Usiłuję nie myśleć o tej istocie, umieszczonej tam, na moim podwórku. Idę się uczesać bo przez to gorąco, włosy schną mi bardzo szybko i wyglądam teraz jak szczotka do kibla. Wchodzę do łazienki i przecieram lustro, na którym zostały zacieki. Mrugam i przez chwilę przyglądam się sobie. Nie wyglądam jak ktoś wyprowadzony z równowagi. Jestem dziwnie spokojna, jak na fakt, że dzisiaj jakiś typek przywiózł tu konia. Prycham i kręcę głową, ciągle nie mogąc w to uwierzyć. Zaczynam siłować się z włosami, próbując rozplątać suche kołtuny. Wszystko jest dzisiaj nie tak, a ta sobota nie wygląda jak każda i to najbardziej mnie irytuje. Nie lubię zmian, nienawidzę niespodzianek.
Jeszcze przez chwilę gapię się na siebie, a konkretnie na swoje niebieskie oczy. To kolejny mój czuły punkt. Oprócz sympatii do sprzątania i bzika na punkcie trawnika, mam też słabość do niebieskich tęczówek. Mięknę jak facet ma takie oczy. To według mnie najcudowniejszy kolor. Przypominam sobie tego mężczyznę, z którym mijałam się w biurze i zaraz nie mogę powstrzymać uśmiechu. Niebieski, niebieski, niebieski...
Biorę się za sprzątanie, bo ta czynność zawsze pozwalała mi się uspokoić. Wycieram blat w kuchni i ścielę łóżko w sypialni, odkurzam. Szereg czynności, które robię prawie codziennie, dlatego już po chwili nie mam roboty. Przypominam sobie o balustradzie i uśmiechnięta już biegnę tam z naręczem środków czyszczących. Ledwo wychodzę, słyszę rżenie. Zastygam w bezruchu i odwracam głowę w jego kierunku. Gapi się.
- W nosie cię mam – mamroczę pod nosem i klękam przy drewnianej poręczy. Dokonuję odkrycia w postaci brudnej kreski od linki i skrupulatnie ją usuwam. Słońce odurza mnie swoim gorącem, ale to nie jest teraz ważne. Brudna kreska schodzi szybko. Zbyt szybko.
Denerwuje mnie fakt, że znowu nie mam co robić, więc odnoszę detergenty i wychodzę na taras żeby zapalić. Nigdy nie palę w domu, bo szkoda mi mebli. Kolejny raz na siebie patrzymy, a we mnie rośnie jakiś niezrozumiały bunt. Im dłużej to zwierzę tu jest, tym bardziej go nie chcę. Czuję, że niechęć zaczyna rosnąć w siłę, a co za tym idzie, ta istota nie będzie miała u mnie dobrego życia. Przypominam sobie o dokumentach, które dał mi ten chłopak. Podczas sprzątania, położyłam je na stole w kuchni, więc tam też się udaję. Zabieram teczkę ze sobą i ruszam na taras. Siadam na swoim ulubionym miejscu, na krawędzi podłogi, a nogi kładę na niższym z dwóch stopni. Z kieszeni wyciągam ten list.
- Zobaczmy – mamroczę. - Wedle mojej ostatniej woli... ble, ble, ble... Gregory należy co Ciebie. – Gregory – śmieję się głupio. Kto daje tak na imię koniowi? Czytam dalej i dochodzę do wniosku, że ja nie poznałam żadnej Małgorzaty na pogrzebie rodziców. Chociaż... byłam w takim stanie, że mógł mnie odwiedzić nawet sam Anthony Hopkins i nie zwróciłabym na niego uwagi.
- Wiem, że jesteś sama i kochasz zwierzęta? – Wie, że kocham zwierzęta? Coś się kobiecinie pomyliło. Może było tak kiedyś, ale gdyby wiedziała cokolwiek o mnie teraz, w życiu nie dałaby swojego "ukochanego Gregorego" pod mój dach. I ten dar?
- Boże. – Miętolę kartkę w dłoni. – Ta kobieta była chora psychicznie.
Gadzina kolejny raz się odzywa, co sprawia, że znowu na niego patrzę. Irytują mnie te jego dźwięki. To jakiś potwór. Nigdy w życiu nie miałam do czynienia z koniem i nie mam zamiaru tego zmieniać. Otwieram papierową teczkę i wyjmuję z niej paszport i jakąś metrykę.
- Gregory, syn Iluzji i Estragena – zaczynam się śmiać. Czy coś mnie jeszcze bardziej zaskoczy? – Ty, Gadzina?! – wołam do tego potwora. – Twój stary nazywał się prawie jak damski hormon!
Ktoś z boku pewnie stwierdziłby, że mam nierówno pod sufitem, ale życie w pojedynkę wyrobiło u mnie dosyć specyficzne poczucie humoru. O nie, dopóki tu jest, ja na pewno nie będę mówić do niego Gregory, to jest Gad i już tak pozostanie.
CZYTASZ
Potrzebuję byś mnie kochał
Roman d'amourSara mieszka w małej miejscowości, pod Łodzią Można by rzec, że materialnie ma wszystko bo pełne konto w banku, piękny dom Brakuje jej najważniejszego Kogoś, kto będzie ją kochał Tajemnicza przesyłka, to początek zmian, także nowej, przyciągającej...