- Co mam robić? - zapytałam demona.
Hakael podszedł do mnie i złapał moją brodę w swoją dłoń. Jego twarz znajdowała się tylko kilka centymetrów ode mnie. Czułam odór dymu papierosowego dobywającego się z jego ust.
- Poproś mnie o pomoc - szepnął. Jego oddech drażnił moje nozdrza, więc wykręciłam nieco głowę w drugą stronę.
- Nie. Nie zrobię tego - powiedziałam.
- Wobec tego, twój chłopak i jego babka zginą i zapewne nikt, nawet nie znajdzie ich ciał. Będziesz do końca życia zastanawiać się, czy gdybyś poprosiła o moją pomoc, to sytuacja, w której się znalazłaś potoczyłaby się inaczej - dodał i odepchnął moją twarz.
Wiedziałam, że jego pomoc mogła się przydać, ale z drugiej strony, on był demonem. A co, jeśli blefował? Nie mogłam mieć pewności. Jaką cenę przyszłoby mi zapłacić, jeśli zgodziłabym się na jego propozycję. Moje rozmyślania przerwał głos Hakael'a.
- Więcej nie mam zamiaru cię przekonywać. Dokonałaś wyboru Elliso. Od teraz jesteś zdana na siebie... Ze wszystkim. A wierz mi, będzie tego więcej. To dopiero początek - dodał i po raz kolejny zostawił mnie, rozmywając się w powietrzu.
Zostałam sama w salonie, wokół panowała głucha cisza, a w moje nozdrza uderzał zapach kwiatów, spalenizny i dymu tytoniowego. Ponownie usiadłam na podłodze. Zwiesiłam głowę, pomiędzy podgiętymi kolanami i zastanawiałam się, co robić. Po kilku minutach bezczynnego siedzenia poczułam, że temperatura w pokoju spadła o kilka stopni. Z moich ust dobywały się delikatne obłoki białej pary. Wstałam z podłogi i wyjrzałam na korytarz. Migotanie świateł ustało, ale wciąż czułam zimno. Za moimi plecami coś się poruszyło. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam ducha Evelyn. Stała nieruchomo obok okna. Światło księżyca rozjaśniało jej twarz. Dopiero teraz zorientowałam się, że wchodząc tu, nawet nie zapaliłam światła. Pokój zalewała jedynie poświata księżyca oraz delikatny odblask lamp palących się w korytarzu. Powolnym krokiem podeszłam do Evelyn. Jej twarz wyrażała niesamowity smutek.
- Jesteś Evelyn, prawda? - zapytałam szeptem.
Duch skinął twierdząco.
- Dlaczego tu jesteś? Czy wiesz, co stało się z Lukie'm? - Evelyn ponownie skinęła głową - W takim razie, powiedz mi - poprosiłam.
Evelyn wskazała dłonią biblioteczkę. Popatrzyłam w kierunku jej wyciągniętej dłoni, a potem znów na nią.
- Nie rozumiem - odparłam. Duch zniknął mi z oczu. Rozejrzałam się wokół i spostrzegłam jej postać stojącą obok regału.
Zbliżyłam się do niej.
- Czy jest tu coś, co pomoże mi odnaleźć Luke'a? - zapytałam po raz kolejny.
Evelyn ponownie skinęła głową i wskazała mi książkę leżącą na najwyższej półce biblioteczki. Była to książka "Zabić Drozda" Harper'a Lee. Delikatnie zdjęłam ją z półki i otworzyłam. Po wewnętrznej stronie okładki widniała napisana odręcznie, krótka dedykacja. Odczytałam ją na głos.
" Dla Anastasii, w dniu jej piętnastych urodzin.
M.B."
- Kim jest Anastasia? - zwróciłam się do Evelyn.
Duch spojrzał na mnie i zniknął. Świetnie. Ta informacja, ani trochę nie przybliżyła mnie do odnalezienia Luke'a i Elizabeth. Zabrałam książkę ze sobą i poszłam na górę. W pokoju zapaliłam lampkę i postanowiłam ponownie przewertować strony. Odczytałam po raz kolejny dedykację. Przewróciłam kilka kartek i znalazłam stare, wypłowiałe zdjęcie. Były na nim trzy osoby. Moja babcia, mój ojciec, jako chłopiec i dziewczynka, której nie rozpoznawałam. Odwróciłam fotografię. Na odwrocie zapisano tylko kilka słów. Margaret, Anastasia i Dan Blackwood. Szkocja, 1970 r. Wynikało z tego, że mój ojciec miał na tym zdjęciu 10 lat. Ale wciąż nie wiedziałam, kim była dziewczynka, która stała obok niego. O ile mi wiadomo, ojciec nie miał siostry. Wiedziałabym chyba o tym. Postanowiłam poszukać jakichkolwiek informacji w internecie. Kilka tygodni temu Luke załatwił mi laptopa, więc teraz mogłam z niego skorzystać. Włączyłam komputer i wpisałam w wyszukiwarkę swoje nazwisko. Z początku wyniki wyszukiwania nie pokazały nic szczególnego. Znalazłam kilka zbędnych informacji dotyczących firmy Blackwood Industries, o której nawet nie słyszałam. Następnie był artykuł o Blackwood Mental Care w Stanach Zjednoczonych i kilka wyników o osobach noszących moje nazwisko. Głównie profesorowie wyższych uczelni. Nic o mojej rodzinie. Dziwne, zważywszy na legendy, które krążyły na temat mojej rodziny. Jednak kolejny wynik sprawił, że łzy napłynęły mi do oczy po raz kolejny tego dnia. Był to artykuł dotyczący moich rodziców.
"Blackwood'owie zginęli w trakcie przygotowywania nowego reportażu!
Wczorajszego wieczoru, na terytorium Australii, samochód, którym podróżowali znani na całym świecie reporterzy Dan i Amanda Blackwood'owie uległ wypadkowi. Prawdopodobną przyczyną zdarzenia, była szalejąca w pobliskim rejonie burza. Kilka dni wcześniej para utraciła łączność ze światem. Wysłano ekipę ratunkową, która dziś rano odnalazła wrak samochodu. Prawdopodobnie, kierujący pojazdem Dan Blackwood, stracił panowanie nad kierownicą i przebijając bariery ochronne zjechał ze stromego urwiska. Dan i Amanda Blackwood osierocili sześcioletnią córkę..."
Nie byłam w stanie czytać dalej. Na stronie było zamieszczone również, kilka fotografii z akcji ratunkowej. Nie chciałam tego oglądać, toteż z impetem zamknęłam laptopa. Odłożyłam go na bok i wtuliłam się w poduszki. Byłam totalnie rozbita. Nie miałam pojęcia co robić. Nie wiedziałam, czy Luke jeszcze żyję i nie wiedziałam, jak zacząć go szukać. W końcu, po jakimś czasie zasnęłam, lecz we śnie wciąż słyszałam krzyki Luke'a. Próbowałam go znaleźć, słyszałam jak woła moje imię, a ja błądziłam w ciemności. Na przemian dobiegały do mnie krzyki jego i Elizabeth i czyjś śmiech. Brzmiał przerażająco.
Obudziłam się, dysząc. Moje łóżko wyglądało, jakbym stoczyła na nim bitwę. Za oknem dopiero świtało. Wiedziałam, że już nie zdołam zasnąć, chociaż tej nocy spałam tylko kilka godzin. Wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Wyglądałam fatalnie. Miałam czerwone, zapuchnięte oczy i wielkie cienie pod oczami. Włosy w nieładzie, rozsypały się na ramionach, a cera stała się blada i poszarzała. Musiałam doprowadzić się do porządku bo za kilka godzin musiałam jechać na posterunek policji...
CZYTASZ
Testament
ParanormalWybór czytelników w kategorii Paranormalne w konkursie „Skrzydlate Słowa 2018". Rodzice Ellisy nie żyją od wielu lat. Dziewczyna wierzy w to, że od momentu trafienia do domu dziecka została na świecie sama. Jako wkraczająca w dorosłe życie młoda kob...