48. Mokra, słodka zemsta (+18)

2.9K 180 7
                                    

Wycieram swoje ciało miękkim ręcznikiem i spoglądam na siebie w lustrze. Uśmiecham się leciutko, nakładając przepięknie pachnący cytrusami, balsam. Ściągam gumkę do włosów, która mocno trzymała je na czubku głowy, chroniąc przed zamoczeniem. Teraz kaskadą opadają na moje plecy, przyjemnie mnie łaskocząc. Przechodzi mnie gęsia skórka, sama nie wiem czy z chłodu, czy z ogarniających głowę, erotycznych myśli. Biorę w dłoń granatowy, satynowy szlafrok i zamykam oczy, powoli otulając nim plecy. Długością sięga mi do połowy uda. Wystarczająco, żeby ukryć i jednocześnie zachęcić. Muszę być ostrożna, bo Lilly ciągle u mnie mieszka. Dobrze, że chociaż Leo i Beata się zmyli. Niemiec zaprosił ją na kolację, a ona ochoczo się zgodziła. Coś mi się wydaje, że to jednak nie były żarty. Może na razie to tylko badanie siebie nawzajem, ale ewidentnie coś tam się powoli kluje.

Zabieram z szafki czerwoną, jedwabną wstążkę i chowam ją do kieszonki. Powoli wychodzę na korytarz. Moje bose stopy dotykają chłodnego drewna, co wywołuje we mnie bardzo przyjemne uczucia. Cały czas w głowie mam bardzo ciekawe, wyuzdane obrazy z Nathanielem w roli głównej i to rozpala mnie do czerwoności. Między nogami czuję wilgoć i muszę się powstrzymywać, żeby nie włożyć tam dłoni.

Idę do salonu, gdzie on i Lilly oglądają telewizję. Podchodzę do nich od tyłu i opieram się skraju, zaraz przy jego głowie. Odwraca się i tym samym jego wzrok w pierwszej kolejności skupia się na moich delikatnie odsłoniętych piersiach.

- Co oglądacie?

- Program o pawianach – Lilly mamrocze, wciskając pilot i pokazując mi tytuł, ale mimo, że zapytałam, aktualnie mało mnie to interesuje.

- Zmęczony? – szeptem pytam Nathaniela, który odrywa wzrok od moich piersi i patrzy tym razem prosto w oczy. Wzdycha cichutko co przyprawia mnie o maleńki uśmieszek.

- Lilly, pójdziemy się położyć – rzuca do siostry.

- Dobra – ta odpowiada nawet na mnie nie patrząc. – Mogę laptopa? – Jednak spogląda.

- Jasne. – Widzę, że Nathaniel poszedł do łazienki, więc włączam nastrojową muzykę i ustawiam ją jedynie na sypialnię. Wchodzę do środka. Czekam na niego, oparta o ścianę, a że bardzo się niecierpliwię, zamykam oczy i zaczynam powoli się pieścić. W głowie mam tylko jego napięte, męskie ciało, które tak bardzo chciałabym już mieć w sobie. Wiem, że to nie wydarzy się zbyt szybko i czeka nas długi wieczór, ale fantazjowanie na jego temat to teraz moje hobby.

Uda robią mi się mokre i lepkie, kiedy tak sama delikatnie się zabawiam. Mrowi mnie cipka, stęskniona jego stanowczego dotyku. Muszę zabrać ręce, bo to grozi orgazmem, a przecież tego nie chcę. Pamiętam co sobie obiecałam – małą słodką zemstę, ale najpierw muszę sprawić, żeby mi zaufał. Wyjmuję wstążkę, podwijam szlafrok i zawiązuję ją sobie na szczycie uda. Mocno gryzę się w wargę gdy materiałem niechcący pieszczę wrażliwą skórę. Nie wiem jak ja to wytrzymam i czy mój plan się powiedzie.

Kiedy Nath wchodzi do sypialni, od razu zamykam za nim drzwi. Odwraca się i uważnie lustruje moją postać, a ja odpinam szlafrok i poruszam ramionami, pomagając mu spaść z pleców.

- Niespodzianka – szepczę zmysłowo, a on szeroko się uśmiecha. Jestem taka rozchwiana, że boję się potknąć o własne nogi, dlatego kiedy idę zapalić lampkę, stąpam bardzo ostrożnie. – Usiądziesz? – pytam go z lekkim uśmiechem i pokazuję na stojące w kącie krzesło. Bez słowa to robi, a jego oczy świdrują mnie uporczywym spojrzeniem.

- Co za wspaniały prezent – mruczy niskim tonem, kiedy gaszę główne światło i powoli zmierzam do niego. Uśmiecham się zalotnie. Zupełnie naga, z zawiązaną na udzie wstążką, obchodzę krzesło na którym siedzi. Dłonią dotykam jego klatki piersiowej, głaszczę ją i wzdycham z zadowoleniem. Nie mija chwila, kiedy pozbawiam go koszulki.

Potrzebuję byś mnie kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz