31. Dla kogo jesteś, jeśli nie dla mnie?!

2.7K 195 10
                                    

Budzę się na kanapie. Kiedy podnoszę swoje ciało, czuję, że potwornie oboli mnie kark. Zaraz się tam dotykam i masuję, jecząc przy tym i wykrzywiając twarz. Wzrokiem ogarniam otoczenie i dostrzegam, że jestem zupełnie sama. Ja i obrzydliwy bałagan.

- Nie mam siły - mamroczę, z powrotem opadając na kanapę. Szyja tak mnie boli, że kwękam żałośnie. Mielę suchym językiem i mrugam kilkakrotnie. Suszy mnie jak diabli, więc postanawiam zawlec się do kuchni.

- O - mówię gdy widzę cały komplet moich przyjaciół. Beata siedzi obok Nathaniela i Daniela, a Olek nieco z boku opiera głowę o stół. - Cześć - mruczę i kieruję się do lodówki. Drapiąc się po ramieniu, próbuję zlokalizować coś do picia, ale patrzą na mnie tylko smutne półki. O, jedynie smalec jest... i to resztki. - Wszystko wypiliście. - Odwracam się do nich. Tylko Nathaniel mnie obserwuje.

- Masz, zostawiłem ci. - Podnosi szklankę z sokiem. Podchodzę do niego.

- A ty?

- Napiłem się już - odpowiada zupełnie spokojnie. Wypijam duszkiem, jak dobrze.

- Dziękuję. - Ostrożnie spoglądam w jego niebieskie tęczówki. - Chociaż ty o mnie pomyślałeś. Prawdziwy przyjaciel. - Wymownie patrzę na resztę, ale mało ich to obchodzi. Wszyscy wyglądają jakby mieli kaca.

- Zjadłbym coś - Daniel mruczy smutno, a Betka zerka na niego i uśmiecha się od ucha, do ucha.

- W lodówce jest pusto - mówię to, co pewnie sami zdążyli zauważyć. - Możecie mi powiedzieć jak to się stało, że nie ma nawet masła?

Daniel się śmieje.

- Wczoraj był atak na jedzenie. Jakieś resztki chleba z samą margaryną, co nie, Olek? - Milczący do tej pory blondyn jęczy pod nosem. - On ci wszystko wyjadł.

- Weź, proszę cię. - Olo trzymając się za brzuch podnosi się z miejsca i szybko wychodzi z kuchni.

- Co mu jest? - pytam ich.

- Zatruł się chyba. - Daniel obojętnie wzrusza ramieniem, a potem ściąga Beacie jakiś niewidoczny paproch z bluzki. Robi mi się szkoda Olka i idę za nim. Nie słyszę żadnych odgłosów, że wymiotuje, więc pukam leciutko.

- Co? - Pada zza drzwi. Lekko je uchylam.

- Bardzo źle? - pytam, obserwując jak mój przyjaciel siedzi przy muszli.

- Średnio - mamrocze, po czym spłukuje wodę. Każę mu wstać i trzymając go pod rękę, sadzam z powrotem w kuchni, na krześle. Podaję mu szklankę z zimną, przegotowaną wodą. Biorę sobie krzesło i siadam na przeciwko niego.

- Napij się powoli. - Pokazuję na szklankę, którą trzyma w dłoni. - Leki ci nie pomagają?

- Jakie leki? - mamrocze a potem siorbie jak małe dziecko.

- Nie brałeś nic wczoraj?

- No proszę cię. - Spogląda na mnie karcąco. - Zniknęłaś gdzieś, a oni zostawili mnie samemu sobie i cholera wie co robili. - Spoglądam na Beatę, rozmawiającą cicho z Danielem i prostuję się na krześle. Ponad ramieniem Olka widzę, że Nathaniel też na nich patrzy, a potem spogląda na mnie i powoli unosi jedną brew. Ma bardzo śmieszną minę. Myślę o tym, co powiedział przez chwilą blondyn. Faktycznie wczoraj jak przyszłam do salonu to powiedzieli mi, że Olo śpi w mojej sypialni, więc już nie chodziłam tam i nie przeszkadzałam mu. Opieram się o stół, spoglądając na swojego najstarszego przyjaciela.

- Daniel? - przerywam im tą rozmowę, a oni jednocześnie na mnie patrzą. - Dałeś wczoraj leki Olkowi?

- No?

Potrzebuję byś mnie kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz