Rozdział 23

4.5K 328 19
                                    


Stojąc i wpatrując się w Hakael'a wciąż nie wierzyłam w to, co się dzieje. Miałam nadzieję, że to sen lub kolejna wizja, taka jaką miałam w lesie. To niemożliwe, aby w moim pokoju, zaledwie dwa metry ode mnie stał demon. To wszystko było popieprzone...

- Zabrakło ci języka w gębie - jego głos zadziałał na mnie jak kubeł zimnej wody.

- Ja... To niemożliwe - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.

- No nareszcie! Ona mówi! - powiedział z uśmiechem i zrobił kilka kroków w moją stronę.

Dopiero teraz poczułam, że w pokoju czuć dziwny zapach. Zapewne należał do niego. Był podobny do kwiatów, z domieszką spalenizny. Zaczęło robić mi się niedobrze.

- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam, cofając się kilka kroków w tył. Zatrzymałam się dopiero, gdy poczułam za sobą ścianę. Nie miałam możliwości ucieczki, a mój telefon wciąż leżał na podłodze. Zresztą, telefon nic by mi tu nie pomógł, bo jestem pewna, że gdybym tylko wykonała gwałtowniejszy ruch to Hakael przeszkodziłby mi w tym.

- Nie bój się mnie Ellisoo - wypowiedział moje imię, nieco przeciągając ostatnią literę.

- Czego chcesz?

- Hm... Ciebie Elliso - powiedział to zbliżając się do mnie tak, że czułam jego oddech na swojej twarzy. Łzy napłynęły mi do oczu, a strach nie pozwolił się ruszyć. Zacisnęłam powieki i modliłam się, żeby to wszystko było tylko wyobrażeniem.

- Otwórz oczy i spójrz na mnie - nakazał szeptem.

Moje ciało było sztywne jak pal. Nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu, a co dopiero otworzyć oczy i spojrzeć na niego. Toteż przez cały czas pozostałam nieruchoma. Widocznie rozsierdziłam tym mojego "gościa".

- Spójrz na mnie! - wrzasnął i chwycił mnie za ramiona potrząsając mną. Rozpłakałam się i spróbowałam wyswobodzić ręce z jego uścisku. Po chwili szamotaniny, którą i tak przegrywałam, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej. Znów widniał na niej uśmiech. Hakael nachylił się bliżej mnie i wciągnął głęboko powietrze.

- Mmm... Pięknie Pachniesz Elliso - dodał.

- Czego chcesz - szepnęłam, czując, że do moich oczu znów napływają łzy.

- Przecież już ci powiedziałem - odpowiedział, odsuwając się gwałtownie ode mnie i kierując się w stronę fotela, na którym wcześniej siedział. Teatralnym gestem odwrócił się w moją stronę, po czym usiadł zakładając nogę na nogę. Wciąż opierając się o ścianę, starałam się wyrównać oddech i opanować cisnące się do oczu łzy. Demon popatrzył na mnie i ruchem głowy wskazał łóżko.

- Usiądź Elliso. Nie stój tak, to mnie denerwuje - powiedział.

W ciszy spełniłam jego prośbę, siadając sztywno na krawędzi łóżka. Rozejrzałam się dyskretnie dookoła w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym się bronić, ale nic co było w zasięgu mojej ręki nie przypominało broni. Dałam za wygraną i postanowiłam, że jedynym wyjściem jest obserwowanie demona i modlenie się o przeżycie.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytałam zachrypniętym głosem. Odchrząknęłam i ponowiłam pytanie.

Hakael przyglądał mi się przez chwilę, mierząc moje ciało od stóp do głów. Robił to w taki sposób, że ciarki przebiegły mi po plecach.

- Dlaczego tu jestem pytasz? Otóż jestem tu z twojego powodu skarbie.

- Mojego? Ale dlaczego? Ja nic... - znów zbierało mi się na płacz.

TestamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz