęła kobieta. - Żadnemu z was nie wpadło do głowy, by znów wpaść w szał tych beznadziejnych, niebezpiecznych zabaw, jak sądzę?- nie czekając na odpowiedz weszła do pomieszczenia i zaczęła gorączkowo i dokładnie zmywać naczynia po śniadaniu. - Jak mniemam, jesteście ciekawi, gdzie byłam.- stwierdziła. Kilka osób przytaknęło.- Otóż, nie zmierzam owijać sprawy w bawełnę. - zawiadomiła. - Przejdźmy do konkretów. - wzięła wdech. - Odrazu po ostatnim resecie wybrałam się na spotkanie Rady Ymbrynek, odbyło się ono ma stałym Lądzie, trochę daleko, ponieważ aż w Liverpool, jednak dla sokoła wędrownego jest to dosyć krótki dystans. Opracowałam razem z moimi siostrami plan ewakuacyjny przeciwko nowym potworom. Nazwa 'Smakopiory' przyjęła się niemal odrazu. Na zebraniu pojawiły się między innymi panna Vanellus, Wren, Bunting, Raven oraz pani Ankana, a niektóre z nich wzięły w podróż pomocników. Jeden z nich posiadał dar widzenia potworów. - tu zrobiła przerwę. - I zniknął.

Dzieci nie odezwały się ani słowem, wstrzymując oddech.

- Czymś prędzej wróciłam tutaj, bojąc się o was. Pani Ankana z pomocą panny Strix natychmiast rozpoczęły poszukiwania zaginionego osobliwca.-westchnęła ciężko. - To była dziewczyna. Z Polski.  Z pętli pani Ankany.

Jake wziął głęboki wdech, po czym wyszeptał:

- Daria... 

*Fragmenty z "Osobliwego domy pani Peregrine" Ransoma Riggsa.
Pam pam pam... Sorry, airadek123, ale musiałam. Masz przydatną osobliwość.  Rozdział wstawiłam właśnie, żebyś nie nudziła się czekając na 105 ;)

Osobliwe Poszukiwania Pani PeregrineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz