20. Ona i jej idealny chłopak.

2.5K 184 13
                                    


Otwieram oczy i patrzę wprost na śpiącego szefa. Wystraszona, zaczynam głośno piszczeć, a ręce szukają kołdry i przyciskają ją do piersi, nie zwracając uwagi czy trzeba coś zasłaniać, czy nie. On gwałtownie się rozbudza i zaskoczony patrzy na mnie, a ja przestaję się drzeć. Widzę, że siedział na ziemi, oparty plecami o łóżko, czyli nie spał ze mną. Matko kochana jaka ulga.

- Co pan tu robi? – dukam, witając się jednocześnie z suchością w gardle, bólem głowy i mocnym bólem brzucha. Zaglądam pod kołdrę i widzę, że jestem w wczorajszych ciuchach.

- Spałem, chyba – mamrocze. Wygląda na zaskoczonego. Powoli podnosi się z ziemi i przeczesuje dłonią włosy. Z chęcią zadałabym mu teraz wiele pytań, ale w głowie mam pustkę, do tego ten ból... Robi mi się niedobrze.

- Przepraszam – bąkam i zrywam się z łóżka, bo już wiem co się święci. Wpadam do łazienki i klękam przy sedesie, pozwalając by torsje zawładnęły moim słabym ciałem. Robi mi się zimno i gorąco, po plecach przebiegają dreszcze, a kiszki kurczą się boleśnie, jakby popychały żołądek do kolejnych śmiałych tańców. Łzy wychodzą mi z oczu i modlę się, żeby to uczucie minęło tak szybko jak się zaczęło. Na próżno.

Kiedy kończę wymiotować, nie mam siły żeby wstać, więc tylko podnoszę się, przytrzymując się sedesu i spuszczam wodę. Powracam do poprzedniej pozycji, licząc na to, że ta słabość zaraz zniknie. Zatrułam się i ze wszystkich chorób jakie nieraz dane jest mi przechodzić, tej nienawidzę najbardziej.

- Sara? – Słyszę jego głos, a po sekundzie delikatne pukanie do drzwi. Opadam na tyłek i podczołguję się na nim pod ścianę. Chłód kafelków przynosi chwilową ulgę. – Wszystko w porządku?

- Otwarte – dukam i spoglądam na drzwi, które powoli się uchylają. Nathaniel widząc, że siedzę na podłodze, zaraz do mnie dopada.

- Co się stało? – Jego dłoń dotyka mojego czoła, a minę ma poważną. – Jesteś blada jak ściana. Co ci jest?

- Zatrułam się – mamroczę i odpycham go, bo znowu muszę zwymiotować. Mało mnie teraz obchodzi to, że patrzy na mnie mój szef. Jedyne czego pragnę to przepędzić to okropne uczucie słabości i umyć zęby. Mamrocze coś, czego nie słyszę, a po chwili jego duża dłoń dotyka moich pleców. Czeka aż skończę, po czym pomaga mi się podnieść, ale nie ma takiej siły, która wygoniłaby mnie teraz z łazienki. Czuję, że to jeszcze nie koniec.

- Zostaniesz sama na chwilę? – pyta takim miękkim tonem, że spoglądam na niego, by upewnić się, że to ciągle on. – Przyniosę ci jakąś wodę i może lek.

- Dam sobie radę – przytakuję bo naprawdę nie chcę, żeby się mną zajmował. Od pięciu lat jestem sama dla siebie opiekunką i jak widać ciągle żyję.

Wychodzi szybkim, zdecydowanym krokiem, a ja łapię się zlewu i patrzę na siebie w lustrze. Rozczochrane włosy, ogromne cienie pod oczami, blada twarz. Wyglądam jak jakaś królowa zimy, albo po prostu jak trup, zombie, wampir czy inne cholerstwo. Przepłukuję usta wodą i powoli myję zęby. Brzuch jeszcze boli, ale mam wrażenie, że te skurcze są mniejsze. Ciągle mam zmiany temperatury, a przez kilka sekund tak mi się kreci w głowie, że zamykam oczy i zaczynam się modlić, żeby mnie już puściło.

Kiedy Nathaniel wraca, od razu do mnie przychodzi i pomaga mi przedostać się do sypialni. Siedzę na łóżku ze spuszczoną głową, podpieraną jedną, słabą ręką.

- Weź to. – Podtyka mi szklankę z tabletką, więc prostuję się i zabieram mu te rzeczy, nie pytając nawet co to za lek, bo wszystko mi jedno. Mógłby mnie nawet dobić.

Potrzebuję byś mnie kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz