Luke wyszedł około szóstej. Oboje z Robertem byli pracownikami ojca Roberta, w firmie remontowej. Pewnie dlatego Robert zaproponował mi pomoc przy odnowie domu. Teraz jednak nie miałam na to siły, czasu ani pieniędzy.
Ja pracę zaczynałam o dziewiątej, miałam więc trochę czasu do wyjścia. Leżałam więc w łóżku pogrążona w myślach. Usiadłam jednak w chwili, gdy przypomniałam sobie o tym co stało się w nocy. Szybkim ruchem odpięłam zatrzask przy bransolecie. Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam na dół trzymając ozdobę w dłoni. Ze stolika zabrałam księgę i usiadłam z nią pod drzwiami werandy na podłodze. Na początku zaczęłam oglądać dokładnie bransoletę. Myślałam, że musi tu być jakaś wypustka czy coś, co otwiera tę przeklętą księgę. Nic. Odłożyłam biżuterię na podłogę obok mojej nogi i zaczęłam dokładnie oglądać okładkę książki. Też nic. Nie miałam pojęcia jak to cholerstwo otworzyć. Może ta postać i cała ta sytuacja mi się przyśniły? Nie, to też bez sensu bo pamiętam to aż nazbyt wyraźnie, zresztą pamiętam jak w środku nocy przebierałam się w dres do spania bo obudziłam się w sukience. Ponownie wzięłam bransoletę do ręki i zaczęłam oglądać ją centymetr po centymetrze. W końcu, po dziesięciu minutach dokładnych oględzin, zobaczyłam, że po wewnętrznej stronie nadgarstka znajduje się otwór. Było to jedno z "odgałęzień", na którym wisiały małe złote listki. W otworze coś było. Wymacałam palcem delikatne zgrubienie z boku. Wcisnęłam. Z gałązki wysunęło się coś, co przypominało mi długą, cienką igłę. Było zrobione z jakiegoś ciemnego, błyszczącego metalu. Igła była zakończona delikatnymi ząbkami. Obejrzałam z każdej strony księgę i na grzbiecie okładki odnalazłam mały otwór. Delikatnie wsunęłam w niego igłę wystającą z mojej bransolety. Usłyszałam szczęk ustępujących zatrzasków. Brzmiało to tak, jakby naraz ustąpiło kilkanaście małych zameczków. Z tą różnicą, że te były niezwykle wytrzymałe. Wyjęłam igłę bransolety i ponownie nacisnęłam malutką wypustkę przez co, igła znów zniknęła wewnątrz jednego z odgałęzień. Drżącymi rękoma zaczęłam otwierać księgę. Tym razem nawet nie musiałam się starać, bo strony otwierały się same, zupełnie jak zwykła gazeta. Pod palcami poczułam małe ząbki wokół okładki. To chyba one nie pozwalały na zaglądanie do księgi, szczelnie zamykając dostęp do niej zwykłym śmiertelnikom. Dziwny był ten zamek, ale spełniał swoją rolę znakomicie.
- Nareszcie! - powiedziałam do siebie z tryumfem. Otworzyłam księgę na pierwszej stronie. Widniał tam odręcznie nakreślony napis "Spiritus diaboli". Ciarki przeszły mnie po plecach, ale przeglądałam dalej. Pod napisem znalazłam również inicjały. A.B. Czyżby Angus Blackwood? Byłam tego niemal pewna. Przewracałam kolejne strony w milczeniu. Na każdych znajdywały się jakieś tajemnicze szkice, odręcznie robione notatki i mnóstwo słów pisanych w nieznanym mi języku. Serie znaków chyba układały się w jakiś logiczny ciąg, którego ja niestety nie byłam w stanie odcyfrować.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwoniącej na górze komórki. Odłożyłam księgę na podłogę i wbiegłam na górę.
- Słucham - powiedziałam zdyszanym głosem, kładąc się na łóżku. Nawet nie zerknęłam kto dzwoni.
- Gdzie ty jesteś?! - po drugiej stronie grzmiał głos niezadowolonej Sam.
- No... W domu - odparłam niepewnie.
- A gdzie powinnaś być? - zapytała poirytowana dziewczyna.
- Yyy... - zerknęłam mimowolnie na zegarek. O Jezu dziewiąta trzydzieści. Jak to możliwe?! Dopiero co była siódma! - O Boże, Sam przepraszam - krzyknęłam do słuchawki zrywając się z łóżka. Normalnie takie spóźnienie nie byłoby problemem, ale dziś mieliśmy kiermasz książki, więc pewnie ludzi było też sporo.
- Pospiesz się Ell, nie daję rady, a jest dopiero po dziewiątej! - powiedziała Sam zdesperowanym głosem.
- Tak jest szeryfie! Pędzę! - znów krzyknęłam w stronę telefonu, skacząc na jednej nodze podczas próby naciągnięcia świeżo wypranych jeansów.
CZYTASZ
Testament
ParanormalWybór czytelników w kategorii Paranormalne w konkursie „Skrzydlate Słowa 2018". Rodzice Ellisy nie żyją od wielu lat. Dziewczyna wierzy w to, że od momentu trafienia do domu dziecka została na świecie sama. Jako wkraczająca w dorosłe życie młoda kob...