43. Świat się ocknie, a my nauczymy się, jak być... Być niekompletnym

2.6K 174 8
                                    


To straszne.

To, co sobie uświadamiam, gapiąc się na swoje lustrzane odbicie, sprawia, że pomiędzy wargami robi mi się mała szpara, a oczy otwierają się szeroko. Rumiane policzki palą mnie, a kiedy ich dotykam tylko się w tym upewniam. Kolejny raz uzależniłam się od czegoś.

- Uzależniłam się od seksu – mamroczę do siebie i na chwilę zamykam oczy. Prawda jest taka, że nigdy nie było mi tak dobrze, jak z Nathanielem. Nigdy – zastanawiam się przez chwilę... Nie no, naprawdę nigdy. Wzdrygam się lekko, bo mam wrażenie, że na ciele jeszcze czuję jego dotyk, że wilgoć jego warg, dalej tworzy ślad na mojej szyi, że jego ciało, dalej pali mi skórę. Zaczynam na nowo się podniecać i szybko odganiam te myśli. Nie możemy się cały dzień bzykać, niczym niewyżyte króliki. Raz, rankiem wystarczy, prawda? To nic, że zaczęłabym wszystko od nowa...

Muszę zjeść coś, nakarmić Arbuza. Przeżyć ten dzień jakoś produktywnie – zrobić coś, dać coś od siebie. Może pora znowu poszukać sobie pracy? – Krzywię się, bo jakoś nie za bardzo mi się chce podejmować nowe zatrudnienie. Wydaje mi się, że nic niezwykłego się nie zdarzy, jeśli posiedzę trochę w domu.

Wzdychając, z roztargnieniem rozczesuję włosy i nakładam delikatny makijaż. Odświeżona i ciągle myśląca tylko o jednym, idę do kuchni, gdzie spodziewam się zastać Nathaniela z Leo. Tak też jest, a to, że mój nowy kumpel trzyma w ręku patelnię, sprawia, że przystaję, obserwując go z uwagą.

- Pfannkuchen? – mówi, powodując, że w skupieniu zastanawiam się o co mu chodzi.

- Leo smaży naleśniki. – Nath porusza się na krześle, ściągając tym moją uwagę. Rzucam okiem jak materiał koszulki napina mu się na rękach i z powrotem spoglądam w jego oczy. Widzę, że trudno będzie się opanować, żeby nie powtórzyć tego, co robiliśmy jakieś pół godziny temu.

- Tylko nie puść mi kuchni z dymem. – Uśmiecham się leciutko i siadam naprzeciwko bruneta. – Ale poproszę. Z chęcią zobaczę jak ci to wyszło.

- On potrafi gotować. – Nath nachyla się nad stołem. Splata ze sobą palce u dłoni, wspierając ręce na blacie i patrzy wprost na mnie. – Głodna? – mruczy cicho. – Zmęczyłem cię. – Posyła mi lekki, uwodzicielski uśmieszek.

- Nie tak bardzo, jakbyś chciał – szeptem odpowiadam mu zuchwale i kątem oka zerkam na Leo. Nath bierze moją dłoń i pociera o nią kciukiem. Ma taką zadowoloną minę, że nie mogę powstrzymać uśmiechu, a po chwili już chichoczę. Zapach smażonego ciasta wypełnia całą kuchnię, a obok nas ląduje talerz z naleśnikiem.

- Jedz – Leo rozkazuje, a my odwracamy do niego głowę. – Nie będziesz mieć siła kszykać – mrużę oczy, zerkając na Nathaniela.

- O co ci chodzi? – pytam, lekko rozbawiona.

- Szczekacie jak dwa piesy cały rano. – Wydaje z siebie dźwięk skrzywdzonej małpy. Prycham śmiechem i szybko zamykam sobie usta dłonią. Nie patrzę na Nathaniela, bo boje się, że wybuchnę nieograniczonym rechotem. – To nie jest śmieszne. – Leo mrozi mnie spojrzeniem. – Jeden i druga kłamaczka. – Posyła wymowne spojrzenie mojemu mężczyźnie. – Ty robisz cyrka jak... – Wydaje się szukać odpowiedniego słowa. – Whipster.

Nath odpowiada mu coś po niemiecku, a po chwili już dyskutują zawzięcie. Leo grozi mu palcem, a ja nie rozumiem ani jednego słowa, które pada w tym pomieszczeniu.

- Przepraszam! – przerywam im. – Czy w moim domu możecie rozmawiać po polsku? – Patrzę to na jednego, to na drugiego – To trochę nie w porządku, że nic nie rozumiem.

- Oczywiście. – Nathaniel prostuje się na krześle. – Słyszałeś? – pyta Leo, pokazując na mnie dłonią.

- Jasna sprawa! – Tamten wygląda, jakby się wkurzał. – Mówiłem mu, szeby się do pracy wziął – Leo zwraca się do mnie. – Szeby zachował się jak meszczyzna.

Potrzebuję byś mnie kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz