Rozdział 23. Dużo Razy Ją Zostawiłem

500 19 2
                                    

*Piotrek*
Obudziłem się tuląc moją narzeczoną.
Miałem wrócić do domu, ale nie mogłem jej zostawić samej. I tak już dużo razy ją zostawiłem. Dałem jej buziaka w czoło i dotykam jej brzucha. Za kilka miesięcy będę tatą.
Nie mogę sobie tego wyobrazić, że ona jednak dała radę mnie tak zmienić.
Wstałem i ubrałem się. Poszedłem do piekarni po świeże bułki i wróciłem do mieszkania.
Zrobiłem śniadanie i herbatę. Po chwili wstała.
- dzień dobry królewno
- cześć rycerzu na białym koniu
Pocałowaliśmy się.
Zaśmialiśmy się.
Zjedliśmy śniadanie.
- pojedziemy do mnie. Ogarnę się jakoś i pojedziemy wszystko pozałatwiać.
- Oki, ale pozwól, że najpierw ja się przyszykuje
- ok
Poszła się szykować a ja usiadłem na kanapie.
*Martyna*
Po jakiejś chwili byłam gotowa i poszliśmy do auta.
- kochanie kiedy masz do ginekologa?
- jutro. A co?
- pójdę z tobą.
- Oki
Wsiedliśmy i jedziemy do Piotrka.
- Piotruś a ty masz rodzeństwo?
- mam. Dwóch braci.
Są starsi ode mnie i obrazili się na mnie oto, że rodzice bardziej się mną obchodzą niż nimi. Ale to przecież nie moja wina.
- no nie twoja. Nikogo. Po prostu nie potrafią zrozumieć i są zazdrośni
- właśnie
Po chwili byliśmy na miejscu.
Poszedł się ogarnąć.
- napije się wody, mogę? - pytam z słodkimi oczkami
- pewnie. Jeszcze się pytaj - zaśmiał się
Napiłam się i usiadłam przy blacie.
Po chwili przyszedł do mnie i jeździ palcem po moich bokach. Dotyka mojego brzucha.
- moje dwa skarby.
Już na zawsze
Przytuliliśmy się mocno.
- Chodź idziemy załatwić nasz ślub
- ok. To będzie najpiękniejsze dzień w moim życiu
- mój drugi.
Pierwszy był jak cię poznałem
Uśmiechnęliśmy się i poszliśmy do auta. Pojechaliśmy do księdza i uzgodniliśmy datę ślubu.
10 lipca o godzinie 16.
- to co moja przyszła żono? Idziemy szukać jakieś sali weselnej
- yhym
Pojechaliśmy do domu Piotrka i szperamy w internecie.
- o Jezu jakie to nudne - Piotrek ziewa
Zaczęliśmy się śmiać.
- musimy. Nie mamy wyjścia.
- mamy tylko miesiąc
Zaczęliśmy się śmiać. Szukam a on je moje włosy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz dobre włosy. Szukaj a ja między czasie ci trochę zjem.
- a do ślubu pójdę Łysa
Zaczęliśmy się śmiać.
- znalazłam
- no to pokaż
- na zdjęciu piękna.
- i wogóle piękna
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co jedziemy. Zarezerwujemy na 10 lipca i mamy wolne
- yhym. Jak będzie wolna
- będzie
- skąd wiesz?
- bo ja tak mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- Strzelecki mówi i tak ma być
- dokładnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do auta i pojechaliśmy do tej restauracji.
Wysiadł i otworzył mi drzwi.
- hi hi zdążyłem wkońcu
Zaczęliśmy się śmiać.
Podał mi rękę i wysiadłam.
- dobra teraz udajemy, że jesteśmy normalni - mówię
- czyli na codzień jesteśmy nienormalni, tak?
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do środka.
- dzień dobry
-. Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
- chcieliśmy się spytać czy jest możliwość zarezerwowania sali na 10 lipca?
- no to musimy przejść do biura
Zapraszam
Chwyciłam Piotrka za rękę i poszliśmy za właścicielką.
- 10 lipca, tak?
- tak.
- jest wolny.
Rozumiem, że rezerwujemy?
- tak tak.
- na jaką okazję?
- ślub - wyprzedziłam Piotrka
- dobrze. Proszę o podpisy
Podpisaliśmy się. Piotrek wpłacił zaliczkę.
- to tak. Do tygodnia musimy dostać liczbę gości. Jak mają być osadzeni i wystrój oraz jedzenie. To wszystko proszę wybrać z menu. Tort we własnym zakresie. My możemy go przywieźć. Alkohol...
- Alkoholu nie będzie
- no dobrze, to odliczymy
Jednak będzie bar otwarty w razie czego. Można podejść.
No i to wszystko. Zespół na żywo też załatwimy
- dobrze. No to dziękujemy
- ja również dziękuję
Wstaliśmy i podaliśmy ręce.
- dowidzenia
- dowidzenia
Poszliśmy do auta.
- i jak kochanie?
- cudownie
Wsiedliśmy do auta.
- to się cieszę.
Nie jesteś zmęczona?
- nie, ale głodna tak
- no to jedziemy coś zjeść.
Na co masz ochotę?
- na pizze
- ok. Zapnij pasy
- Oki
Zapieliśmy pasy i Piotrek ruszył.
Pojechaliśmy do pizzerii.
Zamówiliśmy i czekamy.
Chwyciliśmy się za ręce.
- kocham cię
- ja ciebie też. - dał mi buziaka w czoło
Przytuliliśmy się mocno.
- pójdziemy do domku i odpoczniesz sobie. - mówi
- chce zobaczyć budowę naszego domku
- no dobrze, ale nie chce cię męczyć kochanie.
- to pojedziemy, tak?
- pojedziemy pojedziemy.
Zjedliśmy pizze i pojechaliśmy na budowę. Hi hi.
*Piotrek*
Założyłem Martynie kask gdyby miało coś spadać na głowę. Oczywiście ja też. Trzymam ją za rękę.
Podeszliśmy do kierownika budowy.
- dobry. Jak tam idzie?
- dobry dobry - uścisnęliśmy dłonie - wszystko dobrze. Jak tak dalej będzie tydzień i dom gotowy
- no i to chciałem usłyszeć
Uśmiechnęliśmy się.
Poszliśmy bliżej.
- dobry - przywitałem się z pracownikami
- dobry dobry
- pracować pracować - szef budowy
Zaczęliśmy się śmiać.
- to my nie przeszkadzamy.
Dowidzenia
- no...
Dowidzenia.
Wsiedliśmy do auta.
- no to teraz pójdziesz odpocząć, tak?
- yyy. Nie jestem zmęczona.
- na pewno? Cały dzień gdzieś jeździmy
- ok. Pójdę
No i wygrałem.


~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz