10. Twoje słabości są dla mnie ciosem prosto w serce.

2.6K 184 8
                                    

Marcin do wieczora się do mnie nie odzywa. Ostatecznie, ja też już o nic nie pytam, tylko obserwuję jak chodzi po podwórku za koniem. Po ruchu jego ust, widzę, że żywo z nim dyskutuje, a raczej prowadzi monolog, bo o ile Gad czasem na niego patrzy, o tyle na pewno nie zna odpowiedzi na jego ewentualne pytania. Sądzę, że ta jego propozycja przyjaźni to były słowa rzucane na wiatr, w przeciwnym razie nie traktowałby mnie jak powietrze. Jednocześnie ciągle nie wraca do siebie, a ja go nie wypraszam. Liczę na to, że mu przejdzie i będziemy mogli spokojnie porozmawiać.

Na drugi dzień budzę się sama. Marcin nie przyszedł do mnie w nocy tak jak ostatnio. Mozolnie człapię pod prysznic i przebieram się w czyste ciuchy. Z przerażeniem stwierdzam, że jest siódma rano. Nie wiem jakim cudem obudziłam się tak wcześnie. Parzę od razu dwie kawy. Postanawiam obudzić go i z nim porozmawiać. Chcę, żeby powiedział mi o co mu chodzi bo czysta atmosfera to coś, czego potrzebuję. Nie ma go w salonie, druga nieużywana sypialnia też jest pusta, a kiedy wydaje mi się, że po prostu sobie pojechał, wychodzę na taras. Siedzi na moim ulubionym miejscu. Zauważam dym, czyli znowu jara. Jego nagie łopatki odstają lekko kiedy tak pochylony przesiaduje sam na sam z letnim porankiem.

- O czym myślisz? – Opieram się o futrynę, pozwalając aby świeże powietrze wpadło do domu przez otwarte drzwi. Nie spodziewam się, że mi odpowie, w końcu jest bardzo uparty.

- O życiu – mówi przed siebie. Odwraca do mnie głowę, a po chwili odsuwa się kawałek, w niemym geście zapraszając mnie bym usiadła obok. Robię to.

- A konkretnie? – Delikatnie pocieram ręce bo robi mi się chłodno. On otacza mnie ramieniem.

- O moim życiu.

Nie mówi nic więcej, więc ja też się nie odzywam. Ten jego spokój i smutek zaczyna mnie niepokoić i jednocześnie przerażać.

- Pogniewałeś się o Igora?

Wzdycha cicho, wypuszczając z ust kłęby dymu. Bierze mnie za rękę i zmusza bym wstała razem z nim.

- Zrobić ci kawy?

- Już zrobiła. – Wchodzimy do domu, zostawiając otwarte drzwi. Może nie wpadnie za wiele much. Gadzina siedzi w stajni, więc wszystkie powinny być tam razem z nim.

Wchodzę za Marcinem do kuchni i obserwuję jak upija łyk gorącego napoju, po czym słodzi sobie dwie łyżeczki.

- To nie fair, że unikasz tematu. – Buntowniczo zaplatam ręce na piersiach. Przez jego twarz przebiega grymas, ale kiedy patrzy na mnie, lekko się uśmiecha.

- Przepraszam. Wczoraj miałem doła i nie chciałem z tobą gadać, bo... – Bierze głębszy oddech. – Wiem, że nie mógłbym się powstrzymać, a nie chcę ci pieprzyć życia. Obiecałem.

- Chodzi ci o seks?

- O uczucia.

- Uczuć między nami nie ma już od dawna.

- Może w tobie – mówi obojętnie. Denerwuje mnie tym.

- Ile ty masz twarzy, co? Najpierw pieprzysz mi o tym, że chcesz dla mnie dobrze, a teraz próbujesz wywołać wyrzuty sumienia? Marcin, nie będę z tobą, niech to do ciebie dotrze. Nigdy. – Chcę wyjść z kuchni, ale szybko zatrzymuje mnie, łapiąc za rękę.

- Nie chce, żebyś ze mną była. – Mocno zaciska palce na moim nadgarstku. – Mówiłem prawdę. Chcę, żebyś była szczęśliwa z kimś innym. – Odwraca głowę, a ja patrzę w tym samym kierunku, dostrzegam że wylał trochę kawy. – To, co do ciebie czuję trochę mi to utrudnia, ale nie wątp, że chcę twojego szczęścia.

- Dlatego wczoraj nie odzywałeś się cały wieczór?

- A wolałaś się upić i wylądować ze mną w łóżku, żeby zapewnić mnie, że ciągle masz słabość?

Potrzebuję byś mnie kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz