104. Jak Ja Mogę Być Na Ciebie Zły, Co?

214 15 2
                                    

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
*Piotrek*
Wróciłem z Mateuszem i dziećmi do domu a Martyny nie ma.
- nie będę nigdzie wychodzić - Michalina
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłem szybki obiad i dzwonie do niej. Jednak telefon odezwał się na blacie.
- to się już dodzwoniłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad. Dzieci odrabiają lekcje.
- ja poczekam na mamę - Kuba
- znając twoją matkę to przyjdzie późno. Odrabiaj - mówię
- ale mama to zrobi lepiej
- ale mama za ciebie kartkówki nie napisze. Próbowałem, nie działa.
- z kim ja żyje - Michalina się załamała
- staram się być normalny - mówię
Zaczęli się śmiać.
- tato kupisz mi jednorożca? - Tosia przyszła
- kupię - Wziąłem ją na ręce
- super
- To Teraz potrzebujemy księżniczki. - Martynka
- tata - Antoś
- oooo - małe
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale nie ubieram sukienki - mówię
- ok
Tosia poszła po Martyny kosmetyki i swoje zabawkowe.
- Tosia mama będzie zła
- na ciebie, nie na mnie
Zaczęli się śmiać.
Malują mnie na księżniczkę.
- będę piękniejszy
- o wiele - Tosia
- dzięki
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili mój makijaż był gotowy.
- piękna księżniczka
- czemu ja nigdy tego nie zrobiłam? - Michalina
- jak nie. Ty Mnie w sukienki ubierałaś. - mówię
- aaa.
- dobra nie. Idziemy pograć z księżniczką w piłkę.
- ja tak na pewno nigdzie nie wyjdę.
Mateusz się śmieje
- czemu?
- księżniczka nie gra w piłkę
- aaa
Poszedłem to szybko zmyć.
- i tak zrobiłam zdjęcie - Michalina
- ja też - Kuba
- a co ja będę gorszy - Mateusz
- ej. - mówię i wycieram twarz w ręcznik.
- no co? Mama musi wiedzieć co robiliśmy.
- może lepiej nie. Nie zamierzam iść na zakupy.
- obiecałeś jednorożca. - Tosia
Załamałem się.
- dobra. To jedziemy po jednorożca.
Ogarnąłem się do końca.
Ubrałem maluchą buty i kurtki. Pojechaliśmy do galeriii.
Wziąłem wózek i Wsadziłem do niego maluchy.
- ej!!!
Zaczęliśmy się śmiać.
- no co? Przynajmniej was nie zgubie
- ja też chcę - Michalina
- to wskakuj
Zaczęliśmy się śmiać
Kupiliśmy zabawki i wróciliśmy do domu. A Martyny dalej nie ma.
Obdzwoniłem rodziców, Anke, ale żadne z nich nawet nie odebrało.
Po chwili wziąłem się za kolacje i zaczął padać deszcz. Jest burza a Martyna boi się burzy.
Po chwili dzwoni mój telefon. Odebrałem.
- cześć mężu.
- no witam. Gdzie się podziewasz?
- jestem w galerii.
- no to siedź tam. Jadę po ciebie.
- a mówiłam ci, że Cię kocham?
- tak. Mówiłaś. W której jesteś?
- tej w centrum.
- ok. Za chwilę będę.
- Oki. Czekam.
Wziąłem jej płaszcz i swoją marynarke.
- zajmiesz... - mówię
- jasne - Mateusz
Pojechałem do galerii po Martyne.
- cześć Kochanie. - mówię
- cześć
Przytuliliśmy się mocno i Ubrałem jej płaszcz. Dałem jej buziaka i wziąłem jej wszystkie torby.
- chodź księżniczko. - Objąłem ją
- ok. Księciu.
Poszliśmy do auta.
Wsiedliśmy. Zapiąłem jej pasy.
- co cię tak wzięło na zakupy? - pytam
- Anka zadzwoniła, że jej się nudzi i, że jest mega wyprzedaż.
- ok. Ale było może wziąć telefon ze sobą, nie?
- zapomniałam go.
Bardzo jesteś zły? - pyta i się uśmiecha
-  jak ja mogę być na ciebie zły, co?
- no proste. Nie możesz.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliliśmy się mocno.
- dzięki tobie moje życie nie jest nudne - mówię
- wiem
Ruszyłem w stronę naszego domu i po chwili byliśmy na miejscu.
Podjechałem pod same drzwi. Wysiadłem i ściągnąłem Marynarkę.
Otworzyłem Martynie drzwi i się rozlało.
- zapraszam
- dziękuję
Zaprowadziłem ją do domu a marynarka przydała się jako parasolka.
Poszedłem wstawić auto do garażu i wróciłem do domu.
- czemu ty jesteś mokry a ona sucha? - Mateusz
- bo znając ją zaraz się przeziębi
- przebieraj się - Martyna
Poszedłem się przebrać.
Zjedliśmy kolacje.
- Mama. Tata był księżniczką - Tosia
- co?
- no. - Michalina - zobacz
Martyna patrzy i się śmieje.
- Boże. Piotruś. Co oni ci zrobili?
- eee. To nic. Zobacz swoje kosmetyki
Zaczęli się śmiać
- to było moimi?
- tatuś kazał. Nie ja - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
-i tatuś się sam wymalował? - Martyna
- tak - Martynka
- no nie. Kto by pomyślał.
No nic. Tatuś. Pójdziemy na zakupy.
- już byliśmy - Antoś
- no cicho - mówię
A dzieci się śmieją.
Martyna na mnie patrzy.
- czy ty...?
- a mówiłem Ci, że ładnie dziś wyglądasz - uśmiecham się
- nie. Ale to ci teraz nie pomoże
Dałem jej buziaka.
- a to przekupstwo
- oj. To ile ja tego w życiu zrobiłem...
Uderzyła mnie.
- równe uprawnienia. To jest przemoc- mówię
- a zamkniesz się już?
Zaczęliśmy się śmiać.








~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz