Rozdział 47

3.6K 294 4
                                    


Minął tydzień od pogrzebu Elizabeth. Cały ten czas poświęciłam na ćwiczenie swoich mocy. Umiałam mniej więcej nad nimi panować, ale przede mną wciąż była długa droga. Hakael okazał się dobrym nauczycielem, chociaż czasem miałam ochotę płakać. Wciąż nie wiedziałam, jak odnaleźć Luke'a i powoli zaczynałam tracić nadzieję. Siedziałam właśnie nad butelką piwa w kuchni, gdy wszedł do niej Hakael. Rzucił przed mój nos mapę Woodshill i okolic.

- Po co mi to? - zapytałam.

- Jedziemy na wycieczkę - powiedział przewracając oczami.

- Co? - on chyba zwariował.

- Nic. Nie ważne.

Demon usadził się na krześle obok mnie.

- Nie mogę patrzeć dłużej na tę twoją minę - rzucił.

- Jaką minę? O co ci chodzi? - odparłam z wyrzutem.

- Wyglądasz jak zbity pies. Użyj mocy i wyczuj, gdzie jest drogi pan Robins. Mówiłem ci, że czuję go gdzieś niedaleko - powiedział.

Moja nadzieja, nieco się wzmogła. Przysunęłam mapę do siebie. Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć.

- Jak mam to zrobić? - spojrzałam na demona.

- Masz jakąś rzecz, najlepiej ubranie, które należało do Luke'a? - pokręciłam przeczaco głową.

Hakael myślał przez chwilę, po czym odsunął mapę i chwycił mnie za rękę.

- To nie będzie przyjemne - powiedział.

- Ale... - zanim zdążyłam dokończyć zdanie, poczułam jak moje ciało zaczynać miażdżyć się od środka.

Uczucie było wręcz straszliwe. Jedyne porównanie, jakie przychodziło mi do głowy, to tak jakby ktoś jeździł po twoich wnętrznościach małym walcem, miażdżąc je od środka. Z bólu nie mogłam oddychać, a do oczu cisnęły się łzy. Skóra na ciele, sprawiała wrażenie, jakby się kurczyła i zapadała w ciało. Miałam ochotę krzyczeć, myślałam że umieram.

Po kilku sekundach to okropne uczucie zniknęło. Czułam, że stoję o własnych siłach, podtrzymywana delikatnie pod rękę przez demona. Jednak nie byłam tego pewna, bo wciąż miałam mocno zaciśnięte powieki, a spod nich wypływały łzy.

- Otwórz oczy - nakazał Hakael.

Pokręciłam przecząco głową.

- Otwórz oczy, Elliso. Już po wszystkim - dodał.

Stałam dalej, niewzruszona na jego prośby. Bałam się, że jak otworzę oczy, to ujrzę przerażający widok mojego zmiażdżonego ciała. Demon złapał moją twarz w swoje dłonie. Czułam jego delikatny dotyk.

- Spójrz na mnie - wyszeptał.

Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Był blisko mnie, a ja zorientowałam się, że stoję w ciemnym pomieszczeniu. Jedynie światło księżyca przedzierało się przez okna, dając nikły blask. Demon zabrał dłonie z mojej twarzy i dopiero teraz mogłam się rozejrzeć.

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.

- Zabierz, co uważasz za słuszne i wracajmy - odparł w zamian.

Znów się rozejrzałam i uświadomiłam sobie, że jesteśmy w domu Luke'a.

- Jak... Nie rozumiem. Jak się tu znaleźliśmy? - byłam skołowana.

- Przeniosłem nas tutaj. Uznałem, że będzie szybciej - odparł.

- Czyli, ten ból i to uczucie...

- Tak, to była teleportacja. Tak to nazywacie, prawda? Zresztą, ostrzegałem, że nie będzie przyjemnie. Pospiesz się, raczej nie chciałabyś, żeby ktoś nas tu przyłapał. Ja to nic, ale ciebie mogli by zamknąć w więzieniu, za wkroczenie na miejsce zbrodni - wyjaśnił.

- Ale, co mam robić? - stałam nic nie rozumiejąc.

- Dziewczyno! Weź jakąkolwiek rzecz swojego kochasia i spływajmy stąd - odparł.

No tak, potrzebowałam ubrania. Skierowałam się na górę do pokoju Luke'a. W całym domu panowała głucha cisza. Na piętrze weszłam do jego pokoju. Nie świeciłam światła, bo bałam się, że ktoś mógłby je zobaczyć. Poświeciłam sobie jedynie latarką w telefonie. Pokój Luke'a wyglądał dokładnie tak samo, jak go zapamiętałam. Podeszłam do krzesła, na którym leżała czarna koszulka, jego ulubiona. Wzięłam ją w rękę i przystawiłam do twarzy. Poczułam znajomy zapach perfum i poczułam kolejne łzy pod powiekami. Usiadłam na łóżku i wtuliłam się w czarny materiał.

- Odnajdę cię. Obiecuję - szepnęłam.

Otarłam policzki wierzchem dłoni i zeszłam na dół ściskając T-shirt. Hakael stał przy oknie, tyłem do mnie. Na dźwięk moich kroków odwrócił się.

- Masz? - zapytał.

Skinęłam głową i uniosłam koszulkę wyżej, żeby pokazać. Demon skinął głową i podszedł do mnie. I zrozumiałam, że za chwilę znów poczuję to przerażające uczucie miażdżenia ciała.

- Czy musimy? - w moim głosie słychać było strach.

- Nie będzie już tak źle. Za pierwszym razem jest najgorzej - powiedział i sprawił, że znów poczułam to okropne doznanie.

Wcale nie było lepiej, ale też nie było, aż tak źle, jak na początku. Po kilku sekundach znów byliśmy w mojej kuchni. Trzęsącymi się nogami podeszłam do stołu i usiadłam przy nim ściskając koszulkę w rękach. Hakael usiadł przy mnie.

- Co mam robić? - zapytałam.

- Skup się. Połóż jedną dłoń na mapie, a w drugiej trzymaj koszulkę. Postaraj się, aby twoja moc, kierowała twoją dłonią. Staraj się nie rozpraszać i myśl o nim przez cały czas. Może się uda i namierzymy pana Robinsa w ten sposób.

Skinęłam głową i położyłam prawą dłoń na mapie, a w drugiej trzymałam T-shirt. Starałam się oczyścić umysł i myśleć tylko o Luke'u. Z początku nic się nie działo. Siedziałam z nieruchomą ręką i słuchałam tykania zegara. Po chwili jednak, poczułam, że moja moc początkowo kumuluje się w dłoni, w której trzymałam koszulkę, po czym kieruje się delikatnie w stronę dłoni spoczywającej na mapie. Czułam, jak powoli przesuwa się pod moja skórą. Zupełnie tak, jakby nie chciała stracić na sile. Pierwszy strumień dotarł do mojego palca wskazującego i zaraz na jego czubku zatrzymał się, jakby w oczekiwaniu, aż reszta energii dołączy, kumulując się w całości, w tym właśnie rejonie. Czekałam cierpliwie, tak samo, jak Hakael. Żadne z nas się nie odezwało. Nie wiem, ile czasu upłynęło, ale w końcu, mój palec zaczął bezwiednie przesuwać się po mapie, jakby kierowany niewidzialną ręką. Trwało to kilka minut. Mój palec zatrzymał się kilkukrotnie w różnych miejscach, aż w końcu energia, którą w nim czułam, uleciała, wyczerpała się i znikła. Moja dłoń znów bezwiednie opadła na mapę, a ja otworzyłam oczy.

- I co dalej? Nie zadziałało! - jęknęłam.

Demon popatrzył na mnie i uśmiechnął się.

- Mylisz się Elliso - powiedział i ruchem głowy wskazał mi mapę.

Widniało na niej kilka kółek zaznaczonych markerem. Widocznie demon, po każdym moim przystanku, zaznaczał rejon, który wskazał mój palec.

- Co to jest? - zapytałam.

- W tych miejscach był twój kochaś - dodał.

- Ale tu zaznaczonych jest kilka miejsc. Myślałam, ze moja moc pokaże jedno, to którego szukam - to było beznadziejne.

- Widać nasza nowa znajoma się przemieszcza. I to dosyć często. To dlatego twoja moc, nie określiła jednego punktu - odparł.

Wiedziałam, że nie pozostało mi nic innego, jak sprawdzenie każdego miejsca po kolei. Chociaż miałam zamiar zacząć od tego, które moja moc wskazała, jako ostatnie. Może to tam właśnie znajdę Luke'a

TestamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz