41. Chory na Ciebie

2.5K 175 8
                                    

- Co? – Gapię się na Beatę. To jedno zdanie uparcie dzwoni mi w uszach i nie wierzę... Ja normalnie w to nie wierzę.

- Mam roman...

- Nie kończ – ucinam. Biorę głęboki oddech. Romans z Danielem... Ona ma romans z Danielem. Nagle przed oczami mam te wszystkie sytuacje, kiedy rozmawiałam z nią na tematy związków. – To ta twoja fantazja? – nie mogę powstrzymać kpiny. Zapłakana, mruga szybko, a jej nogi robią krok w moim kierunku. Odsuwam się i czuję na ramieniu dłoń Nathaniela. Strząsam ją, jednocześnie się odwracając i posyłam mu takie spojrzenie, żeby zrozumiał. – Wiedziałeś – mówię tylko, a jego skruszona mina daje mi porządnego kopa. Czuję, że muszę się napić, a oni stoją jak wmurowani, więc nie oglądając się na nich, idę do salonu. Z barku wyciągam butelkę czerwonego wina. Jest otwarta, więc bez problemu nalewam sobie trochę do szklanej, błyszczącej lampki.

- Sara, brałaś leki. – Jego ostrzegający ton lata mi w tej chwili koło tyłka. Pociągam łyk alkoholu i czuję jak przyjemny płyn oblewa mi gardło. Gapię się w ścianę, a mimo tego widzę, że stoją w wejściu. Obok siebie. Dwie osoby, którym ufałam bezgraniczne zrobiły sobie ze mnie kpiny, a gdyby jeszcze był tu Daniel, od razu dostałby butelką. W tym momencie skreśliłam go definitywnie, bo nie dość, że nie powiedział mi kompletnie nic o tej sprawie z Marcinem, to jeszcze kłamał, patrząc mi w oczy.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, chociaż ty? – Spoglądam na Nathaniela, a w głosie nie potrafię zatuszować żalu. – Macie pojęcie jak źle się teraz czuję? – Przenoszę wzrok z jego twarzy, na twarz Beaty. – Ja naprawdę jestem takim złym człowiekiem, że nie wolno mi nic powiedzieć? Nie zasługuję, żeby chociaż trochę być w waszym życiu? – mówiąc to, patrzę wprost na Betkę. Pod powiekami wyczuwam łzy. – Ty w moim byłaś...

- Sara... – mówią prawie jednocześnie i speszeni patrzą na siebie. - Sara. – Nath wyciąga do mnie rękę. – Zrozum, to nie jest moja sprawa. Przecież powiedziałbym ci. Mogłem z nimi tylko rozmawiać, żeby zrobili to sami.

Rozumiem go. Właściwie nie wiem dlaczego tak czuję. Mogłabym się wściec i w ogóle, a wołałabym się do niego przytulić. To mnie zaskakuje, bo dotychczas obwinianie go przychodziło mi z łatwością.

Cały czas milczę, nawet wtedy, kiedy Nath podchodzi do mnie i wyjmuje mi kieliszek z dłoni. Czuję jego uspokajające ramiona i ciepło ust na skroni. Zamykam oczy, wyglądając pewnie jak oaza spokoju, ale w środku szaleje mi tornado emocji.

- Zostaw nas same – mówię cicho i przelotnie zerkam na niego.

- Powinnaś się położyć.

- Chyba nie sądzisz, że dam radę uciąć sobie drzemkę, kiedy moja najlepsza przyjaciółka wywinęła mi taki numer – mój ton jest tak ostry, że na jego twarzy przez chwilę maluje się zdziwienie. Posłusznie odsuwa się i wychodzi na korytarz. Opiera się o ścianę, mając dobry widok na nas obie, co kwituję tylko uniesieniem brwi. Może chce być w pogotowiu, bo boi się, że zrobię krzywdę Beacie? Nie zamierzam. – Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? – zwracam się do niej, jedną ręką opierając się o barek, a drugą zatrzymując na biodrze.

- Bałam się – mamrocze pod nosem. Ciągle wypływają jej pojedyncze łzy, co mnie rusza, chociaż tego nie chcę. – Sara, po tym co przeszłaś z Igorem... Pamiętam co czułaś! – rozpacza, a ja jej pozwalam. Niech wreszcie cholera, zacznie gadać. – Jak miałam ci powiedzieć, że wskoczyłam do łóżka żonatemu mężczyźnie, w dodatku twojemu przyjacielowi! Co byś o mnie pomyślała?! Sama złorzeczyłam na Igora i sama chciałam zrównać go z ziemią, a później. – Bierze szybki, mocny oddech. – To uderzyło we mnie tak nagle. Nie wiedziałam co robić! Więc najprościej było cię okłamać...

Potrzebuję byś mnie kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz